Od kilkunastu lat ciągnie się za nim też sprawa wyprowadzenia pieniędzy z firmy Ciech. - On doniósł o aferze do prokuratury, która później jego za nią oskarżyła - broni go Ludwik Dorn.
Jak podano w komunikacie, w środę na wniosek przewodniczącego urzędu Marka Chrzanowskiego premier Beata Szydło powołał Diakonowa na zastępce szefa KNF.
"Będzie odpowiadał w Urzędzie KNF za wykonywanie zadań związanych z audytem i kontrolą wewnętrzną, administracją, informatyką oraz ochroną klienta. Przewodniczący KNF Marek Chrzanowski będzie nadal sprawował nadzór nad pionem bankowym" - poinformowano.
Kim jest Andrzej Diakonow? W oficjalnym komunikacie podano, że ostatnio związany był z Narodowym Bankiem Polskim, gdzie był dyrektorem Departamentu Audytu Wewnętrznego. Nie pracował tam jednak długo, bo tylko rok. W ostatnich latach był nieco na marginesie życia ekonomicznego i politycznego.
W 2007 roku został zastępcą wójta gminy Klembów pod Wołominem. Od kilku lat działał też w Ruchu Narodowym. Wszedł nawet w 2015 roku do rady programowej tego niewielkiego ugrupowania o skrajnie prawicowych poglądach.
Kolega Glapińskiego, działacz PC, minister
Dużo ciekawiej wygląda biografia nowego wiceszefa KNF z lat 90. Wówczas Diakonow działał w Porozumieniu Centrum założonym przez braci Kaczyńskich. Wszedł też do rządu Jana Olszewskiego jako pełniący obowiązki ministra gospodarki przestrzennej i budownictwa. Później przez kilka lat zasiadał w zarządzie spółki chemicznej Ciech. Do polityki wrócił w 2001 roku, gdy z list PiS został wybrany na posła.
Mandatu zrzekł się jednak już w 2003 roku w związku z wysuwanymi pod jego adresem przez prokuraturę oskarżeniami o malwersacje finansowe za czasów jego rządów w Ciech.
- Pewien inwestor miał wpłacić pieniądze na podwyższenie kapitału spółki, a kilku z naszych kolegów zdefraudowało je - tłumaczył przed kilkunastu laty w jednym z wywiadów.
O co chodziło? Ciech podpisał z jedną z firm warunkową umowę odsprzedaży akcji. W piśmie zawarto jednak karę za niedoprowadzenie transakcji do końca - spółka miała za to zapłacić karę umowną w wysokości 9 mln zł. Właściciel Ciecha, czyli Skarb Państwa, na sprzedaż się nie zgodził, więc firma pieniądze musiała zapłacić. Szybko okazało się, że stanowisko Ministerstwa Skarbu Państwa było znane zarządowi dużo wcześniej.
- To Diakonow pomagał pisać związkowcom pisma do prokuratury. To tylko dzięki jego insiderskim informacjom afera wyszła na wierzch. Tylko, że potem przez wiele lat to jego ścigano - tłumaczy Ludwik Dorn, były polityk PiS ostatnio związany z Platformą Obywatelską.
Jak dodaje, śledztwa i procesy w sprawie Diakonowa ciągnęły się jeszcze latami, psując mu karierę polityczną.
- Gdy myślę sobie czasem o nieprawidłowościach w polskim wymiarze sprawiedliwości, to właśnie sprawa Diakonowa przychodzi mi do głowy jako pierwsza. To przykład człowieka pokrzywdzonego przez system - dodaje.
W PRL Diakonow zapisał się do PZPR, choć tłumaczył, że musiał to zrobić, by móc studiować. Na początku lat 90. do Ministerstwa Finansów ściągnął go Leszek Balcerowicz, którego znał ze Szkoły Głównej Planowania i Statystyki w Warszawie (dzisiejszy SGH). W wywiadach Diakonow przyznawał jednak, że od lat jest bliskim znajomym obecnego szefa NBP Adama Glapińskiego.
Diakonow - jak podaje w oficjalnym komunikacie KNF - jest absolwentem Wydziału Ekonomiczno-Społecznego Szkoły Głównej Planowania i Statystyki w Warszawie oraz stypendystą DAAD (Uniwersytet Johanna Wolfganga Goethego we Frankfurcie).