Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Materiał partnera
|

Kto jest najważniejszym człowiekiem w firmie? Dziś to dyrektor finansowy

13
Podziel się:

Rola dyrektora finansowego w obecnych czasach w firmie nie ogranicza się wyłącznie do pilnowania budżetu. Musi on brać pod uwagę wiele czynników wpływających na rozwój przedsiębiorstwa – wśród nich uwarunkowania makroekonomiczne oraz zmiany demograficzne. Między innymi te kwestie były poruszane na kongresie w Krakowie w ramach X ogólnopolskiego cyklu spotkań Dyrektorów Finansowych.

Ogólnopolski cykl spotkań Dyrektorów Finansowych w Krakowie
Ogólnopolski cykl spotkań Dyrektorów Finansowych w Krakowie (materialy prasowe)

Rola dyrektora finansowego w obecnych czasach w firmie nie ogranicza się wyłącznie do pilnowania budżetu. Musi on brać pod uwagę wiele czynników wpływających na rozwój przedsiębiorstwa – wśród nich uwarunkowania makroekonomiczne oraz zmiany demograficzne. Między innymi te kwestie były poruszane na kongresie w Krakowie w ramach X ogólnopolskiego cyklu spotkań dyrektorów finansowych.

Prognozę zmian makroekonomicznych, z jakimi możemy mieć do czynienia w kolejnych miesiącach przedstawił Marcin Mazurek, wicedyrektor ds. Analiz Makroekonomicznych w mBanku. W jego ocenie nadchodzi czas, kiedy należy przypomnieć sobie zarządzanie finansami w warunkach rosnących stóp procentowych.

Zgłoś swój udział do konkursu Dyrektor Finansowy Roku (ankieta aplikacyjna na www.dyrektorfinansowyroku.pl)
. Termin nadsyłania zgłoszeń upływa 22 czerwca 2018 r.

- Być może to stwierdzenie brzmi niewiarygodnie, gdy inflacja pozostaje niska - ostatni odczyt w Polsce to 1,6 proc., a główna stopa procentowa NBP nie zmieniła się już przez 3 lata i pozostaje na poziomie 1,5 proc. – przekonywał Mazurek. - Skuteczne zarządzanie ryzykiem stopy procentowej polega jednak na tym, żeby przewidzieć przyszły stan świata zanim zrobią to inni. W takiej sytuacji można ustalić przyszłe koszty finansowania jeszcze na dość niskim poziomie - dodał.

Co z tymi stopami?

Podstawowym narzędziem w badaniu wysokości przyszłych stóp procentowych jest cykliczna analiza gospodarek. Nie wystarczy przy tym sprawdzić, czy gospodarki będą przyspieszały bądź spowalniały. Warto rozpocząć od analizy luki popytowej, która pokazuje jaki jest stosunek bieżącego produktu krajowego brutto do produktu potencjalnego, czyli największego osiągalnego przy maksymalnym zaangażowaniu czynników produkcji i przy danych ich cenach. Metoda rozumowania jest tu prosta. Jeśli gospodarka wytarza mniej niż potencjalnie może, napięć inflacyjnych nie ma - nie ma popytu na dodatkowe czynniki produkcji, w konsekwencji ich ceny nie rosną, nie ma presji na wzrosty cen wyrobów gotowych. Jeśli bieżący produkt przekracza produkt potencjalny, zaczynają się napięcia inflacyjne. Ekonomista przypomniał, że według prognoz OECD większość gospodarek rozwiniętych operuje już przy domkniętej luce popytowej, podobnie zresztą jak Polska i nasi regionalni sąsiedzi - Czechy, Słowacja, Węgry. Konsekwencją powinny być wzrosty
inflacji a co za tym idzie – wzrosty stóp procentowych.

- Rynkowe stopy procentowe dostosowały się już po części do tego scenariusza – zaznaczył Marcin Mazurek. - Skupiając się na przypadku polskim, stawki 5-letnich swapów osiągnęły cykliczne minimum w okolicach 1,7proc. pod koniec 2015 roku - wielokrotnie testowaliśmy to minimum także w 2016 roku. Obecnie jesteśmy na poziomie 2,4 proc. Nie sposób ulec jednak wrażeniu, że dostosowanie w górę jest raczej póki co symboliczne – dodał.

Z obserwacji i analiz wynika, że inwestorzy obecnie nie wierzą, że Rada Polityki Pieniężnej solidnie podniesie stopy procentowe. Pierwsza podwyżka stóp procentowych jest oczekiwana dość późno (koniec 2019 roku), a cały cykl zacieśnienia polityki pieniężnej zamyka się w 75-100 pb – to bardzo mało jak na standardy historyczne i biorąc pod uwagę siłę oddziaływania polityki pieniężnej na gospodarkę. - Można zaryzykować stwierdzenie, że taki cykl zacieśnienia niewiele zmieni z perspektywy inflacji – stwierdził ekonomista mBanku. - Wykorzystać to można na dwa sposoby. Albo grać, że RPP nie podniesie stóp w ogóle, albo że podniesie je wcześniej i bardziej zdecydowanie. Póki co fakty przemawiają raczej za tym drugim scenariuszem, a obecna, senna postawa rynku wynika w dużej mierze z obserwacji zjawisk, na które wpływ miały procesy, które raczej się już nie powtórzą, albo które nie przyniosły jeszcze skutków - zaznaczył.

Co nas czeka?

Jego zdaniem do pierwszej grupy czynników należy zaliczyć umocnienie złotego. Zmiana rządu w 2015 roku wywołała dość silne osłabienie złotego na fali obaw o dalsze losy polskiej gospodarki i polityki fiskalnej. Od tamtej jednak pory złoty systematycznie się umacniał, na co nałożyło się osłabienie dolara amerykańskiego. - Wygląda na to, że przestrzeń do dalszej, szybkiej aprecjacji złotego znacząco się zawęziła i w najbliższym czasie będziemy musieli przyzwyczaić się do słabszej krajowej waluty – prognozował Marcin Mazurek. - Dodatkowo, pewne spowolnienie gospodarki globalnej wywołało ponowną falę popytu na dolara. Sytuacja jest więc dokładnie odwrotna do tej, do której zdążyliśmy się przyzwyczaić. Tymczasem niska krajowa inflacja to w dużej mierze wynik umacniania się złotego w ostatnich kwartałach – wyjaśnił.

Naturalne laboratorium badające znaczenie kursu walutowego znajduje się obecnie w Rumunii. Ostatnie wzrosty inflacji w tym kraju to pokłosie osłabienia krajowej waluty. Dla kontrastu, Polska nie doświadczyła takiego zjawiska, mimo bardzo podobnej pozycji cyklicznej. Czynnikiem, który stanowił o różnicy było umocnienie złotego.

Jak zaznaczył ekonomista druga grupa czynników ma charakter czysto cykliczny. Domykanie luki popytowej przy bardzo niskim poziomie stopy bezrobocia - według porównywalnych danych Polska ma stopę bezrobocia zbliżoną do USA, a tam stopy procentowe systematycznie się podnoszą - skutkować powinno wyższymi płacami. Ograniczenia podażowe na rynku pracy i historie o braku pracowników to inaczej opowiedziana historia domkniętej luki popytowej. Sytuację pogłębia wysoki stopień wykorzystania aparatu produkcyjnego i brak inwestycji prywatnych. - Wszystko to powinno prowadzić do dość szybkiego wzrostu inflacji w krótkim terminie, na który Rada Polityki Pieniężnej nie jest przygotowana – ocenił Mazurek. - Przez pewien czas wzrosty inflacji można bagatelizować, jednak prędzej czy później musi nastąpić konfrontacja z rzeczywistością. Oczywiście RPP może uprzeć się i nie zmienić stóp procentowych na czas. W takiej sytuacji jednak bardzo często znacząco zmienia się nastawienie inwestorów: rosną rynkowe stopy procentowe a
waluta się osłabia - dodał. Zaznaczył przy tym, że głównie przez ten drugi kanał dochodzi wtedy do podbicia inflacji i niejako zapędzenia władz monetarnych do podwyżek stóp. W tym przypadku prawdziwym laboratorium jest Turcja, w której sterowanie stopami procentowymi w dużej mierze odbywa się po wymuszeniu działania przez inwestorów. Oczywiście to jaskrawy przypadek, ale pokazuje mechanikę działania rynków finansowych.

Uwaga skarbówka

To co się dzieje w makroekonomii ma niewątpliwie ogromny wpływ na decyzje finansowe zapadające w firmie, ale szczególne znaczenie ma też polityka państwa, a zwłaszcza działania organów karno-skarbowych. Ten temat z kolei przybliżyła zebranym Małgorzata Samborska, senior menedżer w Grant Thornton. Przypomniała, że fiskus dysponuje coraz bardziej inteligentnymi rozwiązaniami, za pomocą których przygląda się podatnikom. - Postęp technologiczny powoduje, że robi to coraz wnikliwiej i dokładniej. Narzędzia, które mu w tym pomagają to JPK, czyli dokument, który systematyzuje dane podatników – dzięki temu urząd skarbowy jest w stanie w sposób systematyczny kontrolować nasze finanse i STIR, czyli system teleinformatyczny izby skarbowej – wyjaśniła Samborska.

