Prócz pełnego imienia i nazwiska wszystkich głosujących podczas wyborów prezydenckich administracja Donalda Trumpa zażądała również informacji o adresie, dacie urodzenia, numerze ubezpieczenia społecznego, a także rejestrów karnych czy czasie spędzonym za granicą i poglądach politycznych. Większość stanów odmówiła. "Co starają się ukryć?" – pyta wściekły prezydent na Twitterze.
Powołana przez Donalda Trumpa Prezydencka Komisja ds. Uczciwości Wyborczej zamierza dowieść, że twierdzenia o sfałszowaniu listopadowych wyników wyborów prezydenckich są bezpodstawne. Odrzucają zarzuty manipulowania głosami, podżegania wyborców, czy też wykorzystania nieudokumentowanych imigrantów do zafałszowania wyniku – podaje "Forbes".
Do tego właśnie komisji potrzebne były dane wyborców. W liście rozesłanym do władz stanowych komisja wymaga udostępnienia informacji o pełnym imieniu i nazwisku głosującego, dacie jego urodzin czy ostatnich cyfr identyfikujących z numeru ubezpieczenia.
Ale to nie wszystko. Stany mają podać również: listę wyborów, w których brał udział obywatel od 2006 roku, niezależnie w jakim stanie zarejestrował się do głosowania, informację o przekonaniach politycznych, statut wojskowy, karalność i czas spędzony za granicą.
Jak poinformował CNN, władze stanowe w przeważającej większości szybko odrzuciły żądania komisji. I poinformowały, że podanie takich danych byłoby niezgodne z prawem.
Pytany o to przewodniczący komisji i sekretarz stanu Kansas Kris Kobach przekonywał, że w piśmie żądano informacji "publicznej". Jednak, jak dowodzi CNN, każdy stan otrzymał takie samo pismo. Pod koniec ubiegłego tygodnia przyznał, że faktycznie "każdy stan otrzymuje ten sam list, ale nie pytamy o to, czy są to dane publicznie dostępne".
Jak podaje "Forbes", żądania komisji odrzuciło już 44 na 50 stanów Ameryki. Z informacji CNN, 19 stanów otwarcie skrytykowało pismo z komisji, które wymusza na władzach lokalnych wpierw ustalenie, które dane może podać nie łamiąc prawa stanowego, by odnieść je do żądań Białego Domu.
Amerykański prezydent, zirytowany oporem jaki napotkał, nie przebierał w słowach. Na swoim oficjalnym profilu Twittera pytał wręcz, co starają się ukryć?
Nie wszystkie jednak okręgi odmawiają. Na pismo odpowiedziały Colorado, Missouri i Tennessee, a przy tym "pochwaliły" prace komisji w przesłanych do redakcji CNN oświadczeniach.