Szykuje się rewolucja w egzekucjach komorniczych. Ministerstwo Sprawiedliwości chce m.in, by komornicy nagrywali swoją pracę. Do tego będą musieli mieć wykształcenie prawnicze i pobiorą mniejsze opłaty. Rada Komornicza alarmuje, że pracę straci tysiące osób. - To walka o utrzymanie przywilejów majątkowych - ripostuje Zbigniew Ziobro, minister sprawiedliwości.
Aktualizacja 17:15
Nową ustawę o komornikach sądowych śmiało można nazwać rewolucją. - Największa reforma komornicza od lat. Zmieni się niemalże wszystko. Egzekucje mają być humanitarne - tak skrótowo opisuje zmiany Patryk Jaki, wiceminister sprawiedliwości. Nowelizacja trafiła we wtorek pod obrady Rady Ministrów. I została przyjęta. Niebawem trafi do parlamentu, później prezydenta.
- To nasze zobowiązanie wyborcze. Prawo i Sprawiedliwość określiło jasno w programie cele i regulacje, które chcemy wprowadzać. Chcemy przywracać obywatelom poczucie bezpieczeństwa, sprawiedliwości. Chcemy przywracać obywatelom państwo - oceniła premier Beata Szydło na konferencji prasowej po posiedzeniu rządu. Premier zaznaczyła, że ta ustawa to przywracanie poczucia bezpieczeństwa wśród obywateli.
Co się zmienia?
- Te ustawy stanowią odpowiedź na potrzebę wprowadzeni kontroli komorników - wyjaśniał po rządzie Zbigniew Ziobro, minister sprawiedliwości. Lista zmian jest naprawdę długa. Przede wszystkim spadną opłaty. Opłata egzekucyjna będzie wynosić 10 proc. W niektórych wypadkach spadnie z 15 proc., w niektórych wzrośnie z 8 proc.
Zmieni się też status prawny komorników. Według planów staną się organem władzy publicznej, a nie tylko osobami wykonującymi działalność gospodarczą. Jednocześnie Ministerstwo Sprawiedliwości chce podkręcić wymogi - komornikiem będzie mógł zostać tylko ktoś z wykształceniem prawniczym.
Patryk Jaki, wiceminister w resorcie sprawiedliwości, od dawna przytacza w tym temacie niekorzystne dla komorników statystyki. Według danych Jakiego, co dziesiąty komornik nie ma wyższego wykształcenia. Z kolei co trzeci nie ma wykształcenia prawniczego. Po zmianach tylko ktoś z wykształceniem prawniczym będzie mógł zostać komornikiem.
Poza tym wiceminister Jaki chciałby wypędzić komorników sprzed biurek. W myśl ustawy komornicy będą prowadzić czynności sami. To znaczy, że skończy się wysługiwanie asesorami. Według resortu sprawiedliwości to właśnie przez to jakość usług komorniczych jest po prostu za niska.
I to wcale nie koniec zmian. Wszystkie egzekucje będą nagrywane. Resort chciałby, żeby egzekucje - które z natury rzeczy nie należą do przyjemnych - były bardziej humanitarne. Dlatego też przy okazji egzekucji każdy komornik będzie wręczał dłużnikowi specjalny informator. Na nim znajdą się podstawowe prawa. Tam też znajdą się informacje, gdzie można się odwołać.
Inne zmiany? Policja nie będzie musiała stać po stronie komornika. Gdy policjant uzna, że sytuacja wymaga interwencji, to będzie mógł to zrobić. Na dodatek pojawi się lista przedmiotów, których komornik nie będzie mógł zająć. Dziś listy nie ma, choć przepisy określają, czego nie można pobierać. I to niewiele daje.
Na licytacjach komorniczych można kupić odebrane dłużnikom zabawki dziecięce, domowe przetwory, a nawet... psa. O tym, czego nie może zabrać komornik pisaliśmy tutaj. - Przykładowo nie może zabrać z domu rzeczy niezbędnych do normalnego funkcjonowania, a znam przypadki zajęcia rzeczy dziecięcych, łóżka małżeńskiego. To są rzeczy, których zajęcie można traktować jako szykany - wyjaśniał Wirtualnej Polsce mecenas Lech Obara, który reprezentuje dłużników przed sądami i broni ich przed komornikami.
Poza tym komornicy mają składać oświadczenia majątkowe z uzupełnieniem o informację, jakie dochody mają z kancelarii a jakie z innych źródeł. Papiery trafią też do urzędu skarbowego. Resort chciałby, żeby komornicy nie dorabiali na boku. Mogą to robić tylko w ramach pracy naukowo-dydaktycznej.
Resort chce też uregulować maksymalną liczbę spraw, które weźmie na siebie kancelaria komornicza. Będzie to 2,5 tys na rok. Tylko najlepsi - ze skutecznością powyżej 35 proc. - będą mogli wziąć 5 tys. spraw. Na dodatek zmieni się sposób przeprowadzania aukcji. Mają być w pełni transparentne i elektroniczne. Do dziś tajemnicą poliszynela jest, że niektóre aukcje po bardzo konkurencyjnych cenach wygrywali znajomi komorników. Samorząd komorniczy piętnował takie praktyki, choć tylko elektroniczne aukcje pozwalają na wyeliminowanie tego problemu.
