Cłem ma zostać obłożona chińska elektronika, płytki drukowane i produkty konsumenckie, takie jak owoce morza, meble, oświetlenie, opony, chemikalia, plastiki, rowery i foteliki samochodowe dla dzieci.
Z nieoficjalnych sygnałów płynących z Białego Domu wynika, że stawka wyniesie około 10 proc. Wcześniej administracja Trumpa rozważała stawkę 25 proc.
Wideo: Wojna handlowa USA-UE. "Donald Trump jest skazany na wygraną"
Donald Trump chce za pomocą ceł przeciwdziałać "niesprawiedliwym praktykom handlowym Chin", które mają polegać na subsydiowaniu przez państwo przemysłu czy przejmowaniu amerykańskiej własności intelektualnej.
Jak pisze Reuters, amerykański prezydent już nakazał swoim podwładnym rozpoczęcie procedur wprowadzenia nowych ceł, na przekór staraniom sekretarza skarbu Stevena Mnuchina, by wrócić z Chińczykami do stołu negocjacyjnego.
Administracja prezydenta Trumpa ogłaszała już 10 lipca, że rozważa wprowadzenie 10-procentowych ceł na tysiące chińskich produktów, których import wynosi około 200 mld dol. rocznie.
To miało być kolejne posunięcie po uruchomieniu w lipcu 25-procentowych taryf na towary o wartości 34 mld dol. Potem pojawiły się nieoficjalne informacje o kolejnej propozycji. Nowe cła mają być nie 10, ale 25-procentowe.
Nowe cła będą miały dużo większe znaczenie dla rynku konsumpcyjnego w USA niż poprzednie podatki importowe. Co więcej, lista produktów ma się w przyszłości jeszcze poszerzyć i dojść do łącznej wartości 500 mld dol.
Import z Chin do USA wzrósł w tym roku o 9 proc.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl