Do pracy Rodacy - przekonują dwie Polki. Ania Kowalska i Iza Mroczek chcą sprowadzać Polaków z zagranicy. Będą pomagać w znalezieniu zatrudnienia, opowiedzą o rynku mieszkań i podpowiedzą, gdzie szukać przedszkola. Chcą robić to, o czym politycy opowiadają przez lata. Pomóc ma m.in. Brexit.
Wracasz z emigracji do Polski i co dalej? To pytanie może zadręczać niejednego rodaka, który myśli o powrocie do kraju. Z odpowiedzią śpieszą Ania Kowalska i Iza Mroczek. Od kilku miesięcy prowadzą projekt „Do pracy Rodacy!”.
Chcą pomagać w powrocie do Polski. Będą łączyć doradztwo zawodowe z pomaganiem w odnalezieniu się w zupełnie nowej rzeczywistości. Przekonują, że coraz więcej rodaków chce wracać. Ci jednak potrzebują wsparcia i praktycznych podpowiedzi, gdzie znajdą pracę.
Tylko w ten sposób uda się zrealizować odwieczną obietnicę wszystkich polityków, czyli przyciągnąć z powrotem utalentowanych ludzi do Polski. Kowalska i Mroczek na razie startują, ale już w planach mają spotkania w Londynie i Dublinie.
Same wyjechały za granicę
Zaczęło się ponad dekadę temu. Ania Kowalska z Polski wyjechała 12 lat temu. Kilka miesięcy wcześniej skończyła studia licencjackie. I od razu wyruszyła w świat. Trafiła do Dublina, po chwili pracowała w jednym z największych banków w Irlandii.
Od początku trzymała się blisko Polaków. Odpowiadała za tworzenie specjalnej oferty bankowej m.in. dla Polaków żyjących w Irlandii. Zajmowała się małymi i średnimi przedsiębiorstwami, w tym prowadzonymi przez rodaków. Przeszła przez kilka szczebli kariery, została liderem zespołu.
- Czułam, że przez te wszystkie lata dużo się nauczyłam. I że mogę wykorzystać to w kraju. Do decyzji o powrocie dojrzewałam w sumie kilka lat - opowiada.
Pewnego dnia kupiła bilet do Warszawy i zaczęła przeprowadzkę do Polski.
Anna Kowalska przez lata pracowała w Irlandii w banku. Już wtedy współpracowała z Polakami na Wyspach
źródło: Radosław Paszkowski, materiały Do pracy Rodacy
- Dlaczego wróciłam? Często słyszę to pytanie. Chyba po prostu szukałam nowego wyzwania. Do Polski przyciągnęła mnie w sumie czysta ciekawość. Nigdy nie pracowałam tutaj zawodowo, chciałam się sprawdzić. A do tego oczywiście plusem była wreszcie bliskość rodziny i możliwość pracy w dużym mieście - tłumaczy.
- Pewnie niewiele osób zdaje sobie sprawę, ale oferta kulturalna, rozrywkowa i sportowa w Warszawie jest zdecydowanie lepsza niż Dublinie - śmieje się. I przyznaje, że obaw o zatrudnienie nie miała. - Oczywiście powrót był ogromnym znakiem zapytania. Nie wiedziałam, z czym się mierzyć, nie znałam rynku pracy – mówi.
Ale i tak wróciła. I szybko znalazła pracę w sektorze finansów. Tam poznała Izę Mroczek, która również może się pochwalić życiem za granicą. Pracowała w USA, Wielkiej Brytanii, jeździła po całej Unii Europejskiej. Zaczęły rozmawiać. O losie migrantów, o kulturze pracy, o tym, czy ludzie będą wracać. Szybko złapały wspólny język.
Iza Mroczek zaczęła pracę w Warszawie, ale zjeździła sporą część świata - USA, Wielką Brytanię czy Luksemburg
źródło: Radosław Paszkowski, materiały
I tak zrodził się pomysł na biznes.
- Uwielbiamy pracę z ludźmi. Przez większość kariery zawodowej zarządzałyśmy ludźmi, rekrutowałyśmy, pomagałyśmy im na ścieżce kariery zawodowej. Wiemy o rynku pracy sporo. Pracowałyśmy z migrantami, same nimi byłyśmy. I chcemy te lata doświadczenia wykorzystać - opowiada Iza.
Brexit napędzi powroty?
Pomysł na wspólną działalność powstał na wiosnę. Motorem napędowym był wynik brytyjskiego referendum w sprawie Brexitu. Powody rozważania o powrocie? W każdym przypadku są inne. Ale często pojawiają się podobne motywy.
- W Wielkiej Brytanii i Irlandii pracują nie tylko ci, którzy wyjechali z konieczności i za chlebem. Są tam też ludzie z ogromnymi marzeniami i zapałem do pracy. Chcieli się wzbogacić o nowe doświadczenia, o nowe zawody. Po latach to wszystko już mają. I mogą wracać do Polski i być tutaj specjalistami. Z rozmów z ludźmi wiemy, że temat przeprowadzki do Polski pojawia się coraz częściej - tłumaczy Ania.
