Na 27 lipca zaplanowano walne zgromadzenie akcjonariuszy Elektrimu. To dawny cesarz spekulacji na warszawskiej giełdzie, który wzrostami i spadkami ustępował chyba tylko Universalowi. W czasach swojej chwały miał wiodący udział w operatorze telefonii komórkowej Era (obecnie T-Mobile), kontrolę nad elektrownią ZE PAK, telewizję kablową Aster, firmę budowlaną Megadex i nieruchomości w Porcie Praskim.
Gigant upadł z wielkim hukiem, ale nie upadł do końca. Zygmunt Solorz-Żak chciał wycofać firmę z obrotu publicznego. W wezwaniu w styczniu 2008 płacił 7,82 zł za akcję. Ale inwestorzy mniejszościowi nie chcieli się zgodzić na te warunki. Później nastąpił wniosek o upadłość i spółkę wycofano z notowań aż do postanowienia o jego zakończeniu. W rezultacie spółka nie jest notowana, choć ma status publicznej.
Inwestorzy mniejszościowi uważają, że wartość majątku Elektrimu wykazywana w sprawozdaniach jest zaniżona, a firma ukrywa część korzyści uzyskanych ze sprzedaży udziałów PTC, operatora sieci Era.
Zobacz też: Giełda Papierów Wartościowych w Warszawie. Najciekawsze fakty
Po 10 latach od poprzedniego wezwania Solorz zdaje się uznał, że warto jest im dać więcej. 2 lipca bieżącego roku Karswell Limited, podmiot zależny Zygmunta Solorza, zaprosił do sprzedaży 11,57 proc. akcji, ale już po 14 zł za sztukę. Podmiotem pośredniczącym w wykonaniu i rozliczeniu zaproszenia jest Trigon Dom Maklerski. Termin zakończenia przyjmowania ofert sprzedaży to 20 lipca.
Siedem dni później odbędzie się walne zgromadzenie, na którym rozpatrywane będą postulaty akcjonariuszy mniejszościowych. Przede wszystkim chcą oni powrotu akcji Elektrimu do notowań. Proponują też powołanie rewidenta do spraw szczególnych, który na koszt spółki zbadałby, co działo się z aktywami Elektrimu w poprzednich latach. Patrząc na strukturę akcjonariatu, należy wątpić, czy uda im się te postulaty przeforsować.
Obecnie w spółce 78 proc. akcji ma wehikuł inwestycyjny Zygmunta Solorz-Żaka, a 5,3 proc. porozumienie akcjonariuszy mniejszościowych.
Ile warta jest akcja Elektrimu?
Na walnym zgromadzeniu podejmowana ma być też decyzja odnośnie odwołania Wojciecha Piskorza z funkcji prezesa oraz w sprawie zabezpieczenia i konsolidacji na koncie bankowym zysków Elektrimu za lata 2016-2017. Spółka zarobiła w 2016 r. na czysto 457 mln zł - prawie połowa z tego pochodziła z wyceny akcji Cyfrowego Polsatu. Elektrim ma 9 proc. kapitału spółki. W ub. roku Elektrim stracił 75 mln zł, ale przy dodatnich przepływach pieniężnych z działalności operacyjnej i finansowej.
Teoretycznie pojedyncza akcja spółki jest warta 24,78 zł - wynika z prostego przeliczenia wartości kapitału własnego na sztukę. Oczywiście problem w tym, czy kapitał jest w sprawozdaniu dobrze wyceniony.
Na majątek Elektrimu oprócz udziałów w Cyfrowym Polsacie składa się obecnie głównie pakiet kontrolny w elektrowni ZE PAK oraz warszawskie nieruchomości Port Praski. Być albo nie być spółki zależy tak naprawdę od ustaleń sądów odnośnie rozliczeń podatkowych za lata 2006 i 2011. Elektrim uwzględnił w sprawozdaniu finansowym zobowiązania w podatku dochodowym o wartości 1,3 mld zł.
Połowa tej kwoty wyjaśniona została korzystnie dla spółki. W kwietniu 2018 r. WSA, do którego wróciła sprawa po kasacji w NSA, uchylił decyzję izby skarbowej, w rezultacie zobowiązanie z 2006 roku 638 mln zł można uznać za unieważnione, choć wyrok nie jest jeszcze prawomocny.
Sprawa 686 mln zł zobowiązań z 2011 roku czeka jeszcze na rozpatrzenie skargi kasacyjnej w NSA.
"W przypadku braku ostatecznego korzystnego dla grupy rozstrzygnięcia przedmiotowych postępowań podatkowych, grupa musiałaby uregulować zaległe zobowiązania, co wiązałoby się z istotnym ograniczeniem prowadzonej działalności oraz koniecznością upłynnienia posiadanych aktywów. Dla możliwości wykonania powyższych zobowiązań podatkowych, grupa musiałaby sprzedać zdecydowaną większość posiadanych przez siebie aktywów nieoperacyjnych" - podła spółka w raporcie roczny za 2017 rok.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl