Dzięki wielkiej inwestycji Lotosu z jednego litra ropy wytwarzane ma być więcej paliw. W czwartym kwartale ubiegłego roku zrealizowano jednak zaledwie 6 proc. projektu. Termin oddania nowych instalacji się przesunie i zyski firma zacznie liczyć dopiero w 2019 r. Plany mówiły o połowie bieżącego roku.
Prace nad EFRA, czyli efektywną rafinacją, zaczęły się jesienią 2015 r. i miały zakończyć się latem bieżącego roku. Wartość całej inwestycji to 2,3 mld złotych. Ma ona dać "pogłębiony przerób ropy", czyli inaczej mówiąc - z jednego litra surowca spółka chce wytwarzać więcej oleju napędowego, czy benzyny. Powstanie też nowy produkt - koks naftowy.
Zysk na litrze przetwarzanej ropy miał wzrosnąć o 4 gr. Dla porównania - w grudniu Lotos zarabiał na litrze około 12 gr (marża rafineryjna). Moce przerobowe Lotosu wzrosną o 900 tys. ton., czyli o około 8 proc., tj. z szacunkowo z 11,8 mln ton (zanualizowana produkcja za 4 kwartał 2017 r.) do 12,7 mln ton. Obecne moce koncern wykorzystuje w 100 procent.
Dzięki projektowi średnie roczne przepływy operacyjne mają zwiększyć się o ok. 750 mln złotych, z czego około połowy ma dać Lotosowi zysk operacyjny.
Na razie jednak spółka musi powstrzymać apetyt na szybkie zyski. Lotos poinformował, że wykonawca nie dotrzyma terminu. O takim ryzyku spółka informowała zresztą w październiku ub.r.
Podstawowe instalacje Projektu EFRA realizowane są w ramach kontraktów wg formuły „pod klucz” przez włoską firmę KT SpA (Kinetics Technology). Wykonawca poinformował jednak o niedotrzymaniu umownego terminu uzyskania gotowości do uruchamiania głównej instalacji Projektu EFRA, tj. instalacji koksowania.
Postęp realizacji całego Projektu EFRA wyniósł na koniec grudnia 90 proc. Na koniec września ub.r. informowano o nieco ponad 84 proc.