Minister skarbu Dawid Jackiewicz został odwołany. - Podjęłam decyzję o odwołaniu pana ministra Jackiewicza, ponieważ wypełnił swoją rolę, 15 września, przygotował harmonogram wygaszenia Ministerstwa Skarbu Państwa - powiedziała premier Beata Szydło.
Aktualizacja: 15:09
- Kiedy PiS przygotowywał program wyborczy, jednym z podstawowych założeń była inna organizacja ministerstw zajmujących się nadzorem nad Skarbem Państwa, w ramach tych zmian powstało m.in. Ministerstwo Energii – mówiła podczas wystąpienia premier Beata Szydło.
- Założeniem podstawowym była likwidacja Ministerstwa Skarbu Państwa i inna, bardziej transparentna struktura. 26 lipca na wniosek ministra skarbu rząd przyjął uchwałę, w której został określony harmonogram i organizacja prac tak, żeby ministerstwo skarbu zostało zlikwidowane do końca roku – mówiła pani premier.
- Część zadań zostało przeniesionych do innych resortów. Pozostał ostatni etap realizacji tego projektu. W ramach tego harmonogramu likwidacji MSP 15 września to ten dzień, kiedy MSP miało przedstawić założenia dot. likwidacji resortu – mówiła premier Szydło.
- Minister Dawid Jackiewicz wywiązał się ze zobowiązania i przedstawił rozwiązania legislacyjne. W ciągu dwóch tygodni projekt ustawy zostanie skierowany do Sejmu. Od tego momentu rozpoczyna się już tylko proces legislacyjny. W związku z tym podjęłam decyzję o odwołaniu ministra Jackiewicza – powiedziała Beata Szydło
Do końca roku resortem skarbu będzie kierował szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Henryk Kowalczyk, choć nie zajmie on stanowiska ministra skarbu, a jedynie będzie sprawował nadzór na likwidacją resortu, poinformowała premier na konferencji.
Ministerstwo Skarbu Państwa ma zostać zlikwidowane do końca roku. Do końca pierwszego kwartału 2017 roku ma nastąpić przekazane kompetencji resortu nowemu podmiotowi, który będzie nadzorował spółki Skarbu Państwa, będzie pełnił rolę nadzoru właścicielskiego.
Premier Beata Szydło zapowiedziała podczas czwartkowej konferencji prasowej, że minister Henryk Kowalczyk przedstawi jej rekomendację w sprawie nadzoru nad spółkami PZU, KGHM i Azoty, które nie są jeszcze przyporządkowane do innych resortów. Przypomnijmy, że część spółek z udziałem Skarbu Państwa została już przeniesiona poza MSP pod nadzór innych ministerstw. Przykładem może być PKO BP, który został przypisany resortowi rozwoju.
Minister Jackiewicz pogratulował Henrykowi Kowalczykowi nowych zadań. Naa konferencji prasowej Jackiewicz oznajmił, że w środę przekazał dokumenty, które zamykają zadania wpisane w program PiS.
Przypomniał też, że jednym z zadań, jakie przed nim jako ministrem Skarbu Państwa postawiono, było usprawnienie nadzoru nad majątkiem państwowym. - Spowodowanie, aby ten nadzór był skuteczniejszy, sprawniejszy, bardziej transparentny, aby potencjał, jaki drzemanie w polskich spółkach, spółkach Skarbu Państwa był wykorzystywany w sposób jeszcze bardziej skuteczny - mówił odchodzący minister skarbu.
Gęsta atmosfera. Jackiewicz stracił poparcie Kaczyńskiego
W ostatnim czasie wokół ministra skarbu zaczęła się tworzyć gęsta, polityczna atmosfera. Prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu przeszkadzać ma zbyt duża liczba znajomych szefa resortu, którzy w ostatnim czasie znaleźli posadę w największych polskich koncernach. Obsadzanie wysokich stanowisk "swoimi ludźmi" było przecież jedną z patologii, jakie Prawo i Sprawiedliwość zarzucało swoim poprzednikom.
Wśród najgłośniej komentowanych znalazły się te nominacje Jackiewicza, które w bezpośredni sposób wiązały ministra z jego znajomymi z Wrocławia i Dolnego Śląska. Tak było np. w przypadku Roberta Pietryszyna, kiedy został prezesem paliwowego Lotosu. Wcześniej, dzięki Jackiewiczowi, przez kilka miesięcy był w zarządzie PZU. Podobnie było z Remigiuszem Nowakowskim, kiedy otrzymał nominację na prezesa Tauronu. Kojarzone z ministrem nazwiska pojawiły się też m.in. w Europol Gazie, Totalizatorze Sportowym, Towarowej Giełdzie Energii czy Polskiej Grupie Energetycznej.
