To kolejny dowód na związki władzy z pogrążoną w kłopotach spółką, w którą Polacy zainwestowali 2,5 mld zł, choć PiS robi wszystko, by afera GetBack nie była z nim kojarzona; wśród polityków tej partii obowiązuje narracja, że "GetBack to afera Platformy" - pisze "Gazeta Wyborcza".
Informację o tym, że Jackiewicz doradzał GetBackowi podał "Newsweek". Polityk był ministrem skarbu do września 2016 roku. Jako doradca w spółce był zatrudniony od połowy 2017 roku.
Według tygodnika Jackiewicz był jedną z osób, które kontaktowały prezesa GetBacku Konrada Kąkolewskiego z politykami PiS i przychylnymi władzy mediami. Gdy GetBack miał już potężne kłopoty z płynnością, Jackiewicz miał doprowadzić do spotkania prezesa z szefem Polskiego Funduszu Rozwoju Pawłem Borysem. Odbyło się ono 29 marca 2018 roku. Kolejne miało nastąpić 10 kwietnia - 6 dni przed zawieszeniem GetBacku na giełdzie i dymisją Kąkolewskiego. "Newsweek" podał, że co najmniej o jednym ze spotkań wiedział premier Mateusz Morawiecki.
W tamtym czasie prezes GetBacku zabiegał o to, by Fundusz i bank PKO BP wspomogły jego spółkę kwotą 250 mln zł. PFR jednak odmówił.
O zaangażowaniu Jackiewicza w GEtBacku mówiło się od kilku tygodni - czytamy w "GW". Nie wiadomo, co załatwił, zważywszy na to, że jego relacje ze środowiskiem Morawieckiego były złe; zaliczał się bowiem do grupy związanej ze Zbigniewem Ziobrą.
Dawid Jackiewicz nie skomentował na razie swoich związków z GetBackiem.
GetBack działał od 2012 roku. Po kilku latach zdołał skupić portfel wierzytelności, na którym zarabiał. Jeszcze w pierwszym półroczu 2017 roku na zakupy nowych wierzytelności firma wydała 740 mln zł, a z posiadanych portfeli otrzymała spłaty 540 mln zł. Te dane można znaleźć w raporcie kwartalnym w „Informacji dodatkowej do Śródrocznego Skróconego Skonsolidowanego Sprawozdania Finansowego”.
Różnica już wtedy była spora, bo wynosiła 200 mln zł, ale jeszcze do przyjęcia. Spółka się rozwija, więc krok po kroku trzeba oczekiwać, że luka będzie maleć. Tymczasem w trzecim kwartale GetBack kupił wierzytelności za 843 mln zł, a ze spłat osób zadłużonych dostał tylko 327 mln zł. Różnica była już niebezpiecznie duża. Nie dziwne zatem, że spółka szukała później pieniędzy na gwałt, by sfinansować swoje rozbuchane ambicje.
Pierwsze informacje o poważnych problemach spółki GetBack zaczęły pojawiać się w mediach na początku marca tego roku. Już w pierwszych dniach miesiąca kurs akcji firmy tąpnął. Z kolei w kwietniu, by ratować wizerunek spółki, kierujący nią Konrad Kąkolewski przekazał informacje o rozmowach z PKO BP i PFR ws. finansowania. Okazały się nieprawdziwe, a Giełda Papierów Wartościowych zawiesiła notowana firmy. Później wszystko potoczyło się błyskawicznie. Do akcji wkroczyło państwo. W czerwcu Konrad Kąkolewski został zatrzymany.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl