Na Ukrainie, niedaleko granicy z Polską, w okolicach Włodawy i Hrubieszowa płoną trawy i torf oraz 160 hektarów lasu. Według rzecznika Państwowej Straży Pożarnej Witolda Maziarza, wszystko wskazuje na to, że znajdujący się nad Warszawą i innymi regionami Polski smog jest konsekwencją przesuwającej się powoli chmury dymu z Ukrainy.
Specjaliści twierdzą, że dym nie jest groźny dla zdrowia. Badania wykonane przez inspektorat ochrony środowiska Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego nie wykazały przekroczenia jakichkolwiek norm czystości.
Choć opary nie są szkodliwe dla zdrowia, Wydział Zarządzania Kryzysowego Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego zaapelował o ograniczenie do minimum używania urządzeń emitujących dym i spaliny i niepalenie ognisk.
Według władz w Kijowie, to nie pożary na Ukrainie spowodowały smog w Warszawie i w innych rejonach Polski. Ukraińskie ministerstwo do spraw sytuacji nadzwyczajnych nie dysponuje informacjami o większych pożarach na Ukrainie przy granicy z Polską.
Rzecznik ukraińskiego Ministerstwa do spraw Sytuacji Nadzwyczajnych pułkownik Ihor Krol powiedział, że jedyny poważniejszy pożar, z którym walczą strażacy i brygady ministerstwa zlokalizowano niemal tysiąc kilometrów od Polski.