Mam nadzieję, że Bruksela nie zastosuje art. 7 unijnego traktatu wobec Polski - powiedział w piątek Donald Tusk.
Komisja Europejska sprawą Polski ma się zająć w środę. Bruksela przyjrzy się ustawom o KRS i Sądzie Najwyższym i czy w poważny sposób nie naruszają one wartości unijnych. W konsekwencji może podjąć pierwsze kroki w kierunku uruchomienia art. 7. Prezydent Francji Emmanuel Macron i kanclerz Niemiec Angela Merkel zadeklarowali już, że będą wspierać KE w działaniach dotyczących Polski.
Ostatecznie może się to zakończyć karami finansowymi dla naszego kraju, choć do takich ustaleń droga długa (przede wszystkim potrzeba w tej kwestii w Unii jednomyślności). Jak wielokrotnie pisaliśmy, jeszcze nigdy się to nie udało. Bardziej realnym zagrożeniem może być jednak utrata przez Polskę reputacji na arenie międzynarodowej.
- Nie zmieniłem zdania w sprawie dotychczasowej polityki migracyjnej Unii - mówił też Przewodniczący Rady Europejskiej podczas piątkowej konferencji prasowej w Brukseli. Tusk został ostatnio skrytykowany przez unijne kraje za to, że system kwotowania uchodźców nazwał nieskutecznym i uznał, że doprowadził do podziału wewnątrz Wspólnoty. Tusk zabrał też głos w sprawie sukcesu pierwszej fazy negocjacji dotyczących Brexitu i rządu PiS.
Tusk był pytany między innymi o swój krytyczny list na temat sposobu relokacji uchodźców. Jak stwierdził, po krytyce ze strony innych unijnych państw, jaka na niego spadła, nie zmienił w tej sprawie zdania. - Uważam, że najważniejszym problemem jest kwestia zatrzymania lub zmniejszenia napływu imigrantów do Europy. To podstawa, na której będzie możliwe wypracowanie sprawnej polityki migracyjnej - stwierdził.
Dodał też, że liczy na kompromis krajów unijnych w sprawie relokacji, na który przystanie też Polska. - Solidarność jest jedną z naszych najważniejszych wartości i mam nadzieję, że Polska nie pokaże Europie postawy stojącej do niej w zupełniej sprzeczności - powiedział Tusk.
Przewodniczący Rady Europejskiej odniósł się też do pytania o zmianę na stanowisku premiera Polski. Przypomniał, że zaraz po objęciu nowego stanowiska przez Mateusza Morawieckiego, wysłał mu list gratulacyjny. W liście wyraził nadzieję, że podczas unijnego szczytu będzie okazja, żeby porozmawiać. Jak zaznaczył Tusk, jego list jednak nie doczekał się odpowiedzi, a w Brukseli udało się jedynie osobiście mu pogratulować i uścisnąć rękę. Na dłuższe rozmowy czasu nie było.
Były polski premier tłumaczył też szybkie opuszczenie unijnego szczytu przez Morawieckiego. - Jestem pewien, że miał ważne powody, które usprawiedliwiają jego absencję podczas rozmów o Brexicie - powiedział Tusk. Sam Morawiecki tłumaczył z kolei powrót do kraju napiętym kalendarzem w Kancelarii Premiera (po jego wyjeździe Polskę reprezentował prezydent Węgier Viktor Orban).
Tusk był też proszony o zabranie głosu w sprawie zakończenia pierwszego etapu negocjacji między Unią a Londynem dotyczących Brexitu. Przyznał on, że choć to duży sukces, to druga faza będzie jeszcze trudniejsza niż pierwsza.