Donald Trump oczekuje od koncernu Lockheed Martin Corporation obniżenia kosztów myśliwców F-35 przynajmniej o 10 proc. – informuje agencja Bloomberg. To maszyny niezwykle ważne dla systemu amerykańskiej obronności, określane są jako cud techniki, ale nowy prezydent USA nie ma zamiaru przepłacać i mówi: dość z marnotrawstwem.
F-35 to najgroźniejszy samolot bojowy świata. Potrafi startować i lądować z dowolnego miejsca, reagować nawet szybciej niż śmigłowiec i jest niemal niewidzialny. "Niemal" oznacza, że radary, zamiast tej nowoczesnej maszyny naszpikowanej technologią, zobaczą obiekt wielkości piłki golfowej.
Ale to wszystko kosztuje, i to zbyt dużo, jak uważa nowy prezydent USA Donald Trump.
Jak pisze w środę agencja Bloomberg, Donald Trump zwrócił się do firmy Lockheed Martin, by ta zredukowała koszty programu myśliwców F-35 przynajmniej o 10 proc. Poinformował o tym jeden z podwykonawców tego kontraktu - Roger Carr, szef BAE Systems Plc. Podczas Światowego Forum Ekonomicznego w Davos.
Maryllin Hewson z Lockheed Martin spotkała się z Donaldem Trumpem w tej sprawie już dwa razy, odkąd nowy prezydent USA zaatakował program myśliwców piątej generacji. W zeszłym tygodniu Hewson przyznała agencji Bloomberg, że są blisko porozumienia z Pentagonem, żeby koszty zostały "znacząco" obniżone.
Myśliwiec F-35 ma być podstawowym myśliwcem sił powietrznych, marynarki wojennej i piechoty morskiej w USA. Jednak, zdaniem Trumpa, te myśliwce są za drogie, koszty przekroczyły już zakładany budżet, a do tego są opóźnienia.
Trump zwrócił się również do konkurencji, żeby zyskać silniejszą pozycję negocjacyjną. - Zważywszy na ogromne koszty i przekroczenie ich przez Lockheed Martin, poprosiłem Boeing o wycenę porównywalnego F/A-18 Super Hornet – pisał Trump na Twitterze jeszcze w grudniu 2016 roku.
Od tamtej pory Trump próbuje wymusić obniżkę ceny, porównując nawet te negocjacje do tańca.
W ramach programu uzbrojenia opracowywanego od 2001 roku Pentagon zamówił ponad 3 tys. nowych myśliwców. Dwieście z nich zostało już dostarczonych.