Lepper dał nam wszystkim w pysk. No, może poza tymi, którzy na niego głosowali. Reszta pije w tych dniach na smutno, bo czego, jak czego, ale wicepremiera-Leppera to świat jeszcze nie widział. A zobaczy.
I z tego powodu, czujemy się jak po ciosie w twarz. A to dopiero początek. Będziemy bici i szarpani – kto to wie – może i przez trzy i pół roku.
Tak oto ziści się marzenie naszego narodowego watażki i senny koszmar większości Polaków.
Lepper już triumfuje, choć jeszcze się kontroluje, jeszcze nie ryczy na dziennikarzy, tylko mówi przez zęby, jak wczoraj, w programie Teraz MY, gdy dziennikarze próbowali ustalić w końcu, w jaki sposób finansowana jest Samoobrona – legalnie, czy też nie.
Tymczasem Rokita, Jan Maria, premier z Krakowa, trzęsie się ze złości, biega po mediach i krzyczy, że Lepper się do rządzenia nie nadaje. Tak, jakby ktoś myślał inaczej.
Nie nadaje się, wiadomo, i co z tego?
Nie udawajmy, że Lepper to wypadek przy pracy, przyleciał z kosmosu i wylądował w Klewkach, a nikt nie wie skąd.
Lepper to zjawisko, którym socjologowie, media i ciekawscy fascynują się od lat. W dodatku zjawisko proste jak drut: swój chłop, który odpowiada na tęsknotę za tym, aby pogonić złodziei, za pysk wziąć bandziorów, ale także „te złodziejską elite” i tej Unii Europejskiej też do słuchu powiedzieć. To Janosik, który nie boi się nikogo i niczego.
PO płacze po kątach, SLD wzdryga się z lekceważeniem, część wyborców PiS-u nie dowierza.
Wszyscy udają zaskoczonych, najchętniej wyjechaliby co najmniej w pobliże Madagaskaru, a tymczasem trzeba będzie żyć z premierem-Lepperem.
Lepper to nasz niezwykły produkt narodowy – wynik frustracji biednych i bezradnych, efekt nieudolności i pychy polskiej elity, a także braku wyobraźni mediów.
Nie przypadkiem przywołuję media, bo to one jeszcze w poprzedniej kadencji Sejmu – albo deprecjonowały Leppera i jego wyborców albo bojkotowały, jako oszołoma niewartego uwagi.
Lepper tymczasem, mając przeciw sobie niemal wszystkie media, wszedł do Sejmu na luzie i jak widzimy ma się bardzo dobrze. Jego awans utwierdzi go w dodatku, że szedł właściwą drogą i jako wierny sobie i swym wyborcom zacznie szantażować PiS, domagając się realizacji swoich janosikowych pomysłów.
Tak zwanej elity politycznej nigdy nie było stać na dystans wobec Leppera, na autorefleksję, że gdyby ona – ta elita - umiała dotrzeć do ludzi, autentycznie nimi się przejąć i zrozumieć, prawdopodobnie nie wyhodowałaby Leppera.
Elita potrafiła tylko lekceważyć Leppera wraz z jego elektoratem i oddalać się od tego elektoratu coraz bardziej, a także młócić się między sobą.
A teraz elita będzie z ław opozycji słuchać premiera Leppera.