Od 1 stycznia 2018 r. system JPK_VAT objął wszystkich czynnych podatników VAT, oznacza to, że 95 proc. podatników, miesięcznie przesyła organom skarbowym ok. 1,7 mln plików. Z kolei od września tego roku podobny obowiązek dotyczył będzie JPK_SF – sprawozdanie finansowe. Już od połowy marca 2018 roku obejmuje on przekazanie sprawozdań finansowych drogą elektroniczną (może być skan), a od 1 października 2018 r. sprawozdanie finansowe ma być przekazywane w formacie JPK_SF.

- Już teraz zauważamy wzrost liczby czynności sprawdzających, bo dzięki JPK skarbówka może szybko reagować poprzez automatyzację czynności sprawdzających – wyjaśniała Samborska. - Spada jednak liczba kontroli podatkowych, ponieważ można już precyzyjnie wytypować kontrole na podstawie analizy ryzyka.

Z danych GT wynika, że o ile w 2015 roku łączna liczba kontroli VAT/CIT/PIT sięgnęła 59 446, to rok później spadła do 44068, a w ubiegłym roku wyniosła już tylko 23781.

Co ważne, w 2017 r. wpływy do budżetu państwa były wyższe o 42 mld zł w porównaniu do 2016 r.

Z kolei STIR umożliwia wymianę informacji między systemem bankowym, a Krajową Administracją Skarbową i zapobiega wyłudzeniom skarbowym. Obejmuje on obecnie ponad 5,6 mln rachunków podmiotów kwalifikowanych. Od 13 marca 2018 r. za pośrednictwem STIR do administracji skarbowej przekazywane są informacje o zlikwidowanych i nowo założonych rachunkach bankowych podmiotów kwalifikowanych. Z kolei od 30 kwietnia br. możliwa będzie blokada rachunków na żądanie szefa KAS.

Fiskus postanowił też stworzyć Centralny Rejestr Danych Podatkowych w celu gromadzenia i przetwarzania danych wynikających z deklaracji składanych przez podatników, decyzji i postanowień organów podatkowych oraz tytułów wykonawczych i innych dokumentów przekazanych naczelnikowi US.

Czeka nas podzielona płatność

W pracy urzędów skarbowych przydatny będzie też split payment, czyli model podzielonej płatności dotyczący podatku VAT. Funkcjonuje on na terenie kilku krajów, jak np. Czechy, Turcja czy Włochy. Powodem wdrożenia takiego rozwiązania jest powiększająca się luka podatkowa w VAT. Przypomnijmy, że przepisy mają obowiązywać prawdopodobnie od 1 lipca 2018 roku. Jak wskazuje art. 108a ust. 1 projektu zmienianej ustawy, ze split payment będą mogli korzystać nabywcy, którzy otrzymali fakturę z wykazaną kwotą podatku. Płatności za zobowiązania z faktury będą oni mogli zrealizować na dwa rachunki bankowe: wartość netto - na rachunek bankowy dostawcy zaś VAT - na specjalny rachunek VAT dostawcy.

Split payment będzie mógł być stosowany wyłącznie pomiędzy firmami. Nie może być zastosowany w transakcjach B2C, czyli firma - osoba prywatna. Ustawa dopuszcza dowolność jego stosowania - inicjatywa będzie należała do nabywcy. Oczywiście zastosowanie tego mechanizmu będzie wiązało się z określonymi konsekwencjami zarówno dla nabywcy, jak i dla dostawcy towarów lub usługodawcy. Przede wszystkim dla każdego podatnika VAT musi zostać założone konto bankowe dla płatności vatowskich neutralne finansowo. Oznacza to – jak mówi ustawa - że jeżeli opłata za normalny przelew wynosi np. 2 zł, to opłata za przelew w mechanizmie podzielonej płatności nie może być wyższa, niż 2 zł. Opłata nie może być czynnikiem zniechęcającym podatników do korzystania z mechanizmu podzielonej płatności. Na ich prowadzenie nie będą musiały być zawierane dodatkowe umowy. Ważnym zastrzeżeniem jest też, że na to konto nie będą mogły być wpłacane inne środki niż z tytułu podatku VAT. Zapłata w ramach mechanizmu podzielonej płatności może
następować jedynie w złotych polskich. Przepisy nie zakładają, by urząd skarbowy miał dostęp do tych rachunków albo by mógł samodzielnie dysponować środkami zgromadzonymi na tym rachunku.