Efekty dotychczasowych nominacji są zresztą dość problematyczne. Aż dziesięć na czternaście największych spółek Skarbu Państwa notowanych na giełdzie miało w pierwszym półroczu wyniki gorsze niż rok wcześniej. Dodatkowo, spółki pod zarządem prezesów mianowanych przez ministra Dawida Jackiewicza, straciły na wartości ponad 7 mld zł w wyniku spadków ich kursów na giełdzie, z czego prawie 3 mld zł to bezpośredni uszczerbek dla Skarbu Państwa.
Zmiany cen na giełdzie to może być oczywiście efekt niezależnych od zarządzania spółkami czynników, trendów światowych, postrzegania rynków wschodzących czy finansów państwa. Kapitał odpływa na giełdę i przypływa, często z przyczyn zupełnie niemających związku z wynikami spółek.
Roland Paszkiewicz, ekonomista CDM Pekao, choć samych czystek we władzach nie popiera, podkreśla, że to nie nowi prezesi ponoszą odpowiedzialność za pogorszenie statystyk. - To efekt pomysłów płynących wprost od głównego właściciela, czyli Skarbu Państwa - uważa Paszkiewicz. Przypomina przy tym m.in. zaangażowanie spółek energetycznych w ratowanie kopalni czy zabiegi księgowe w PGE, które skutkują dodatkowymi obciążeniami podatkowymi. Nie wspominając o podatku bankowym.
Śmiałe plany Jackiewicza. Zamiast ministerstwa spółka holdingowa
Jeszcze pod koniec lipca śmiałe pomysły ministra skarbu Dawida Jackiewicza miały pełne poparcie rządu. Na posiedzeniu Rady Ministrów zaakceptowano jego plan likwidacji ministerstwa i powołania w to miejsce spółki holdingowej, która weźmie w swoje ramiona wszystko, czym zarządzało dotąd ministerstwo. MSP ma funkcjonować tylko do końca tego roku, a od stycznia 2017 r. jego obowiązki przejmie nowy podmiot.
- To będzie o wiele skuteczniejsze narzędzie nadzoru właścicielskiego - tłumaczył Jackiewicz. - Kończymy z dużym molochem, jakim jest Ministerstwo Skarbu Państwa, z setkami procedur biurokratycznych, administracyjnych. Chcemy przejść do bardzo profesjonalnego, wyspecjalizowanego podmiotu, który będzie koncentrował się tylko i wyłącznie na nadzorze właścicielskim - przekonywał szef resortu skarbu.
Minister nie wyjaśniał przy tym, dlaczego nie wykorzysta do tego celu istniejącej już Agencji Rozwoju Przemysłu z 100 proc. przecież udziałem Skarbu Państwa i regularnymi w ostatnich latach zyskami (361 mln zł zysku netto w 2015 r.). Ta zarządza już aktywami o wartości ponad 6 mld zł, w tym portfelem udziałów w prawie 100 spółkach (w tym 50 proc. udziałów w Przewozach Regionalnych, 29 proc. Polskiej Grupy Zbrojeniowej, 47 proc. giełdowego Rafametu i 25 proc. Stoczni Gdańsk) oraz kompleksami zamkowymi i pałacowymi.
Władze ARP wybrane zostały przez ministerstwo w styczniu tego roku, czyli już za kadencji PiS, partia rządząca powinna mieć więc do nich pełne zaufanie. ARP w koncepcji ministra ma zająć się jednak „wspieraniem innowacyjności”, a nie zarządzaniem portfelem kluczowych spółek.
Do tego celu, czyli przejęcia akcji największych spółek giełdowych o wartości rynkowej 150 mld zł oraz mniejszych lub większych udziałów w 390 innych podmiotach, Jackiewicz chce stworzyć zupełnie nową agencję (spółkę, holding) z nowymi prezesami, dyrektorami, biurami, sekretarkami i sekretarzami, samochodami i gadżetami. Mają one zarządzać „efektywniej” niż skostniałe struktury ministerstwa, w którym część osób nadal pracuje wcale nie z nowego politycznego rozdania.
Nie o "efektywność" zapewne jednak chodzi. Realna różnica pomiędzy spółką a ministerstwem jest taka, że nowa spółka będzie mogła zaciągać kredyty, a ministerstwo nie może. Kredyty te nie byłyby wpisane jako zadłużenie Skarbu Państwa, ale jako zadłużenie spółki. Wszak rząd ma wielkie plany rozkręcenia inwestycji w gospodarce, ale jednocześnie sam bardziej zadłużać się już nie może. A że przy okazji będzie wiele posad do obsadzenia...