Podatek pobierany od najbogatszych to w Europie nie nowość. Płacą go na przykład zamożni obywatele państw, które w ten sposób broniły się przed kryzysem gospodarczym. Nie była to jednak danina na zasadzie "janosikowego" - na rzecz konkretnej grupy społecznej.
Daniny pobierane od najbogatszych w Europie już obowiązują, jednak przeznaczane są na zupełnie inne cele.
Na kryzys - podatek
Mariusz Ignatowicz z działu prawno-podatkowego PwC podaje Portugalię jako przykład kraju, w którym pobierany jest podatek solidarnościowy.
Obowiązują tam dwa rodzaje danin. Pierwsza płacona jest przez najbogatszych, którzy zarabiają powyżej 80 tys. euro rocznie. Wynosi między 2,5-5 proc. dochodu.
Drugi podatek płaci szersza grupa osób. To stawka dla średnio zamożnych, zarabiających powyżej 20 tys. euro rocznie. Wynosi między 0,88-3,21 proc.
Podatki te wprowadzono w 2011 r, aby przezwyciężyć kryzys gospodarczy. Miały być zniesione w tym roku, jednak na razie portugalski rząd się na to nie zdecydował.
- To nie jest podatek solidarnościowy "janosikowy", tylko podatek pod hasłem "wszyscy musimy ponieść dodatkowe koszty po to, żeby wydobyć się z kryzysu". Hasło solidarności w tym przypadku odnosi się nie do tego, że jedni zapłacą na drugich, ale że wszyscy musimy jakoś rozłożyć koszty tej sytuacji, w której się znaleźliśmy - tłumaczy Ignatowicz.
Ze względu na kryzys zdecydowano się wprowadzić podatek także w Grecji. Obowiązuje od 2011 r. i jest bardzo zróżnicowany (od 2,2 proc. do 10 proc.). Najniższą stawkę płacą osoby, które zarabiają powyżej 12 tys. euro rocznie. 10 proc. to natomiast stawka dla tych, którzy zarabiają ponad 220 tys. euro.
We Włoszech, w związku z kryzysem, 3 proc. podatku od dochodu płacili obywatele, którzy zarabiali powyżej 300 tys. euro rocznie. Danina obowiązywała w latach 2011-2016.
W Niemczech coraz głośniej mówi się o zniesieniu podatku solidarnościowego (Solidaritätszuschlag). Obowiązuje on od 1991 r. Wprowadzono go po zjednoczeniu kraju, by zrównać poziom życia na wschodzie i zachodzie. Wynosi, niezależnie od dochodów, 5,5 proc. od kwoty podatku PIT.
Rząd nie może przesadzić
Dyrektor w dziale prawno-podatkowym PwC Joanna Narkiewicz-Tarłowska podkreśla, że polski rząd nie powinien przesadzać z opodatkowaniem.
- Trzeba być bardzo ostrożnym. Nie można nadmiernie tych podatków podwyższać, bo później okazuje się, że efekt jest odwrotny i dochodów nie jest więcej, tylko mniej - tłumaczy specjalistka.
Mariusz Ignatowicz wskazuje też na inne zagrożenia, m.in. możliwość wykorzystywania ściągniętych podatków na inne cele.
- Pamiętam wiele inicjatyw, które były realizowane pod hasłem sprawiedliwości społecznej i nie do końca służyły tej sprawiedliwości. Pod nimi ukrywane były zupełnie inne elementy. Jestem gorącym zwolennikiem sprawiedliwych rozwiązań. Uważam, że mogłoby to być na przykład jakieś celowe odliczenie na rzecz organizacji, które zajmują się osobami niepełnosprawnymi, czy pomocą społeczną. Niezależne od odliczenia 1 proc. podatku - proponuje specjalista PwC.
Ignatowicz podkreśla, że to rozwiązanie byłoby lepsze od zaproponowanego przez rząd, ponieważ eliminowałoby koszty administracji i dawałoby większą swobodę tym, którzy przekazują pieniądze.
Minister finansów Teresa Czerwińska zapowiedziała, że w jej resorcie trwają analizy i prace nad podatkiem dla najbogatszych, z którego miałyby zostać sfinansowane nowe świadczenia dla dorosłych niepełnosprawnych. Szczegóły mają być znane w połowie maja.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl