Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Awantura o dorsza na Bałtyku. Polska nie akceptuje propozycji Brukseli

63
Podziel się:
Rybacy walczą o większą ochronę ryb w Bałtyku. Przede wszystkim dorsza
Rybacy walczą o większą ochronę ryb w Bałtyku. Przede wszystkim dorsza (CC BY-SA 3.0/ Kkic)

Mocne stanowisko polskiego resortu. - Polska nie akceptuje propozycji Komisji Europejskiej dotyczącej połowów na Bałtyku w 2018 r. - oświadcza ministerstwo gospodarki morskiej. Chodzi o ochronę dorsza - rybacy chcą uznania Bałtyku za obszar katastrofy ekologicznej.

"Polski rząd nie może zaakceptować propozycji połowowych KE na rok 2018, które nie zapewniają ochrony zasobów dorsza i w konsekwencji mogą doprowadzić do całkowitego zniszczenia zasobów tej ryby w Morzu Bałtyckim" - poinformowało PAP w środę biuro prasowe Ministerstwa Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej (MGMiŻŚ).

Minister gospodarki morskiej Marek Gróbarczyk wysłał stanowisko polskiej strony do unijnego komisarza ds. środowiska, gospodarki morskiej i rybołówstwa Karmenu Vella. Domaga się wprowadzenie okresu ochronnego w czasie rozrodu dorsza na obszarze całego Morza Bałtyckiego.

"W sytuacji katastrofalnie niskich zasobów dorsza na Bałtyku MGMiŻŚ wyraża zaniepokojenie propozycją Komisji Europejskiej z końca sierpnia br., w której nie zaproponowano okresu ochronnego dla stada wschodniego tej ryby" - czytamy. Resort wyjaśnia, że "dorsz (stado wschodnie) od wielu lat był objęty ochroną od 1 lipca do 31 sierpnia. Ten dwumiesięczny okres ochronny jest kluczowy, ponieważ to właśnie w tym czasie odbywa się naturalne tarło dorsza w rejonie głębi bornholmskiej".

W ubiegłym tygodniu rybacy zwrócili się do ministra gospodarki morskiej z pismem, w którym proszą o uznania Morza Bałtyckiego za obszar katastrofy ekologicznej. "Bałtyk umiera" - alarmują polscy rybacy. Minister - jak wynika z listu do Brukseli - te obawy podziela.

Resort tłumaczy, że "populacji dorsza zagrażają również prowadzone na gigantyczną skalę połowy przemysłowe (tzw. paszowe), które niszczą ekosystem Bałtyku, przez co nie jest w stanie należycie się rozwijać". "MGMiŻŚ oczekuje od Komisji Europejskiej dalszych rozmów, których efektem będzie ograniczenie połowów paszowych" - czytamy.

Rybacy tłumaczą, że "sytuacja osiągnęła poziom katastrofalny w związku z nadmiernymi połowami paszowymi". W swoim piśmie podają, że statki "często osiągają długość kadłuba 70 metrów i w większości są to jednostki rybackie z państw skandynawskich".

W ocenie rybaków "cała polityka KE od lat skierowana jest jedynie na zaspokojenie oczekiwań lobby połowów paszowych". Ich zdaniem, ochrona zasobów w minionych latach "była fikcyjna". "Nikt nie patrzył na ekologię, rybołówstwo przybrzeżne, czy nawet niszczenie kultury materialnej mniejszości etnicznych" - argumentują.

Armator rybacki Andrzej Rekowski powiedział PAP, że "w Bałtyku praktycznie w ogóle nie ma ryb". "Obecnie największe ryby osiągają długość ok. 40-45 cm () podczas gdy w latach 90. standardem były ryby o długości 50 - nawet do 140 cm" - tłumaczył. Powiedział, że dorsze mają też niewielką wagę. "To woła o interwencję nauki, bo Bałtyk powoli umiera" - podkreślił. "Gdyby kraje skandynawskie podzieliły opinię polskich rybaków, to Bałtyk można byłoby jeszcze uratować" - dodał.

autor: Bożena Leszczyńska

gospodarka
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(63)
WYRÓŻNIONE
aras
7 lat temu
Dorsz to nasz skarb. Żryjcie te swoje ośmiornice, kalmary i inne towarty ale od naszego dorsza wara
rezerwaty
7 lat temu
Dorsza da się wyniszczyć także połowami poza okresem ochronnym. Moim zdaniem jedynym rozwiązaniem jest 1. objęcie znacznej części Bałtyku rezerwatami morskimi, w których obowiązuje absolutny, całoroczny zakaz wszelkich połowów, od paszowych po wędkarskie. Do tego potrzebne jest 2. ustalenie bardzo wysokich kar pieniężnych i 3. KAŻDORAZOWEJ konfiskaty statku/łodzi używanej do kłusownictwa, plus 4. sprawna straż przybrzeżna, obowiązkowe transpondery na każdej wypływającej jednostce itp.. Rezerwaty sprawdziły się w wielu miejscach, np. w Nowej Zelandii. Łatwo można objąć rezerwatami np. połowę polskiej strefy przybrzeżnej przez ustalenie głównych portów rybackich i wyznaczenie rezerwatów między południkami: przebiegającym przez port i leżącym w połowie drogi np. na zachód do kolejnego portu. Dzięki temu każdy rybak będzie wiedział, że ma płynąć z portu na wschód (byle nie za daleko) żeby łowić legalnie.
Yo
7 lat temu
Ochrona kornika drukarza w polskiej puszczy dla Brukseli ważniejsza od unicestwienia życia w Bałtyku bo to ichnia [QUOTE] "cała polityka KE od lat skierowana jest jedynie na zaspokojenie oczekiwań lobby połowów paszowych" [/QUOTE] - bo to ichni biznes a wtedy wszystko jest dozwolone.
NAJNOWSZE KOMENTARZE (63)
m-53
7 lat temu
Połowy paszowe powinny być całkowicie zakazane - tylko czym Duńczycy paśli by swoje świnie. Siedem razy mniej mieszkańców niż w Polsce, siedem razy mniejsza powierzchnia a pogłowie większe. Ale Unia nie widzi problemu w dewastacji Bałtyku - problemem jest trochę drzew w PB.
zaw
7 lat temu
skandynawowie to centusie ,oszuści i grabią tylko pod siebie.
miro
7 lat temu
Znow jakas pis-dowata franca dojrzala szanse zaistnienia.
GLKAN
7 lat temu
PRZECIEŻ TO 100 RAZY GORSZE NIŻ BYCIE KIEDYŚ W RWPG. NIE POWINNIŚMY BYC W UNII TZW JEWROPEJSKIEJ ,NIEMIECKIEJ . TO PODŁOŚC. ZA ŻADNĄ CENE.
nikt
7 lat temu
a może norwegia szwecja filandia otwoza dla nastych rybakw swoje fiordy i będzie można lowic bez limitow i ograniczen jak zacznie brakować ryb może otworzą oczy i wpadna na to ze cis jest nie tak
...
Następna strona