Trzeba całkowicie zmienić architekturę dostaw gazu do Polski. - Dostawy z kierunków wschodnich są kompletnie niewiarygodne i niepewne - powiedział w środę były minister gospodarki Piotr Woźniak.
Zdaniem byłego szefa resortu gospodarki informacje o przerwaniu dostaw gazu na Ukrainę i zapowiedzi, że zagrożone mogą być dostawy do odbiorców w Europie, jakie przekazał w środę szef rosyjskiego Gazpromu, nie są zaskakujące.
- To wynik niezadowolenia Federacji Rosyjskiej ze stanu realizacji jej polityki - powiedział Woźniak. Jak podkreślił, Gazprom to jedynie narzędzie do wykonywania tej polityki. - Około 10 lat temu zostało to jednoznacznie zapisane w polityce energetycznej; gaz i ropa są narzędziem polityki zagranicznej FR - dodał.
W środę rano prezes rosyjskiego potentata gazowego Gazpromu Aleksiej Miller poinformował, że dostawy rosyjskiego gazu na Ukrainę zostają przerwane do czasu przekazania przez Naftohaz Ukrainy kolejnej przedpłaty. Dodał, że rezygnacja z zakupu rosyjskiego gazu stwarza zagrożenie dla tranzytu paliwa do Europy.
Zarówno operator polskiego systemu przesyłowego gazu Gaz system, jak i PGNiG zapewniły, że dostawy paliwa z kierunku wschodniego przebiegają bez zakłóceń.
Były szef resortu gospodarki uważa jednak, że nie jesteśmy całkowicie bezpieczni - choć przyznaje, że na tyle, na ile było to możliwe, poprawialiśmy swoją sytuację w stosunku do 2006 czy 2009 r., kiedy to dostawy zostały przerwane.
- Mamy większe zapasy w magazynach, choć nie większą zdolność podawczą z tych magazynów. Oznacza to, że w razie przerwy możemy dłużej podtrzymywać dostawy do sieci krajowej. Mamy też możliwość zawierania kontraktów wirtualnych - powiedział Woźniak (zawarcie kontraktu wirtualnego polega w uproszczeniu na tym, że surowiec fizycznie płynie ze wschodu na zachód, ale można "odwrócić" kierunek przepływu: firma handlująca gazem zamawia transport surowca np. z Niemiec do któregoś z punktów na naszej zachodniej granicy, a tam tę partię surowca importer wymienia na fizyczny gaz z kierunku wschodniego).
Były minister podkreślił jednak, że "najwyższe ryzyko" istnieje dopóty, dopóki głównym polskim dostawcą jest Gazprom, a surowiec będzie płynął przez przejścia na wschodzie. - Dopóki nie zostanie to załatwione, to takie ryzyko będzie nad nami wisieć - dodał Woźniak.
- Systemowe załatwienie sprawy polega na tym, że musimy przestawić się z systematycznych i głównych dostaw ze wschodu - bo są one kompletnie niewiarygodne i niepewne - na trwałe dostawy z innych kierunków. Nie na zasadzie dostaw przerywanych czy wirtualnych, tylko takich, dzięki którym nasza sieć systemowo będzie zapełniana przez innych niż rosyjscy, niezależnych dostawców - zaznaczył.
Jak podkreślił, ze wschodu mogą pochodzić jedynie ewentualne uzupełnienia dostaw. - Trzeba całkowicie zmienić architekturę dostaw gazu do Polski - zwrócił uwagę.
Zdaniem Woźniaka Rosji wcale nie zależy na wiarygodności w oczach opinii publicznej.
- Były takie głosy, że Rosja nie może sobie pozwolić na przerwy w dostawach, bo straciłaby wiarygodność - jakby kiedykolwiek ją miała - albo, że nie może pozwolić sobie na spadek wpływów budżetowych. Otóż te argumenty nie mają znaczenia przy okazji realizacji wielkich planów Rosji. Będzie biedniej, będzie mniej wiarygodnie, ale na samoloty i rakiety BUK wystarczy - dodał.