Dzisiaj oficjalnie pracuje ich ok. 370 tys.
Skąd pogłoski o możliwym ograniczeniu pracy na emeryturze? W świat wypuściła je sama ekipa PiS.
Rząd Beaty Szydło, przyjmując prezydencki projekt obniżenia wieku emerytalnego, w uzasadnieniu napisał: "Rada Ministrów wnosi o rozważenie przez Sejm możliwości uzupełnienia prezydenckiego projektu ustawy o modyfikację rozwiązań, dotyczących łączenia dalszej aktywności zarobkowej z pobieraniem emerytury i jej wysokości".
Zapowiedź rozważań nad ograniczeniem dorabiania można znaleźć chociażby w przeglądzie emerytalnym, który z rządu trafił do Sejmu. Tyle wystarczyło, by wystraszyć emerytów. Dla wielu dorabianie to jedyny sposób na przeżycie.
W tej chwili emeryci mogą dorabiać bez ograniczeń. Wyjątkiem są ci, którzy pobierają wcześniejsze emerytury - ich obowiązuje limit przychodów. Nie mogą zarobić więcej niż 130 proc. średniej pensji w kraju. Wtedy ZUS całkowicie zawiesza wypłacanie wcześniejszej emerytury do czasu, aż zarobki nie spadną lub emeryt nie zrezygnuje z dorabiania. Ten limit od września wynosi 5 224,80 zł brutto.
- Nie chcemy starszych ludzi wyrzucać z rynku pracy. Oni mają unikalne kompetencje, doświadczenie zawodowe - zapewniała minister w programie "Gość Radia Zet". - Doskonale wiemy o tym, że wielu emerytów pobiera niewysokie świadczenia. Pracują nie dlatego, że chcą, ale dlatego, że muszą dorobić i żyć - dodawała.
Wielu ekspertów sugerowało, że ograniczenie możliwości dorabiania na emeryturze będzie swoistym fortelem Prawa i Sprawiedliwości. Z jednej strony ekipa PiS zrealizowałaby obietnicę obniżenia wieku emerytalnego, z drugiej - nie naraziła budżetu na duże straty. Dlaczego? Mniej przechodzących na emeryturę osób to mniejsze wydatki, jak również ciągły strumień wpływu podatków i składek.
Elżbieta Rafalska tłumaczyła też, że wszelkie propozycje zmian w emeryturach to tylko luźne sugestie - pomysły, które mają rozpocząć dyskusję. - Nie są to żadne projekty, nie trwają nad nimi też pracę - zapewniała w rozmowie z Konradem Piaseckim.
- W przeglądzie emerytalnym pojawiała się propozycja, a w zasadzie pomysł i uwaga, że należy znaleźć rozwiązania, by zlikwidować groszowe emerytury. W tej chwili najniższe wypłacane przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych świadczenie wynosi 4 gr. W związku z tym, żeby nie było takich sytuacji, znalazły się sugestie, by wprowadzić minimalny staż pracy do pobierania świadczenia. Sugestie są dwie - albo 15 lat albo 5 lat pracy i uzbierane składki, które pozwolą na otrzymywanie 1/3 minimalnego świadczenia emerytalnego - tłumaczyła Rafalska.