"Mamy magazyny w Azji", "Kupujący jest importerem", "Przesyłka zostanie dostarczona do 70 dni" - tego typu stwierdzenia w ofertach kupna towarów w internecie powinny od razu wzbudzić naszą czujność. Według ekspertów może to świadczyć o tym, że konsument - który skusi się na zakup - padnie ofiarą tzw. "pozornego dropshippingu".
Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów zamierza zabrać się za problem sprzedawców, którzy oferują towar w serwisach internetowych m.in. Allegro czy olx.pl, choć sami go nie posiadają. Wystawiają za to na aukcjach np. telefony komórkowe, które faktycznie znajdują się w magazynach w Chinach.
Jak donosi serwis bezprawnik.pl, w każdym tygodniu do UOKiK zgłaszają się co najmniej trzy osoby, które czują się pokrzywdzone, bo padły ofiarą "pozornego dropshippingu".
money.pl
Klienci skarżą się na to, że oferujący w opisach internetowych aukcji nigdzie nie podają czy towar znajduje się w Polsce, czy też w Chinach. Nie ma również ani słowa o firmie, która faktycznie sprzedaje towar, podczas gdy oferujący w serwisie internetowym staje się tylko pośrednikiem. Nie ma wreszcie informacji na temat tego, w jaki sposób konsument może dochodzić swoich praw - np. gdy towar nie dojdzie w terminie lub gdy się zepsuje.
Dlatego urzędnicy UOKiK wzywają sprzedawców do tego, by zaprzestali stosowania nieuczciwych praktyk.
Sam fakt, że ktoś wysyła towar z magazynu, znajdującego się poza Polską, nie jest jeszcze niczym złym. Problem związany z "pozornym dropshippingiem" polega jednak na tym, że osoba oferująca towar na aukcji internetowej nie definiuje dokładnie swojej roli w tym biznesie. A różnica jest zasadnicza: czy jest sprzedawcą, czy pośrednikiem. Z punktu widzenia klienta w praktyce sprowadza się to do tego, czy w razie problemów będzie miał w ogóle jakiekolwiek szanse na dochodzenie swoich praw od sprzedawcy - gdy okaże się, że jest to firma z Chin, klient będzie właściwie na straconej pozycji.
Opisany problem poruszył również niedawno Hubert Worobiej z Departamentu Ochrony Interesów Konsumentów UOKiK:
- Model ten nie został przewidziany jako forma pośredniczenia w kontaktowaniu kupującego ze sprzedającym, a jedynie jako rozwiązanie problemu magazynowania i dostawy towaru. Prowadzi to do utraty kontroli przez sprzedającego nad procesem wykonania umowy, w szczególności sprzedający nie ma pewności, czy produkt zostanie poprawnie i terminowo doręczony, nie będzie posiadał wad i będzie odpowiadał treści umowy sprzedaży. Model dropshippingu nie powinien jednak prowadzić do wyzbycia się przez sprzedającego odpowiedzialności za poprawność realizowania umowy sprzedaży - podkreślił ekspert.
Eksperci z Europejskiego Centrum Konsumenckiego podkreślają, że sygnałem ostrzegawczym dla klientów zamierzających kupić towar w sieci, powinny być wszelkie wzmianki o tym, że np. magazyny są zlokalizowane w Azji albo że termin dostarczenia przesyłki jest dłuższy o wskazanego w unijnym prawie terminu, czyli 30 dni.