Degiro w ciągu zaledwie ośmiu lat od założenia weszło do pierwszej dziesiątki brokerów giełdowych w Europie. Prowizje udało się firmie zbić do poziomów, które pozwalają szybko awansować w hierarchii europejskiego świata brokerów rynku papierów wartościowych.
- Jesteśmy już na szóstym-siódmym miejscu w Europie - powiedział w rozmowie z WP money Gert Jan Holstege, dyrektor operacyjny na Europę Środkowo-Wschodnią.
W Polsce dynamika jednak nie jest tak duża jak tego oczekiwali Holendrzy. Na ich usługi zdecydowało się „kilka tysięcy klientów”, jak podaje Holstege. Dlatego planują w większym stopniu zaistnieć w świadomości krajowych inwestorów oraz zyskać ich zaufanie. Jedną z dróg ma być status "członka warszawskiej giełdy".
Pierwszy holenderski dom maklerski członkiem GPW
Degiro byłby pierwszym domem maklerskim z Holandii w gronie członków GPW.
Firmę założyli Gijs Nagel i Niels Klok - dawni pracownicy innego internetowego brokera giełdowego, holenderskiego Binck. W ciągu prawie dziewięciu lat rozwinęli działalność. Firma, działa obecnie na 18 rynkach i jest największym brokerem online w Holandii. Zaczęła od obsługi inwestorów instytucjonalnych, których zachęciły niższe o 80 proc. prowizje. Taką samą ofertę kieruje do inwestorów indywidualnych.
- Obecnie naszym celem nie jest maksymalizacja zysków. Jesteśmy silnie rozwijającą się spółką, zatem inwestujemy - jak tylko to możliwe - w rozwój międzynarodowy - powiedział Gijs Nagel, założyciel Degiro. - Większość naszych klientów to inwestorzy z zagranicy. Obecność międzynarodowa daje ogromny potencjał do dalszego wzrostu.
Wyniki Degiro
W 2016 r. liczba transakcji zrealizowanych przez klientów spółki osiągnęła 9,8 miliona, czyli zwiększyła się o 66 proc. w porównaniu z rokiem 2015. Łączna liczba kont klientów wzrosła do 150 tysięcy, notując wzrost o 70 proc. rok do roku.
Dla porównania w 2014 roku klientów było 30 tysięcy, a zrealizowali oni wtedy 1,9 mln transakcji.
Przychody w 2016 r. wzrosły w przeliczeniu na polską walutę o 37,5 mln zł, dając łącznie 113,7 mln zł. Pomimo wydatków marketingowych i poszerzania infrastruktury, Degiro zamknęło rok 2016 z zyskiem przed opodatkowaniem na poziomie 8,5 mln zł.
W samym tylko czwartym kwartale konta w Degiro otworzyło 18 959 nowych klientów. Łączna liczba transakcji doszła do 3,1 mln, co dało 71-procentową dynamikę rok do roku. To najlepszy pod tym względem kwartał w historii firmy.
Czy to bezpieczne?
Degiro tłumaczy niski poziom oferowanych prowizji minimalizacją kosztów. Działalność jest prowadzona wyłącznie przez internet, a obsługą klientów i sprawami informatycznymi zajmują się centra zlokalizowane w tańszych pod względem kosztów pracowniczych krajach, jak np. w Bułgarii.
Znaczna część transakcji rozliczana jest przy tym bez pośrednictwa giełd, ale pomiędzy klientami Degiro z zachowaniem cen i warunków giełdowych. Dzięki temu nie zawsze trzeba płacić na przykład prowizję warszawskiej giełdzie za obrót notowanymi na niej akcjami.
Można by to nazwać obrotem „częściowo giełdowym i częściowo pozagiełdowym” - wszystko zresztą zgodnie z holenderskim prawem i całkowicie legalne wedle tamtejszych standardów. W Polsce Degiro działa na podstawie paszportu europejskiego, który umożliwia oferowanie usług finansowych na terenie całej Unii.
Degiro obraca prawdziwymi akcjami i obligacjami, a nie instrumentami pochodnymi (CFD), jak np. również notowana na GPW firma XTB. Wygląda to tak, że najpierw akcje kupowane są tradycyjnie na giełdzie, a potem już mogą być przedmiotem obrotu wewnątrz Degiro.
Jak podała spółka, zasada jej działania opiera się na prawie holenderskim i to standard w tym kraju. Pieniądze wpłacane przez polskich klientów idą przez bank pośredniczący Deutsche Bank Polska i trafiają do trustu St. Degiro, zarejestrowanego w Holandii.
Trust przechowuje środki, czyli zarówno pieniądze, jak i akcje, obligacje, fundusze ETF, czy kontrakty terminowe kupione przez klienta w około dziesięciu dużych bankach. Formalnie nie jest powiązany własnościowo z Degiro. Funkcja Degiro sprowadza się do wystawiania na zlecenie klienta dyspozycji i ich realizacji oraz do... pobierania prowizji.
W przypadku bankructwa Degiro majątek zgromadzony w truście nie trafiłby do masy upadłościowej. Podobnie bezpieczeństwu aktywów nie zagrażać ma bankructwo któregoś z banków, które formalnie przetrzymują aktywa.
Gdyby spółka nagle zakończyła swoją działalność, aktywa klientów w całości zostały by przeniesione do innego domu maklerskiego lub klient będzie mógł wskazać samodzielnie, gdzie przenieść aktywa.
Wyjaśnienie tych zasad ma przekonać polskich klientów do skorzystania z usług firmy. Podobnie jak członkostwo na polskiej giełdzie.
Degiro zachęca dostępem do 26 światowych rynków oraz bez prowizji do 700 funduszy ETF, które pozwalają inwestować w indeksy na całym świecie, w tym m.in. w WIG20. Spółka nie bierze nic za pośrednictwo w kupnie ETF-ów i liczy na to, że w ten sposób zgromadzi inwestorów, którzy zachęcą się tym samym do inwestowania również w akcje.
Jak podają Holendrzy, średnio indywidualni inwestorzy 80 proc. pieniędzy lokują w aktywach bezpiecznych, a 20 proc. trafia w bardziej ryzykowne akcje. Na tę część właśnie liczą.