Wczoraj minister Konstanty Radziwiłł poinformował, że z powodu opóźnień do końca roku trzeba zamknąć prace na obecnym etapie, by nie zwracać wykorzystanych pół miliarda złotych unijnych dotacji. Tym samym 300 milionów złotych dotacji przepadnie, a okrojony projekt trzeba będzie dokończyć ze środków budżetowych. W sumie dotacje miały wynieść 800 milionów złotych.
Małgorzata Sobotka-Gałązka z Uczelni Łazarskiego i członek Rady NFZ mówi, że nie znajduje argumentów, by bronić tej sytuacji. Według niej, zawiodły elementarne zasady dobrego zarządzania projektem informatycznym, a jednak w bardzo wielu sektorach gospodarki takie projekty zostały zrealizowane.
Wyraża żal, gdyż - jak mówi - sektor ochrony zdrowia tych narzędzi informatycznych potrzebuje w szczególności.Tłumaczy, że integracja informacji w systemie ochrony zdrowia to fundament do tego, aby kolejne piętra tego sytemu budować lub naprawiać.
Konrad Pszczołowski - ekspert z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, który kilka lat temu z ramienia Naczelnej Rady Lekarskiej uczestniczył w początkowej fazie projektu e-zdrowie, mówi, że nie słuchano ekspertów. Według niego, nie brano pod uwagę potrzeb, zagrożeń związanych z wprowadzeniem nowych technologii. Uważa, że projekt był realizowany głównie po to, by wydać pieniądze bez oglądania się na korzyści z wprowadzenia projektu.
Według ministra zdrowia, pieniądze na informatyzację w ochronie zdrowia muszą znaleźć się w przyszłorocznym budżecie oraz kolejnych latach. Według niego, nie uda się zrealizować takich szerokich zamierzeń, jakie były przewidziane w pierwotnym projekcie.