Raz na dwa lata kancelaria komornicza będzie prześwietlana. W kontroli będą brali udział też urzędnicy skarbówki. W stosunku do komorników, których działania budzą wątpliwość, będzie można wszcząć postępowania dyscyplinarne. Resort chciałby szybciej karać nierzetelnych komorników. Nadzór nad nimi będą prowadzili prezesi sądów.
Zbigniew Ziobro po posiedzeniu rządu podkreślał, że prace nad ustawą prowadziło kilka resortów. Najprawdopodobniej na posiedzeniu rady ministrów było gorąco. Dlaczego? Wszystko przez ogrom uwag, które pozostałe ministerstwa zgłaszały.
W toku prac resort finansów domagał się dokładniejszych wyliczeń, ile reforma będzie kosztować budżet państwa. Z kolei Rządowe Centrum Legislacji wnioskowało chociażby o dookreślenie katalogu niektórych uprawnień.
Henryk Kowalczyk pisał do resortu sprawiedliwości, by ministerstwo sprawdziło, ile mogą stracić kancelarie komornicze. Zamykanie firm nie będzie korzystne dla nikogo. Do tego Kowalczyk domaga się podliczenia, ile policja wyda na pomaganie komornikom. Oprócz tego chciałby się dowiedzieć, ile będzie kosztować stworzenie i utrzymanie systemu, w którym przechowywane będą wszystkie akta. Kwestii do omówienia będzie więc sporo.
Komornicy protestują
Najwięcej uwag do projektu zgłosiła Krajowa Rada Komornicza. KRK zleciła kilka opinii prawnych, poprosiła firmę PwC o wyliczenie, ile stracą firmy komornicze na zmianach. KRK od kilku tygodni alarmuje w mediach, że zmiany pozbawią pracy tysiące osób.
Zmiany najboleśniej uderzą w mieszkańców mniejszych miejscowości, którzy będą zmuszeni dojeżdżać do najbliższego miasta wojewódzkiego, aby móc uzyskać pomoc komornika. Problem odczują też rodzice dzieci, które nie otrzymują zasądzonych alimentów. Pisaliśmy o tym tutaj.
- Proponowane zmiany przyniosą katastrofalne skutki dla całej gospodarki i społeczeństwa - alarmuje Rafał Fronczek, prezes Krajowej Rady Komorniczej. Według niego, komorników nie będzie stać na opłacenie czynszu i zatrudnianie pracowników. Pracę stracą nie tylko asesorzy przygotowujący się do zawodu, aplikanci, którzy bez zatrudnienia w kancelarii komorniczej nie mogą kontynuować aplikacji, ale też pracownicy, bez których nie da się efektywnie prowadzić spraw - wylicza prezes KRK cytowany przez "Rzeczpospolitą".
Pracę może stracić ok. 1600 komorników, 1800 asesorów, 700 aplikantów i 11000 pracowników kancelarii. Dlaczego? Wszystko przez wysokie koszta i niskie zarobki. Jak wynika z wyliczeń PwC - które zleciła Rada Komornicza - dochody netto komorników spadną przeciętnie z 21,8 tysięcy złotych miesięcznie do minus 5,9-7,5 tysięcy złotych miesięcznie. Oznacza to, że zamiast zarabiać, będą musieli dołożyć do biznesu.
Jak wynika z raportu firmy doradczej PwC, samo obniżenie opłat komorniczych spowoduje ograniczenie przychodów kancelarii od 30 do 80 proc. Według obliczeń Krajowej Rady Komorniczej zdecydowana większość kancelarii będzie ponosić straty, co doprowadzi do ich likwidacji.
Średnio kancelarie stracą 27 proc. przychodów. PwC przebadało 67 kancelarii - tylko cztery z nich nie stracą. Przykładowo dla 7 spadek wyniesie więcej jak 50 proc. W takim wypadku prowadzenie biznesu może się okazać po prostu nieopłacalne. Analitycy podnoszą, że koszty miesięczne przeciętnej kancelarii wzrosną z 51 tysięcy złotych miesięcznie do 56 tysięcy złotych miesięcznie, czyli o 10 proc.
Analitycy przede wszystkim podkreślają, że projekt ma liczne błędy - w wielu miejscach brakuje mu po prostu konkretności. A to może prowadzić do nadinterpretacji przepisów lub trudności z określeniem obowiązków komorników. Zmiana statusu prawnego komorników nie określa dokładnie, jak komornicy będą płacić podatki dochodowe, podatki od towarów i usług, a także co z ich ubezpieczeniem społecznym.
- To są zarzuty nieuprawnione. To element gry o zachowanie statusu, w tym majątkowego. Średni dochód komornika wynosi 40 tys. zł miesięcznie. Komornicy jako środowisko dzierżą palmę pierwszeństwa. Biją na głowę osoby najważniejsze w państwie - tak skomentował zarzuty Zbigniew Ziobro. - Niektóre kancelarie mają dochód 20 mln zł w ciągu roku. Zawód komornika nie jest tylko czystym biznesem, bo to skutkuje brakiem standardów etycznych - wyjaśniał Ziobro.