Ewentualna dymisja Dawida Jackiewicza ma być związana z nominacjami w spółkach Skarbu Państwa. Władzom PiS, w tym Jarosławowi Kaczyńskiemu, ma szczególnie przeszkadzać zbyt duża liczba wśród tych nazwisk znajomych szefa resortu.
Jak przekonuje "Gazeta Wyborcza", decyzja miała zapaść już kilka tygodni temu. Według informatora gazety, Jackiewicz już od dłuższego czasu nie miał najlepszych notowań u szefa PiS. Jarosław Kaczyński miał tylko czekać z ostateczną decyzją na zwołanie rady politycznej partii i informację o jego odwołaniu możemy usłyszeć w ciągu kilku najbliższych dni. Jednak w MS i KPRM nie uzyskaliśmy potwierdzenia tych informacji.
Dawid Jackiewicz szefuje w Ministerstwie Skarbu od początku rządów PiS w obecnej kadencji. Wcześniej był posłem w Parlamencie Europejskim, dla ministerialnego stołka zrezygnował jednak z funkcji europosła. To od niego zależał podział stanowisk w spółkach Skarbu Państwa i jak przekonuje gazeta, to właśnie przyczyniło się do jego zguby.
Opisywane szeroko w money.pl nominacje nafunkcje szefów najważniejszych firm w kraju budziły wiele wątpliwości i coraz częściej również w rządzącej partii pojawiały się głosy o niewłaściwościach w tym zakresie. Wśród najgłośniej komentowanych były te nominacje, które w bezpośredni sposób wiązały ministra z jego znajomymi z Wrocławia i Dolnego Śląska. Tak było np. w przypadku Roberta Pietryszyna, kiedy został prezesem paliwowego Lotosu. Podobnie było z Remigiuszem Nowakowskim, kiedy otrzymał nominację na prezesa Tauronu.
Kontrowersje towarzyszyły też szybkości zmian kadrowych w państwowych spółkach. W błyskawicznym tempie prezesa PKN Orlen Jacka Krawca zastąpił Wojciech Jasiński, związany z PiS były minister skarbu, gdy ta partia była poprzednio u władzy.To głośna zmiana, ale nie wyjątkowa. Ze stanowiskami pożegnali się też prezesi kluczowych polskich firm jak PZU, GPW, Energi, Enei czy spółek z grupy PKP. A to był dopiero początek zmiany warty w spółkach Skarbu Państwa.
Nawet gdyby nie doszło do dymisji to dni Jackiewicza na ministerialnym fotelu i tak wydawały się policzone. Jeszcze w czerwcu sam informował o planach przekształcenia resortu w holding bądź agencje. Nowy organizm miałby zostać powołany do życia w pierwszym kwartale 2017 r. - Zgodnie z obietnicą, którą składaliśmy, do końca tego roku powinna zapaść decyzja o likwidacji Ministerstwa Skarbu Państwa. Moment musi być niezwykle dobrze zsynchronizowany, czyli likwidacja ministerstwa musi się nakładać z powołaniem holdingu bądź też agencji rządowej - nad formułą ciągle jeszcze pracujemy - powiedział Jackiewicz.
W nowym podmiocie, zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami ministra, mają się znaleźć najważniejsze spółki Skarbu Państwa. Wśród nich szef MSP wymieniał m.in. KGHM, Grupę Azoty, PLL LOT, PZU. Jak mówił, znajdą się też tam być może grupy związane z sektorem energetycznym, co - jak podkreślał - będzie zależało od współpracy z ministrem energii. Głównym celem tego podmiotu ma być dbałość o wzrost wartości spółek Skarbu Państwa.
Spółki Skarbu Państwa od dawna są bardzo "łakomym kąskiem" dla każdej partii, która dochodzi do władzy. Stanowiska w ich zarządach zwykle wiążą się z bardzo wysokim wynagrodzeniem, w dużej mierze z tego względu, że "ustawa kominowa" nie obejmuje podpisywanych w takich wypadkach kontraktów menedżerskich. Dla przykładu można podać, że w 2014 roku prezes PKN Orlen, Jacek Krawiec, zainkasował łącznie 2,9 miliona złotych. Z kolei szef największego banku, PKO BP - Zbigniew Jagiełło - 3,1 miliona złotych. Gdybyśmy wzięli pod uwagę dziesięciu prezesów spółek z udziałem Skarbu Państwa, które są notowane na warszawskiej giełdzie, to okaże się, że ich "dniówka" waha się od 4 do 8 tysięcy złotych.