Pogrążona w ostrym kryzysie gospodarczym Wenezuela przekazała w grudniu zeszłego roku pół miliona dolarów na inaugurację Donalda Trumpa - wynika z informacji amerykańskiej Federalnej Komisji Wyborczej. Pieniądze zostały przekazane za pośrednictwem kontrolowanej przez Caracas spółki naftowej.
Jak informuje serwis CNN Money, suma wpłacona przez Citgo Petroleum, amerykańską spółkę zależną wenezuelskiego państwowego koncernu PDVSA, przekracza łączną kwotę wpłat dokonanych przez trzech amerykańskich gigantów: Pepsi, Verizona i Walmarta.
Choć w kontekście finansów państwa kwota pół miliona dolarów wydaje się symboliczna, darowizna na inaugurację amerykańskiego prezydenta-miliardera wygląda fatalnie w obliczu trawiącego Wenezuelę kryzysu gospodarczego, który w dramatyczny sposób odbija się na warunkach życia mieszkańców tego kraju.
Przez Wenezuelę przetacza się fala masowych i niezwykle gwałtownych protestów społecznych przeciw rządom Nicolasa Maduro, kontynuatora linii politycznej nieżyjącego prezydenta Hugo Chaveza. Rząd przeciw manifestantom wysyła zbrojne oddziały policji, dlatego bilans starć jest bardzo krwawy - zmarło co najmniej 5 osób, a wiele jest rannych.
Jeśli Maduro liczył na to, że przekazanie pieniądzy na inaugurację Trumpa zapewnią mu przychylność nowego lokatora Białego Domu, jego plan się nie powiódł. W lutym amerykański prezydent spotkał się z żoną skazanego na 14 lat więzienia opozycjonisty Leopoldo Lopeza i wezwał władze wenezuelskie do jego uwolnienia.
Losy zarejestrowanej i działającej w USA spółki Citgo można uznać za jeden z symboli absurdalnej, antyrynkowej polityki Chaveza, a zrazem jako memento dla takich polityków jak Jean-Luc Mélenchon. Citgo została przejęta przez państwowy koncern PDVSA w 1986 roku, a gdy Chavez obejmował urząd w 1999 roku, dla budżetu Wenezueli była to kura znosząca złote jajka.
Jak przystało na skrajnie lewicowego polityka, Chavez postanowił wykorzystać Citgo do realizacji swoich celów politycznych. Spółka zapewniała darmowe ogrzewanie w wielu krajach karaibskich, a w 2006 roku nawet w najbiedniejszych dzielnicach Nowego Jorku, co miało pokazać, jak źle żyje się biednym Amerykanom pod rządami George'a W. Busha.
Spółka Citgo została doprowadzona do tak złej kondycji finansowej, że cierpliwość do niej stracił sam Chavez. W 2010 roku postanowił się jej pozbyć, ale koncern PDVSA nie znalazł żadnego nabywcy. W 2015 roku Nicolas Maduro porzucił plany sprzedaży Citgo, ale wprowadził w życie inny pomysł.
Rosnieft może przejąć amerykańską spółkę naftową
Citgo wyemitowało i sprzedało obligacje na łączną kwotę ok. 2,8 mld dol., których zabezpieczeniem ustanowiono 50,1 proc. akcji spółki. Pozostała pula akcji została wykorzystana w grudniu 2016 roku jako zabezpieczenie pożyczki 1,5 mld dol. od rosyjskiego Rosnieftu.
Przy obecnej sytuacji finansowej Wenezueli wykup obligacji i spłata rosyjskiej pożyczki jest mało prawdopodobna, co oznacza, że Rosnieft ma niemal otwartą drogę do przejęcia amerykańskiej spółki przetwarzającej 800 tys. baryłek ropy dziennie. Nic dziwnego, że sprawa Citgo elektryzuje amerykańskich polityków.
Choć Wenezuela ma największe na świecie potwierdzone złoża ropy naftowej, stan jej gospodarki jest katastrofalny. To w głównej mierze efekt skrajnie lewicowej polityki Chaveza, który w ciągu czternastu lat swych rządów zwiększał rolę państwa w gospodarce, nacjonalizował przedsiębiorstwa, ograniczał rynek i pompował wydatki socjalne.
Chavez, który zmarł w 2014 roku, jeszcze za życia zdążył doprowadzić swój kraj do ruiny, ale namaszczony przez niego na następcę Nicolas Maduro postanowił kontynuować obrany kierunek polityki. Maduro, były kierowca autobusu, doprowadził obywateli Wenezueli do takiej nędzy, że w marcu musiał poprosić ONZ o pomoc humanitarną w postaci leków i żywności.