200 tys. zł kary nie odstrasza przedsiębiorców – nadal sprzedają e-papierosy przez internet, również nieletnim. Nowelizacja tzw. ustawy tytoniowej uderzyła jedynie w najmniejszych sprzedawców, którzy albo upadli, albo przeszli do szarej strefy i przy okazji nie muszą płacić podatków.
Polska jest na drugim miejscu w Europie i trzecim na świecie pod względem ilości wypalanych e-papierosów. Ciągle. Wielka kariera e-papierosów spowodowała, że w ubiegłym roku ustawodawca powiedział „stop” i uchwalił nowelizację ustawy o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu i wyrobów tytoniowych, zwaną powszechnie ustawą tytoniową.
Jednym z celów nowelizacji był zakaz sprzedaży e-papierosów przez internet, żeby dostępu nie miały do nich osoby poniżej 18. roku życia.
Nowelizacja weszła w życie 8 września 2016 roku - wtedy wszystko miało się zmienić. Zmieniło się niewiele – e-papierosy nadal można kupić przez internet. Oberwali jedynie najmniejsi przedsiębiorcy handlujący na portalach aukcyjnych – ci uczciwi. Reszta działa dalej jakby nigdy nic.
200 tys. zł kary nie odstrasza
Nowelizacja, która weszła w życie pół roku temu, przewiduje, że przedsiębiorca, który będzie sprzedawał e-papierosy przez internet, może zostać ukarany karą grzywny w wysokości 200 tys. zł lub karą więzienia. Okazuje się jednak, że tak surowe kary mało kogo odstraszają. Sposobów na obejście nowego prawa jest kilka.
Po pierwsze sprzedawcy na popularnych platformach aukcyjnych wystawiają swój towar, nie używając określenia „e-papieros”.
Drugim sposobem jest zadeklarowanie, że oferta skierowana jest wyłącznie dla przedsiębiorców, przepisy bowiem zakazują handlu detalicznego w internecie. Co prawda przy zakupie należy podać NIP, ale nie jest on weryfikowany.
Są też tacy, którzy działalność rejestrują za granicą.
- Stając się w zasadzie niewidzialnymi dla polskiego aparatu państwowego, przedsiębiorcy ci korzystają z narzędzi i możliwości, jakie oferują im międzynarodowe struktury holdingowe. Stanowią one bazę dla ich działalności, dzięki czemu są w stanie nadal prowadzić e-biznes na terenie Polski, posiłkując się przy tym kontrolowanymi spółkami zależnymi – twierdzi mec. Robert Nogacki z Kancelarii Prawnej Skarbiec specjalizującej się w kontrolach podatkowych i przeciwdziałaniu urzędniczemu bezprawiu.
Oberwali najsłabsi i uczciwi
- Jak zwykle restrykcyjne przepisy najbardziej, i w zasadzie wyłącznie, zadziałały na najmniejszych przedsiębiorców, którzy prowadzili sprzedaż e-papierosów na portalach aukcyjnych – podkreśla mec. Nogacki.
- Ustawa tytoniowa "zrobiła dobrze" przede wszystkim dużym firmom, które były przygotowane na zmiany. Ci, którzy nie zorientowali się w porę w temacie wprowadzanych zmian, jak zwykle padli ofiarą własnej niemocy wynikającej z ograniczonych możliwości, powiększając grono firm składających wnioski o upadłość – dodaje ekspert.
Są też tacy, którzy upaść nie chcieli, przeszli więc do szarej strefy.
Zdaniem prawników z Kancelarii Skarbiec nowelizacja "ustawy tytoniowej" niczego dobrego nie wprowadziła. E-papierosy są tak samo łatwo dostępne w internecie dla każdego, również dla niepełnoletnich. Różnica jest taka, że część przedsiębiorców, która jeszcze pół roku temu płaciła legalnie podatki, dziś nie płaci ich wcale albo płaci za granicą.
Tort wart 500 mln zł
Polska jest jednym z największych rynków e-papierosów, wycenianym na 500 mln zł. Działa na nim około dwa tysiące małych i średnich przedsiębiorstw.
Boom na elektroniczne papierosy to efekt tego, że mamy w Polsce ok. 1,7 mln czynnych palaczy. Część z nich uznała, że e-papieros jest zdrowszy niż tradycyjny, część przekonało to, że e-palenie jest nieco tańsze – różnica to ok. 18 proc. W efekcie do e-papierosów przekonało się ok. miliona palaczy w Polsce. Jeszcze w 2015 roku szacowano, że do 2020 roku ich liczba może wzrosnąć trzykrotnie.
W błyskawicznym tempie zaczęły powstawać w Polsce sklepy internetowe i platformy zakupowe online, nie mówiąc już o sprzedaży w sklepach stacjonarnych.
Rynkiem tym zaczęły się interesować nawet światowe koncerny - British American Tobacco czy Philip Morris, inwestując w Polsce miliony złotych.
British American Tobacco – producent takich marek jak Lucky Strike, Vogue czy Pall Mall przejął na przykład największą w Europie firmę produkującą e-papierosy – polską Grupę Chic, do której należą takie marki jak Mild, Volish i eSmoking World.