Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Jacek Frączyk
Jacek Frączyk
|

Podstępny plan rządu. Chodzi o pieniądze akcjonariuszy giełdowych gigantów

66
Podziel się:

Minister energii Krzysztof Tchórzewski na Forum Ekonomicznym w Krynicy ujawnił jakie pomysły krążą po rządowych gabinetach. Jest plan, by odciąć od wypłat z zysków akcjonariuszy największych giełdowych spółek, a jednocześnie zwiększyć inwestycje w gospodarce. Konsekwencje mogą być przykre.

Podstępny plan rządu. Chodzi o pieniądze akcjonariuszy giełdowych gigantów
(A. Szmigiel-Wisniewska/REPORTER)

Minister energii Krzysztof Tchórzewski na Forum Ekonomicznym w Krynicy ujawnił, jakie pomysły krążą po rządowych gabinetach. Jest plan - na razie w fazie testów, by odciąć od wypłat z zysków akcjonariuszy największych giełdowych spółek, a jednocześnie zwiększyć inwestycje w gospodarce. Konsekwencje mogą być przykre.

"Nie ma takiego okrucieństwa ani takiej niesprawiedliwości, których nie mógłby dopuścić się skądinąd łagodny i liberalny rząd - jeśli zabraknie mu pieniędzy" - taką smutną prawdę przekazał ludzkości prawie 200 lat temu Alexis Henri Charles Clérelde, wicehrabia de Tocqueville, francuski myśliciel, socjolog i polityk.

Niestety mamy właśnie okazję obserwować, jak te słowa się sprawdzają. Chodzi o sposób jaki wymyślili ministrowie, by wykorzystać pieniądze należne akcjonariuszom częściowo sprywatyzowanych spółek w celu chwilowej poprawy wskaźników gospodarczych.

Podnoszenie wartości majątku zamiast dywidend

- Polityka dywidendowa będzie polegała na prostej rzeczy - zwiększaniu wartości majątku - powiedział dziennikarzom minister energii Krzysztof Tchórzewski w kuluarach Forum Ekonomicznego w Krynicy informując o sposobie dzielenia się zyskiem przez polskie koncerny energetyczne. Wskazał jednocześnie, że "jakieś dywidendy będą płacone".

Z ministrem energii zgadzał się na początku tego roku minister skarbu Dawid Jackiewicz, twierdząc, że dywidendy ze spółek energetycznych "powinny zostać ograniczone ze względu na konieczność inwestycji". Faktycznie inwestycje branży energetycznej spadły w pierwszym półroczu o 9,8 proc. i przyczyniły się walnie do osłabienia dynamiki gospodarki.

Zwiększanie wartości majątku zamiast dywidend? W planach ministrów kryje się podstęp.

Największe giełdowe spółki, w których Skarb Państwa ma wiodący udział, ze swoich zysków przez lata wypłacały dywidendy. Ich część, zależna od posiadanego przez państwo pakietu akcji trafiała do budżetu, a dodatkowo jeszcze 19-procentowy podatek od całości dywidendy. Resztą dzielili się inni akcjonariusze, w tym m.in. Otwarte Fundusze Emerytalne.

Na przykład w KGHM Skarb Państwa ma udział tylko 31,8-procentowy, więc dostaje taką właśnie część dywidendy, plus 19-procentowy podatek. Zsumowany udział w dywidendzie razem z podatkiem dają Skarbowi Państwa łącznie 44,7 proc. wartości dywidendy. No i do tego trzeba podkreślić, że przy wypłacie dywidendy pieniądze opuszczają spółkę, czyli nie mogą być wykorzystane na inwestycje.

A gdyby tak Skarb Państwa dostał swoją część, a spółka zachowała większość pieniędzy na inwestycje? Jak to zrobić? Tu pomocne okazują się podatki.

Jak Tusk zmniejszył zyski KGHM

Zanim zajmiemy się jednak planami rządu Szydło, przypomnijmy o wyczynie poprzedniego rządu, który mógł być tu inspiracją. Zamiast dzielić się zyskami z pozostałymi akcjonariuszami, można spółkę obciążyć podatkiem i wziąć więcej niż w samej tylko dywidendzie - na taki pomysł wpadł rząd Donalda Tuska wprowadzając w 2012 roku podatek od wydobycia niektórych kopalin.

Tak się złożyło, że owe "niektóre kopaliny", to akurat miedź i srebro, a wydobywa je w Polsce prawie wyłącznie KGHM. Spółka nie dość, że zyskami regularnie dzieliła się z akcjonariuszami - w rekordowym 2012 roku wypłaciła 3,4 mld zł - to cały czas była pod "związkowym batem" i musiała dużą część zysku przeznaczać na wypłatę premii dla pracowników.

