Po wydarzeniach minionego tygodnia dylemat paprykarza, zawarty w pytaniu - jak żyć, panie premierze? - wydaje się bliski rozstrzygnięcia. Trzeba przede wszystkim przyjąć do aprobującej wiadomości, że każda rzecz w Polsce może w jednej chwili zamienić się w absurd.
Wszyscy słyszeli, jak naczelny prokurator wojskowy Krzysztof Parulski powiedział, że zgadza się z zarzutami swego podwładnego, prokuratora Mikołaja Przybyła, który wygłosił krytyczne expose pod adresem prokuratora generalnego, po czym próbował rozstać się z tym światem, ale szczęśliwym zbiegiem okoliczności nie trafił z pistoletu we własną głowę. To było w poniedziałek. W czwartek Parulski oświadczył, że niektóre aspekty jego wypowiedzi zostały wyolbrzymione w przekazie medialnym, więc informuje, że obecnie nie zgadza się już nawet z samym sobą.
Podczas kampanii parlamentarnej wszyscy słyszeli, jak ówczesna minister zdrowia Ewa Kopacz zapewniała, iż w wyniku jej wielomiesięcznej, ofiarnej pracy Sejm uchwalił najlepszą we wszechświecie ustawę regulującą zasady refundacji leków. W piątek marszałek Ewa Kopacz przystąpiła do bicia swojego rekordu. Po protestach lekarzy usunęła sprawnym cięciem, do spółki z koalicją rządową, kawałek znakomitej ustawy. Operacji nie można jednak uznać za całkowicie udaną, ponieważ od poniedziałku strajkiem grożą aptekarze. Sejmowy skalpel zapewne znów będzie w użyciu.
Czytaj więcej [ ( http://static1.money.pl/i/h/114/124018.jpg ) ] (http://www.money.pl/archiwum/felieton/artykul/zobacz;o;co;bedziemy;jeszcze;blagac;tuska,179,0,1006259.html) *Zobacz, o co będziemy jeszcze błagać Tuska * Premier zabrał się do pracy. Szkoda, że w taki sposób - pisze Paweł Szygulski.
W międzyczasie premier Donald Tusk zapewnił, że lekarze niestosujący się do wymogów ustawy nie będą podlegać przewidzianym w niej karom. Stanowisko takie uzasadnia porównanie premiera do cysorza, które ku własnej uciesze odkrył Jarosław Kaczyński. W państwie cywilizowanego prawa o karaniu, ewentualnie uniewinnieniu, decydują bowiem tylko sądy.
W państwie polskiego prawa przypadek ten nie jest odosobniony. Koalicja PO-PSL przegłosowała w poprzedniej kadencji niedorzeczną ustawę, nakładającą obowiązek zatrudnienia strażaka pożarniczego w każdym, nawet jednoosobowym, przedsiębiorstwie. Gdy sprawa się rypła, ówczesna minister Jolanta Fedak również ogłosiła, że prawo prawem, ale sprawiedliwość pozostaje w jej rękach. Ona zaś postanawia, że do czasu usunięcia gniota przymus nie obowiązuje.
Pod koniec ubiegłego tygodnia media doniosły, że mocno spada poparcie dla wszystkich parlamentarnych partii. SLD wylatuje z obiegu, PSL utrzymuje się na granicy, PiS dołuje, Platforma również. Gdyby odbyły się teraz kolejne wybory, zasadne byłoby nie tylko pytanie - jak żyć? - ale też: kto ma rządzić? Pomimo znacznej inflacji zaufania społecznego wychodzi jednak na to, że ci sami, co obecnie.
W absurdalnej rzeczywistości brak wyjścia okazuje się czasem jedynym wyjściem.
Więcej komentarzy publicystycznych czytaj w Money.pl | |
---|---|
Dlatego prokurator strzelił sobie w głowę? O politycznej nawalance, którą rozpętał płk Przybył - pisze Andrzej Zwoliński. | |
Służbę zdrowia rozkładają hipochondrycy Służba zdrowia od polityków wymaga najwięcej - pisze Maciej Czujko. | |
To Rostowski robi z naszymi pieniędzmi Łukasz Pałka pisze o sposobach ministra finansów, na przypodobanie się Brukseli. |