O powrotach myślą też osoby, które za chwilę wyślą dzieci do szkoły. Czują, że jeżeli zrobią to na Wyspach, to o powrocie nie będzie mowy do końca edukacji. A to kolejne lata na obczyźnie. Dlatego w tym roku fala powrotów miała przypaść na okres wakacyjny. Tak, by wysłać dzieci do szkoły.
Czasami decydują powody sentymentalne lub rodzinne. Do dziewczyn zwróciły się osoby, które mają chorych rodziców i chcą przyjechać się nimi opiekować. Ale przy tym chcą normalnie pracować. Inna grupa? Ludzie, którzy nie kupili mieszkań.
- Przez lata ceny rosły, a pensje ich wcale nie goniły. Naprawdę sporo osób zauważyło, że praca za granicą w takim układzie wcale nie jest zdecydowanie bardziej intratna. A w sytuacji, gdy firmy w Polsce biją się o pracowników, aż żal nie próbować wrócić - mówi Ania.
Zresztą sama jest tego najlepszym przykładem. Po powrocie z zagranicy nie miała problemów z pracą.
Jak tłumaczą obie panie, Polacy za granicą mają świadomość tego, jak zmienił się kraj.
- Ludzie mają głód poznania nowej Polski. Przez dekadę kraj rozwinął się niesłychanie. Dla ludzi z ogromnym doświadczeniem i umiejętnościami jest w Polsce dużo możliwości - dodaje Iza.
Biznes dopiero się rodzi
O swoim pomyśle mówią bardziej w kategoriach projektu niż biznesu. Dlaczego? Jeszcze na nim nie zarabiają. Na razie wykładają swoje pieniądze, tworzą sieć kontaktów. Na początku roku wybiorą się do Londynu i Dublina na zorganizowane spotkania. Są przekonane, że tamtejsza Polonia ciepło przyjmie ich propozycję.
- Same nie chcemy szukać ludzi. Nie chcemy nikogo ściągać do Polski na siłę. Czekamy więc na osoby, które myślą o tym i potrzebują dodatkowej informacji, a może pomocy. To właśnie będziemy im oferować - mówi Ania. - Chcemy zainteresować migrantów tematem Polski. Jest zupełnie inaczej niż było 5 czy 10 lat temu. Można normalnie żyć, można się rozwijać, można godnie zarabiać - dodaje Iza.
Co dostanie Polak, który do nich trafi? Zacznie się od wybadania jego predyspozycji, doświadczenia i planów zawodowych. Później przyjdzie czas na zwykłą pracę rekrutera: pokazanie ofert pracy z polskich firm i pomoc przy wyborze stanowiska. A to nie wszystko.
- Chcemy też mieć pełen pakiet informacji o sprawach zupełnie przyziemnych. Po 10 latach za granicą ludzie mogą nie wiedzieć, ile kosztują mieszkania w dużych miastach i w jakich dzielnicach ich szukać. Możemy pomagać przy znalezieniu przedszkola. Same się z takimi sprawami mierzymy. Dla wracających do kraju to już duże wsparcie - opowiada Ania.
Panie są przekonane, że coraz częściej firmy z Polski będą szukały specjalistów za granicą.
- Rąk do pracy zaczyna brakować. W specjalistycznych branżach problemy są ogromne. A przy tym rośnie potrzeba powrotu do kraju. Wydaje nam się, że te światy niebawem się zetkną. I oczywiście, gdyby ktoś rozważał kierowanie oferty do Polaków na obczyźnie, to musi inaczej formułować ofertę o pracę.
Co powinno się tam znaleźć? Np. pakiety relokacyjne. Już teraz niektóre firmy udostępniają swoim pracownikom mieszkania na pewien czas. Oczywiście przedszkola i żłobki, z którymi współpracują firmy to dodatkowy atut.
Plany na przyszłość? Nieśmiało obie przyznają, że widziałyby w doradztwie swoją przyszłość. Na razie łączą pracę zawodową z projektem "Do pracy Rodacy!".
- W krótkiej perspektywie na pewno nam się to nie uda. Ale w przyszłości... byłoby to fantastyczne osiągnięcie - mówią zgodnie. W tej chwili rozwijają m.in. profil w mediach społecznościowych.
A co, gdy Brexit nie okaże się aż tak straszny i nie przekona do powrotów?
- Biznes nie upadnie. Jesteśmy na tyle elastyczne i kreatywne, że zastanowimy się nad czymś innym. Jeżeli nie będziemy ściągać Polaków do kraju, to możemy nad Wisłę przyciągać migrantów z innych miejsc. Już teraz Włosi czy Hiszpanie masowo ruszają do Polski. W tym kierunku możemy iść - mówi Iza.