Podatek od kopalin okazał się sposobem na to, jak do Skarbu Państwa przesunąć część pieniędzy, które brali wcześniej pozostali akcjonariusze kombinatu i jego pracownicy. Po prostu rząd wymyślił podatek od wielkości i wartości wydobycia - zyski do podziału nagle spadły, a państwo dostało w rezultacie więcej pieniędzy.

W tym roku z tytułu podatku od kopalin ma wpłynąć do budżetu aż 1,5 mld zł. A dywidenda KGHM? To już zaledwie 0,8 mld zł w 2015 roku i 0,3 mld zł w roku bieżącym.

Rząd Szydło twórczo powiela pomysł poprzedników

Idea stojąca za pomysłem rządu Tuska najwyraźniej przypadła do gustu ministrom rządu premier Szydło, bo znaleźli podobny, choć nieco bardziej wyrafinowany sposób, żeby wyciągnąć pieniądze już nie tylko od KGHM, ale i z innych spółek giełdowych, w których Skarb Państwa ma od 30 do trochę ponad 50 procent akcji. Jednocześnie na tym samym ogniu ma zostać upieczona druga pieczeń, czyli rozwiązanie problemów z inwestycjami w gospodarce.

Ten pomysł to zwiększanie kapitału akcyjnego spółek zamiast wypłaty dywidendy.

Kapitał akcyjny czy zakładowy to w spółkach środki, które bezpośrednio wnieśli udziałowcy. Jest on zgodnie z prawem nienaruszalny, co sprowadza się właściwie do obowiązku wysoce sformalizowanego trybu zmian jego wartości. Jednocześnie zarazem może jednak być wykorzystywany do inwestycji, tj. spółka nie musi go trzymać w sejfie, lub na wydzielonych kontach.

Spółka może podnieść kapitał akcyjny również ze środków własnych, np. z kapitału zapasowego. Traktowane jest to jednak jako zwiększenie majątku akcjonariusza, a od tego... należy się podatek, wpłacany przez samą spółkę do budżetu państwa. Podwyższenie kapitału zakładowego ze środków zgromadzonych na kapitale zapasowym opodatkowane jest bowiem tak samo, jak wypłata dywidendy wspólnikom, czyli stawką 19 procent.

Wyobraźmy sobie więc sytuację KGHM, który ma do podziału powiedzmy 5 mld zł z zysku i mógłby je przelać akcjonariuszom w postaci dywidendy. Skarb Państwa dostałby w tradycyjny,"dywidendowy" sposób łącznie 2,2 mld zł, w tym: 1,6 mld zł z dywidendy, a 0,6 mld zł z podatku od dywidend. Jednocześnie spółka traci jednak 5 mld zł, które mogłaby przeznaczyć na inwestycje, bo pieniądze trafiają do akcjonariuszy i idą nie wiadomo gdzie, być może wypływają za granicę.

A co jeśli spółka, zamiast wypłacać 5 mld zł z zysku, ten zysk razem z dodatkowymi 7 mld złotych pobranymi z kapitału zapasowego przerzuci na kapitał akcyjny, podwyższając wartość nominalną akcji? Skarb państwa z 19-procentowego podatku od tej operacji dostanie tyle samo, co przedtem z dywidendy i podatku od dywidendy łącznie, a spółka zachowa więcej środków na inwestycje (o 2,8 mld zł). Wszyscy szczęśliwi? Nie wszyscy - pozostali akcjonariusze przecież nie dostali ani grosza.

##

PGE poligonem doświadczalnym

Taki scenariusz zrealizowano na razie testowo, w małej skali u największego producenta energii w Polsce PGE, w którym Skarb Państwa ma 58 proc. akcji. Spółka, zależnie od wielkości zysku, wypłacała od wielu lat akcjonariuszom od 1 do 3 mld zł rocznie dywidendy. W tym roku - zaledwie 0,5 mld zł. To i tak dużo, zważywszy, że grupa PGE miała ponad 3 mld zł straty netto za 2015 rok.

Tymczasem w poniedziałek 5 września Nadzwyczajne Walne Zgromadzenie spółki, głosami przedstawicieli Skarbu Państwa zdecydowało o podniesieniu kapitału akcyjnego o 467,4 mln zł, poprzez zwiększenie wartości nominalnej akcji spółki z 10 zł do 10,25 zł z kapitału zapasowego.

Wcześniej planowano nawet, że podwyższenie kapitału akcyjnego wyniesie aż 5,6 mld zł (wartość nominalna akcji do 13 zł). Od takiej kwoty Skarb Państwa dostałby ponad miliard złotych w podatku, czyli nawet więcej niż łącznie uzyskał w ubiegłym roku z tytułu dywidendy (1,5 mld zł brutto) płaconej z 3,7 mld zł zysku za 2014 rok.