O wyzwaniach związanych ze split paymentem mówił też podczas jednej z debat Krzysztof Gerlach, dyrektor Departamentu Zarządzania Makroregionem Centralnym Bankowości Korporacyjnej w mBanku. Przekonywał, że jego wprowadzenie to ogromne koszty, ale też ogromne wyzwanie dla banku, a przede wszystkim dla bankowego IT. Zaznaczył jednak, że mBank jest już gotowy do obsługi firm w ramach podzielonej płatności, a dodatkowo podjął się roli szkoleniowca dla firm. – Zachęcamy też do sięgnięcia po naszą ofertę finansowania bieżącej działalności – mówił Gerlach. – Jeśli będzie trzeba, będziemy się starali zniwelować lukę płynnościową, jaka może się pojawić przy zastosowaniu split paymentu.

O emeryturę zadbaj już dziś

Dyskusja w ramach kongresu dyrektorów finansowych dotyczyła też rynku pracownika i benefitów, jakie firmy mogą mu zaproponować. Jednym z nich są Pracownicze Programy Emerytalne, których ideę przybliżył Krzysztof Morawski, dyrektor Regionalny ds. Klientów Instytucjonalnych, Union Investment TFI. Opowiadając o wiedzy dyrektorów finansowych na ten temat, zaprezentował badanie ARC Rynek i Opinia przeprowadzone w marcu tego roku wśród 301 przedstawicieli firm.

Tylko 8 proc. respondentów założyło PPE, bo widzi pogłębiającą się, niekorzystną relację emerytury do średniej płacy, która jest dodatkowo o wiele bardziej niekorzystna dla kobiet, które pracują tylko do 60 roku życia, czyli 5 lat krócej niż mężczyźni. Dynamicznie rośnie też odsetek osób starszych, podczas gdy osób w wieku produkcyjnym praktycznie nie przybywa, a z czasem będzie ich na rynku pracy nawet mniej. - Każda pracująca osoba będzie więc miała na „utrzymaniu” coraz więcej emerytów, bo żyjemy coraz dłużej – przekonywał Morawski. - Otto Bismarck wyznaczył wiek emerytalny na poziomie 70 lat, podczas gdy średnia życia wynosiła 45 lat. To musiało działać, u nas przy średniej wieku 75 lat, wiek emerytalny na poziomie 60 i 65 lat się nie sprawdza – dodał.

Respondenci deklarują, że do otwarcia PPE przekonał fakt, że odkładanie na przyszłą emeryturę zwiększa atrakcyjność firmy w oczach potencjalnych pracowników (74 proc.), program stanowi dodatkową formę wynagrodzenia lub premiowania pracowników (48 proc.), lub w ten sposób mogą utrzymać pracowników (43 proc.). 91 procent badanych, który posiadają już PPE jest zadowolona z podjętej decyzji. Mimo to, ciągle niski jest odsetek firm, które już mają PPE. Aż 90 proc. nie założyło u siebie takich programów i większość z nich deklaruje, że nie zamierza tego zrobić w przyszłości.

Morawski odniósł się też do planów rządu, dotyczących stworzenia Pracowniczych Planów Kapitałowych. Z badania wynika, że 69 proc. słyszało o PPK i w 47 proc. śledzi projekt rządu, choć 40 proc. respondentów nie widzi na razie żadnych korzyści z wprowadzenia programu.

**To idzie młodość**

Dużym wyzwaniem dla dyrektorów finansowych i HR w firmie jest młode pokolenie wchodzące na rynek pracy. O tym, jakie są oczekiwania młodych finansistów na świecie, co już wiedzą, a czego muszą nauczyć się i o najnowszych trendach w zdobywaniu kompetencji mówił Jakub Wojnarowski, dyrektor zarządzający ACCA Polska i Kraje Bałtyckie. - Finanse nie będą takie same z uwagi na globalizację, zwiększony poziom regulacji i nadzoru, oczekiwania wobec zawodu i rozwój technologii cyfrowych – przekonywał zebranych Wojnarowski. - Technologie zmieniają funkcjonowanie firm i ich finanse ze względu na coraz powszechniejsze użycie m.in. usług w chmurze, usług cyfrowych, sztucznej inteligencji i robotyki oraz wirtualną i rozszerzoną rzeczywistość – dodał.

