Wcześniej górnicy zniszczyli fronton siedziby SLD przy ulicy Rozbrat. Budynek został oblany farbą, a manifestanci powybijali szyby kamieniami. Wokół wybuchały petardy.
W manifestacji bierze udział ponad 5 tysięcy osób, ale ciągle dojeżdżają nowe autokary. Związkowcy przyjechali do stolicy, by zaprotestować przeciwko likwidacji czterech śląskich kopalń.
Manifestujący niosą transparenty z napisami "Pojedziemy do Warszawy na piechotę ", "Hausner pies wrogiem Śląska" i " Żądamy pracy oraz chleba". Górnicy zachowują się bardzo głośno, skandują hasła antyrządowe, używają gwizdków i syren alarmowych. Co chwila wybuchają petardy.
Dziennikarze i przechodnie nie są tu mile widziani, a związkowcy zachowują się wobec nich bardzo agresywnie. Reporterzy Polskiego Radia widzieli wśród protestujących ludzi z kamieniami i trzonkami od łopat, a także osoby, które przywiozły ze sobą kilkadziesiąt górniczych butów z substancją łatwopalną, zapowiadając, że będą nimi rzucać.
Górnicy przejdą pod parlament a następnie pod kancelarię premiera.