3 mln funtów i 30 tys. wspierających projekt polskiej gry planszowej. Takim wynikiem zakończyła się akcja finansowania społecznościowego, którą odpaliła firma Awaken Realms z Wrocławia. Zaczynała od malowania figurek do gier, teraz projektuje własne planszówki.
- Produkcja utrzymana jest w kanonie horror science fiction. Gracz jest zamknięty na statku kosmicznym, który opanowuje obca rasa. I trzeba przeżyć. To gra kooperacyjna, ale każdy z graczy ma swój ukryty cel. Może pomagać, może zdradzić. To rozrywka na wyższym poziomie. Przez najbliższe cztery miesiące będziemy szlifować grę - opowiada Marcin Świerkot, współtwórca firmy.
Awaken Realms założyło dwóch pasjonatów - Marcin Świerkot i Adrian Komarski. Świerkot był dziennikarzem w portalu ekonomicznym, pisał o gospodarce, giełdzie i biznesie. W końcu postanowił założyć własną działalność.
- Muszę się przyznać, że zawsze chciałem zrobić grę komputerową. Jednak konieczny budżet to co najmniej kilkaset tysięcy złotych, a takich wolnych środków oczywiście nie miałem - śmieje się Marcin Świerkot. I dlatego pozostał w świecie gier, ale planszowych.
Firma z początku była studiem tworzącym i kolorującym figurki do produkcji innych firm. Ale nie są to byle jakie figurki. Wszystkie można określić mianem małego dzieła sztuki. - Kolekcjoner za pięknie pomalowaną figurę z podstawką i tłem może zapłacić nawet kilka tysięcy złotych. A zdarzały się już nam zlecenia o wartości kilkudziesięciu tysięcy złotych. W tym świecie nawet fantazja nie wyznacza granic - opowiada.
Co ciekawe, w figurkowym biznesie klientami bardzo często są osoby bardzo zamożne. Jeden z kupujących od Aweken Realms może się pochwalić kolekcją o wartości kilku milionów złotych. - Z naszą ofertą trafiamy głównie do Niemiec, Wielkiej Brytanii, Ameryki czy Kanady. Pojawili się nawet klienci z Arabii Saudyjskiej i Chin - opowiada Świerkot. A wszystko zaczęło się od 5 tys. zł - bo tyle mieli na start i pracy w garażu.
Firma szybko postanowiła rozwinąć działalność. Malowanie figurek do gier innych twórców nie było szczytem marzeń. Celem stało się wydanie własnej gry i tworzenie autorskich projektów.
- Zgłosiliśmy taki pomysł na jednej z platform crowdfundingowych, czyli amerykańskim Kickstarterze. Udało nam się zebrać ponad 50 tysięcy funtów. To była wystarczająca kwota, aby zrobić grę figurkową na najwyższym poziomie, tak jak sobie ją wymarzyliśmy - opowiada Świerkot. Pieniądze na projekt "The Edge" dorzucił również Dolnośląsku Fundusz Rozwoju. DRF oferuje między innymi pożyczki inwestycyjne dla firm. Awaken Realms skorzystał z 60 tys. zł.
- Pieniądze to nie wszystko. Dostaliśmy również bardzo duże wsparcie merytoryczne od ludzi tworzących Fundusz. Na początku działalności taka pomoc i wiara w biznes naprawdę się przydają – opowiada Świerkot.
Już zapowiada, że na grach planszowych jego biznes na pewno się nie skończy. - Chcemy być duża firmą z sektora rozrywki. Mamy w planach gry komputerowe, może seriale. Pomysłów jest dużo, trzeba je tylko sensownie i konsekwentnie realizować - opowiada. W planach jest np. muzeum we Wrocławiu. Firma mogła by tam za pomocą figurek odtworzyć na przykład Bitwę pod Grunwaldem.
Na zupełnie innym biegunie biznesowym stoi Internet Union, czyli firma stworzona przez Pawła Dobosza. Jak sam o sobie mówi: on pojawia się dopiero wtedy, gdy coś się psuje. Dlaczego? Jego firma oferuje usługi internetowe. Więc z perspektywy klienta powinna być po prostu niezawodna do tego stopnia, że o niej praktycznie zapomina.
Jego zdaniem „internet, podobnie jak powietrze, zauważalny jest głównie wtedy, gdy jest z nim coś nie tak. Klienci nie chcą być ekspertami od wszystkiego. Dla nich najważniejsze jest to, by internet, który mają, działał zgodnie z ich potrzebami”. Firma oferuje nie tylko usługi internetowe dla klientów indywidualnych. W ofercie ma również usługi teleinformatyczne skierowane do segmentu rynku klientów biznesowych.
On również na rozwój biznesu wykorzystał środki z Dolnośląskiego Funduszu Rozwoju. W jego przypadku było to jednak aż 750 tys. zł. Dobosz przez lata był przekonany, że firmie nie jest potrzebne wystawne biuro. Aż się okazało, że pracownicy mieli problem z dostępem do biurek. Firma tak urosła, że dotychczasowe miejsce po prostu stało się za małe.
Wtedy Dobosz stwierdził, że biznes osiągnął taką skalę, że bez większego biura się nie obejdzie. I właśnie dlatego wystąpił do DFR z wnioskiem o pieniądze. Środki były kluczowe, by wnieść firmę na wyższy poziom.
Awaken Realms i Internet Union to dwa przykłady firm, które skorzystały z oferty Dolnośląskiego Funduszu Rozwoju.
Dolnośląski Fundusz Rozwoju jest spółką samorządową działająca od 2012 roku. Właścicielem jest Województwo Dolnośląskie. W ubiegłych latach Fundusz zajmował się dysponowaniem środków w ramach projektu JEREMIE, czyli Joint European Resources for Micro-to-Medium Enterprises. To program Unii Europejskiej, którego celem było wspieranie mikro, małych i średnich przedsiębiorstw.
Po zakończeniu programu samorząd województwa zdecydował się, że powinien uruchomić własną inicjatywę wsparcia. Tym bardziej, że do wykorzystania były tzw. środki post-JEREMIE. To środki pochodzące z wkładu wniesionego w ramach programu i zwrócone do DFR.
Od początku realizacji z JEREMIE skorzystało prawie 6 tys. przedsiębiorców. W sumie otrzymali środki o wartości 824 mln zł. Najwięcej firm stanowiły właśnie młode start-upy, które na rynku działały krócej niż dwa lata. O środki ubiegały się firmy i z branży przetwórczej, i budowlanej i, handlowej.
- W tym roku Dolnośląski Fundusz Rozwoju w 2018 roku oferuje małym i średnim przedsiębiorstwom nowe produkty. Do pozyskania jest ponad 200 mln zł - mówi Marek Ignor, prezes Dolnośląskiego Funduszu Rozwoju. DFR oferuje kilka możliwości ubiegania się o środki. Ignor podkreśla, że Fundusz ma konkurencyjną ofertę w stosunku do banków. A oprócz finansowania oferuje też wsparcie ekspertów.