Około 35 mln będzie kosztowało wprowadzenie zmian na przebudowywanym Stadionie Śląskiego, by zwiększyć jego walory komercyjne. - Te środki zwrócą się po siedmiu latach - uważa członek zarządu woj. śląskiego Kazimierz Karolczak zajmujący się inwestycją.
Radni z sejmikowych komisji sportu i rozwoju dyskutowali w środę nad przyszłością stadionu, w którego modernizację zainwestowano już ok. 600 mln. Rozpoczęły się w ten sposób konsultacje przed decyzją, czy stadion ma być tylko swego rodzaju "mosirem", czy też będzie miał większe możliwości zarabiania pieniędzy.
Ostatni etap przebudowy stadionu, który jest zamknięty od jesieni 2009, zaczął się jesienią 2009 r. Obejmował m.in. montaż ogromnego dachu nad widownią. Po awarii, jaka miała miejsce w lipcu 2011, dach jest gotowy od grudnia 2015, a całość ma zostać oddana do użytku w 2017. Obiekt ma pomieścić niemal 55 tys.
- Przed 2009 roczne utrzymanie tego stadionu rocznie kosztowało ok. 4 mln. Teraz może to być powyżej 10 mln - zauważył Karolczyk.
Przypomniał, że należący do samorządu wojewódzkiego chorzowski stadion "walczył" o prawo organizacji Euro 2012, a po fiasku tych starań zapadła decyzja, by go dokończyć wprowadzając dodatkowo funkcję lekkoatletyczną.
Andrzej Bogucki z firmy doradczej Evolutio przedstawiając raport na temat przyszłości Śląskiego wskazał, że będzie on po zakończeniu przebudowy największym stadionem klubowym w kraju, największą areną lekkoatletyczną i największą otwartą sceną muzyczną w Polsce. Podkreślił, że obiekt powinien być dostępny codziennie, stać się "butikowym", czyli kameralnym centrum konferencyjnym, oferować m.in. usługi fitness.
Jego zdaniem przystadionowy hotel powinien mieć przynajmniej cztery gwiazdki, konieczne będzie też położenie nacisku na jakość gastronomii. Proponował m.in. zbudowanie tarasu widokowego na dachu i kolejkę "tyrolską", która umożliwi zjazd w dół po linie. Miałaby też się pod trybuną znaleźć galeria sztuki i stadionowe muzeum.
Prezes chorzowskiego Ruchu Dariusz Smagorowicz podtrzymał chęć rozgrywania meczów przez "Niebieskich" meczów na Stadionie Śląskim i zadeklarował zawarcie umowy przedwstępnej w tej sprawie.
- Chcemy tu grać. Myślę, że wspólnie jesteśmy w stanie zbudować frekwencję na tym obiekcie - oznajmił.
Chorzowianie swoje "domowe" mecze rozgrywają na starym, 80-letnim obiekcie, którego tylko część widowni jest zadaszona.
Budowę stadionu rozpoczęto w marcu 1953 r. Trzy lata później był gotowy. Rekord frekwencji padł 18 września 1963 podczas meczu Górnika Zabrze z Austrią Wiedeń (1:0) w Pucharze Europy. Obejrzało go 120 tysięcy ludzi.
Modernizacja "kotła czarownic", jak był nazywany ze względu na panującą atmosferę, zaczęła się w 1993 od wymiany oświetlenia, które nie spełniało norm FIFA. 29 maja tamtego roku podczas meczu Polska - Anglia na trybunach doszło do chuligańskich ekscesów. Pseudokibice połamali plastikowe ławki, używając ich kawałków do walki z policjantami. Po tych wydarzeniach FIFA zdecydowała o zamknięciu stadionu.
Nakazała m.in. montaż nowoczesnych krzesełek i odgrodzenie poszczególnych sektorów widowni. Po zdemontowaniu starych ławek okazało się, że wał, na którym usytuowano trybuny, jest popękany, a w dodatku nie nadaje się do zamontowania krzesełek. Zamiast prostej wymiany siedzisk konieczna była poważna przebudowa. Decyzja o zadaszeniu była związana ze staraniami o organizację Euro 2012.