- Kredyt walutowy uruchamia się i spłaca w walucie obcej. W polskich realiach tak nie było - mówi w #dziejesienazywo Agnieszka Wachnicka, dyrektor Wydziału Rynku Bankowo-Kapitałowego w Biurze Rzecznika Finansowego. Przyznaje, że zobowiązania spłacane przez tysiące Polaków to rodzaj "zakładów" o kurs waluty.
Rzecznik Finansowy opublikował właśnie obszerny raport poświęcony kredytom hipotecznym we frankach szwajcarskich. W dokumencie Rzecznik wytyka bankom szereg nadużyć i co więcej - podważa główne założenia tych kredytów. Autorzy raportu stwierdzają, że kredyty walutowe w polskim wydaniu wcale kredytami walutowymi nie są.
- W polskiej realiach było to coś na kształt kredytu walutowego. Był bowiem uruchamiany w walucie polskiej i spłacany w walucie polskiej. Istnieje poważna wątpliwość, czy taki kredyt jest zgodny z definicją kredytu wyrażoną w prawie bankowym - mówi Agnieszka Wachnicka.
Przyznaje, że kredyt tego rodzaju to "zakład". Tymczasem zgodnie z prawem bankowym kredytobiorca jest zobowiązany do zwrotu wykorzystanego kredytu, a nie hipotetycznej kwoty wynikającej z odniesienia do kursu innej waluty.
Na argumenty bankowców o tym, że klienci sami chcieli zaciągać zobowiązania we frankach szwajcarskich, Agnieszka Wachnicka odpowiada, że nie jest to żaden argument. - Klienci dowiadywali się, że nie są w stanie dostać kredytu w złotych, a mogą w walucie. Banki nieprecyzyjnie przedstawiały informacje o ryzyku kursowym - podkreśla.