Analizując oczekiwania młodych ludzi wchodzących na rynek pracy i specjalizujących się w finansach, przytoczył wyniki badania Generation next, przeprowadzonego na grupie osób 18+. Wynika z niego, że młode pokolenie cechuje wysoka mobilność. Aż 73 proc. badanych oczekuje zmiany stanowiska, z czego 70 proc. chce zmienić stanowisko w ciągu 2 lat. 67 proc. oczekuje awansu, a 61 proc. jest gotowe bez problemu zmienić firmę.

Wojnarowski zaznaczył też, że młodzi jak nikt inny dostrzegają ogromną szansę w wykorzystaniu technologii. 84 proc. respondentów uważa, że technologie pozwolą podjąć zadania o wyższej wartości dodanej, a aż 3/5, że technologie zastąpią najprostsze role finansowe.

Pozytywne jest, że 53 proc. badanych uważa, że najlepsza jest nauka przez pracę i 89 proc. oczekuje możliwości rozwoju i nauki w pracy, a 88 proc.zaplanowania kariery i szybkiego awansu. Niepokojąca może się wydać chęć wyjazdu z kraju – 80 proc. młodych ludzi chce pracować za granicą, przy czym 44 proc. wkalkulowało taką zmianę w karierze w ciągu 2 lat. – Co ciekawe – podkreślił Wojnarowski - 81 proc. respondentów chce założyć własną firmę, a 11 proc. jest gotowe zrobić to w najbliższym czasie, czyli ok. 2 lat.

- Pracodawcy muszą pamiętać, że globalizacja, cyfryzacja, nadregulacja przyspiesza – podkreślił dyrektor. – Rośnie też konkurencja, więc pracodawcy mierzą się z zupełnie nowymi wyzwaniami w zarządzaniu firmami. Dostęp do najlepszych utalentowanych pracowników stanowi prawdopodobnie największą barierę szybkiego rozwoju. Następne pokolenie jest ambitne, w swojej karierze zawodowej wkalkulowało zmianę jako stały element - dodał.

Na zakończenie przedstawił 9 wskazówek dla dyrektorów finansowych od ACCA. Po pierwsze sprawdź, czy ścieżki rozwoju są dostępne w twojej firmie, czy oferujesz właściwe szkolenia i szanse rozwoju oraz w jaki sposób doświadczeni pracownicy przekazują wiedzę młodszym pracownikom. Kolejne dotyczą maksymalnego wykorzystania dostępnych narzędzi cyfrowych i mediów społecznościowych oraz tego, czy w twojej firmie działa mechanizm wyławiania najlepszych pracowników. Ważne jest też wykorzystywanie młodych pracowników jako "agentów" wprowadzania technologii do firmy. Na koniec warto zastanowić się, jak zróżnicowani są pracownicy w twojej firmie? Czy umiesz o każdego z nich zadbać? Czy menadżerowie i szefowie zespołów potrafią zarządzać pracownikami i wreszcie w jaki sposób angażujesz pracowników do współdecydowania o działaniach firmy? Odpowiedzi na te pytania sprawią, że dyrektorzy finansowi będą mogli lepiej i skuteczniej zarządzać nie tylko finansami, ale także zasobami ludzkimi w firmie.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(13)
WYRÓŻNIONE
Jaro
7 lat temu
Pod warunkiem, ze sie ma madrego szefa, a nie wszechwiedzacego tumana bez wyksztalcenia.
j.p.
7 lat temu
Kolejna próba dowodu na to , że nie liczy się towar, tylko przekładanie papierków z biurka na biurko!
asok
7 lat temu
a ja myślałem ze pracownik
NAJNOWSZE KOMENTARZE (13)
asdfghjklöä
7 lat temu
Najważniejsza osobą w firmie jest sprzątaczka. To ona jako pierwsza dowiaduje się co się dzieje w firmie i jako ostatnia opuszcza firmę.
Cham
7 lat temu
Taki dyrektor finansowy w centrach outsourcingu to teraz jest od transycji etatow do Indii tudziez Filipin albo Wietnamu ot cala robota
asok
7 lat temu
a ja myślałem ze pracownik
Jaro
7 lat temu
Pod warunkiem, ze sie ma madrego szefa, a nie wszechwiedzacego tumana bez wyksztalcenia.
j.p.
7 lat temu
Kolejna próba dowodu na to , że nie liczy się towar, tylko przekładanie papierków z biurka na biurko!