Minister w poniedziałek jednak ograniczył swoje plany i w rezultacie z podwyższenia kapitału o 467,4 mln zł budżet państwa dostanie "tylko" 88 mln zł, a dodatkowo w październiku pobierze jeszcze łącznie 0,3 mld zł z wypłaconej przez spółkę dywidendy (tj. sama dywidenda plus podatek).

- Zrobiliśmy pilotaż. Zobaczymy, jak to wygląda od strony podatkowej, dlatego zmniejszyliśmy kwotę podniesienia - powiedział Tchórzewski dziennikarzom w kuluarach Forum Ekonomicznego w Krynicy. - Myślę, że porządkowanie kapitałów będzie postępować. W niektórych spółkach to będzie oznaczać nawet podwojenie wartości nominalnej akcji - dodał minister.

Plan ma słabe strony

Jakie są słabe strony tego procederu? Po pierwsze nadwerężone zaufanie kapitału zagranicznego. Inwestorzy globalni, widząc nieuczciwe traktowanie ze strony państwa, mogą wycofywać kapitał z Polski, a na tym stracą wszystkie firmy, które chciały pozyskać pieniądze dzięki giełdowemu debiutowi.

Krótkoterminowo być może uda się osiągnąć jakiś efekt, bo pieniądze pewnie trafią do polskiej gospodarki na inwestycje, ale w dłuższym terminie wielu nie będzie chciało angażować środków w kraju, który wycina biznesowi takie numery.

Ucieczkę kapitału z giełdy przyśpieszyć może fakt, że spadające dywidendy to też niższe wyceny akcji. Spółki dzielące się zyskami zawsze mają przecież na giełdzie premię względem tych, które tego nie robią.

Straci też prawdopodobnie polski złoty, bo odpływający kapitał, oznacza wyprzedaż polskiej waluty.

Marzenia o centrum finansowym Europy Środkowej w Warszawie mogą też pójść w niepamięć, a zatem i określone profity dla budżetu, jakie niesie za sobą przyciąganie notowań zagranicznych spółek i obecność w kraju zagranicznych inwestorów.

Wreszcie - plan podwyższania kapitału, zamiast dywidend długo trwać nie może. Skarb Państwa będzie miał w budżecie więcej pieniędzy tylko do momentu, aż nie wyczerpie się kapitał zapasowy spółek. Potem dywidendy będą musiały wrócić.

Na przykład, w PGE kapitał zapasowy łącznie z tzw. zyskami zatrzymanymi wynosił w połowie roku 15,6 mld zł. Tych pieniędzy wystarczy maksymalnie na dwa lata, żeby poprzez podnoszenie kapitału akcyjnego utrzymać wypłaty dla budżetu państwa przy braku dywidend.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(66)
WYRÓŻNIONE
Polak gorszeg...
8 lat temu
czyli jednak państwo nie jest w ruinie po rządach PO, skoro jest co drenować ze spółek państwowych ? Państwo dopiero będzie w ruinie.
Marcin
8 lat temu
Ludzie dostaną to na co zagłosowali. Myśleli, że PiS da im za darmo 500 zł i obniży wiek emerytalny, ale kasę na to weźmie nie tylko z podatków, które już płacą, ponieważ te nie wystarczą. Trzeba więc sięgnąć po coś więcej. Wcześniejsze rządy wymyśliły np. podatek od lokat, a teraz PiS dorzuci do tego odcięcie zysków z akcji spółek należących do Państwa.
maria100
8 lat temu
sedno w czym innym, mianowicie PIS-owcy stracą każde (pożyczone czy zarobione) pieniądze, bo nie znają się na gospodarce, każda "inwestycja PIS" to wywalanie w błoto, albo idiotyczny pomysł (+500 na dzieci, które potem wyjadą z ciemnogrodu o nazwie "Polska" lub "produkcja kosmiczna" Morawieckiego na potrzeby nieistniejącego odbiorcy)
NAJNOWSZE KOMENTARZE (66)
Wpisdu
8 lat temu
Dojna złodziejska zmiana
darek411
8 lat temu
Najlepiej wygląda ten ostatni słupek na wykresie.Zysków nie ma ale my pislamy doimy,doimy.Musi starczyć na 500+ i na kropidła bojowe dla maciarka
ja
8 lat temu
Ogłoszono ilość miejsc na rezydentury dla lekarzy stażystów PIS dało 30 % mniej niż dało PO!!!!! O co chodzi?O pieniądze niech wyjeżdżają , z Polski.
ja
8 lat temu
Ogłoszono ilość miejsc na rezydentury dla lekarzy stażystów PIS dało 30 % mniej niż dało PO!!!!! O co chodzi?O pieniądze niech wyjeżdżają , z Polski.
kacper
8 lat temu
Niezła propaganda WP, Szydło źle robi ale oczywiście to pomysł Tuska :-)
...
Następna strona