We wrześniu ceny w Polsce spadły o 0,5 procent rok do roku - wynika z szacunku Głównego Urzędu Statystycznego. To najniższy spadek od grudnia ubiegłego roku. Wynagrodzenia rosną, jest 500+, bezrobocie w dół, a ceny zamiast iść w górę, to spadają. Co jest nie tak w gospodarce i czy spadkiem cen trzeba się cieszyć, czy martwić?
Ceny spadły we wrześniu o 0,5 proc. w porównaniu z poprzednim rokiem. Jest to wskazanie zgodne ze wstępnym szacunkiem, zaprezentowanym przez GUS pod koniec września. Zarazem jest to najniższy spadek od grudnia 2015 r. i jednocześnie 27. kolejny miesiąc, kiedy za towary w sklepach musimy płacić mniej.
"Deflacja stopniowo ustępuje i pod koniec roku, prawdopodobnie w grudniu, wskaźnik CPI powróci do poziomów dodatnich" - podają analitycy Banku Millennium w swoim raporcie.
Konsumenci są z pewnością zadowoleni. Jest jednak ryzyko, że taka sytuacja źle świadczy o gospodarce.
Teoretycznie można by się zacząć obawiać, bo fakt, że firmy nie są w stanie podwyższać cen oznaczać może słaby popyt, kłopoty na rynku wewnętrznym. To zdanie mogłoby być prawdziwe gdyby nie fakt, że w sierpniu sprzedaż detaliczna skoczyła o aż 5,6 proc., najwyżej od kwietnia 2014 roku, a na wrzesień przewiduje się nawet 6,1 proc. wzrostu.
Niepokojący w gospodarce obecnie jest tylko spadek inwestycji, głównie w branżach korzystających ze środków pomocowych UE oraz deficyt budżetu państwa. Pozostałe czynniki są w jak najlepszym porządku: rosną zyski przedsiębiorstw, podobnie jak wynagrodzenia pracowników, spada bezrobocie, w górę idzie eksport.
Kwestia spadku cen, to nie problemy gospodarki, ale czynniki, które gospodarce wręcz pomagają. Tańsza przede wszystkim jest ropa naftowa, a co za tym idzie i transport.
Na deflację we wrześniu największy wpływ miały niższe o 0,4 proc. koszty użytkowania mieszkania i energii, niższe o 4,9 procent ceny odzieży i obuwia oraz spadek o 2,5 procent cen w zakresie transportu. Rosły natomiast o 0,4 procent ceny żywności.
Inflacja w Polsce w latach 2014-2016 src="http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1388530800&de=1475186400&sdx=0&i=&ty=3&ug=1&s%5B0%5D=inflacja&colors%5B0%5D=%230082ff&tid=0&w=605&h=284&cm=0&lp=1"/>
O wzroście cen żywności zadecydował skok cen cukru o 4,8 proc., masła o 3,1 proc., ryżu o 0,8 proc., mąki o 0,7 proc. oraz mięsa wieprzowego o 0,7 proc. Najbardziej natomiast potaniały owoce - o 3,5 proc.
Jak wskazują jednak analitycy Banku Millennium w porównaniu z sierpniem ceny żywności jednak spadały, "co nie jest typowe dla września".
Niskie ceny dzięki ropie
Żywność, odzież, buty - to wszystko towary wrażliwe na koszty transportu. Szczególnie ubrania i obuwie - te kupowane w Polsce trzeba przywozić aż z dalekiej Azji, a głównym miejscem ich produkcji są Chiny. Koszt przemierzenia połowy świata przez statek, wiozący kontenery z ubraniami to w znacznej mierze ropa. Ta, niestety dla polskich konsumentów po sygnałach o szansach na porozumienie producentów w sprawie niezwiększania wydobycia, na dobre zadomowiła się w październiku na poziomie powyżej 50 dolarów za baryłkę. Nadal jednak jest nieznacznie tańsza niż rok temu.
Dodatkowo działa tu kurs waluty. Za paliwo na stacjach płacimy w złotówkach, ale żeby się tam znalazło, trzeba wydać dolary. W tym roku złoty pomagał importerom paliw, czy ubrań, bo zyskał prawie 2 proc. do dolara, ale od października ubiegłego roku stracił niecałe 4 proc.
Żywność to aż 24 proc. koszyka inflacyjnego GUS i to ona zwykle decyduje o deflacji. W tym miesiącu jest inaczej. Przeważyły spadki o 0,4 proc. kosztów mieszkania i nośników energii (21 proc. wagi w koszyku), transportu o 0,5 proc. (9 proc. wagi), rekreacji i kultury o 2,1 proc. (7 proc.) oraz odzieży i obuwia o 4,9 proc. (5 proc. wagi w koszyku), więc w ogólnym wskaźniku cen GUS tym razem pozostałym towarom udało się przebić ceny żywności.
"W grudniu dynamika CPI może wyjść na lekki plus, po raz pierwszy po 29 miesiącach deflacji" - podaje departament analiz ekonomicznych BZ WBK. "W styczniu z kolei silne efekty niskiej bazy i podwyżki w niektórych kosztach eksploatacji mieszkań (dostawa wody, elektryczność) mogą pchnąć stopę inflacji w kierunku 1 proc. rok do roku. W takiej sytuacji Rada Polityki Pieniężnej nie będzie zapewne skłonna myśleć o obniżkach stóp procentowych, o ile tempo wzrostu gospodarczego w trzecim kwartale nie okaże się ogromnym rozczarowaniem".