By pomóc młodym z uboższych rodzin, prezydent USA Barack Obama zaproponował, by nauka w dwuletnich technicznych college'ach przygotowujących do studiów wyższych była darmowa, o ile uczniowie spełniają odpowiednie wymagania, np. mają dobre oceny.
Chodzi o studia w tzw. community colleges, czyli dwuletnich uczelniach dla absolwentów szkół średnich, po ukończeniu których otrzymuje się tytuł _ associate _ (polskim odpowiednikiem jest technik). Zgodnie z inicjatywą studenci tych uczelni zostaliby zwolnienie z czesnego, co, jak szacuje Biały Dom, pozwoliłoby na podjęcie nauki przez miliony Amerykanów. Koszty programu miałby pokryć w trzech czwartych budżet federalny oraz stany uczestniczące w programie.
Biały Dom argumentuje, że dzięki tej inicjatywie uda się osiągnąć wzrost liczby wykwalifikowanych pracowników; szacuje się, że do 2020 roku 35 proc. nowych miejsc pracy będzie wymagać przynajmniej kwalifikacji technika.
Obama zgłosił swą inicjatywę w piątek podczas wystąpienia w jednym z college'ów w Tennessee, gdzie od tego roku wprowadzany jest podobny program, ale na poziomie stanowym. Wnioski o darmowe studia w _ community college _ złożyło prawie 60 tys. absolwentów szkół średnich, ponad dwa razy więcej niż oczekiwano.
_ - Każdy Amerykanin powinien mieć równy start, dlatego musimy zapewnić, że system edukacyjny działa dla każdej osoby, która mieszka w USA - powiedział Obama. - Ameryka tak dobrze się rozwijała w XX wieku, gdyż nauka w szkole średniej stała się normą. Ale świat nas dogonił i teraz znowu powinniśmy prowadzić na świecie pod względem edukacji _.
Biały Dom zapowiedział, że Obama ogłosi szczegóły swej inicjatywy 20 stycznia w corocznym przemówieniu o stanie państwa. Wdrożenie programu nie będzie jednak proste, gdyż wymagać będzie zgody Kongresu. Wstępne przyjęcie propozycji przez Republikanów kontrolujących obie izby amerykańskiego parlamentu było dość chłodne; głównie krytykowali jednak brak szczegółów programu, a nie samą ideę.
Biały Dom szacuje, że jeśli wszystkie stany zdecydowałyby się na udział w programie, to byłby on w sumie otwarty dla 9 mln studentów. Każdy z nich mógłby zaoszczędzić średnio 3,8 tys. dolarów, ile wynosi obecnie przeciętne roczne czesne. Ale, jak zastrzegł Biały Dom, zwolnieni z czesnego byliby tylko ci studenci, którzy zaliczają bez potknięć wszystkie zajęcia i otrzymują wystarczająco dobre oceny.