"Pomimo intensywnych wysiłków, by zgromadzić kapitał, łącznie z rozpaczliwą masową sprzedażą jaj wielkanocnych, musimy ze smutkiem ogłosić, że Tesla całkowicie i totalnie zbankrutowała" - taki dowcip z okazji Prima Aprilis opublikował na Twitterze Elon Musk. Rynek zareagował gwałtowną przeceną akcji i obligacji spółki.
Ekscentryczny szef firmy produkującej samochody elektryczne nie poprzestał na tym jednym tweecie i opublikował dwa kolejne, w których ciągnął temat "bankructwa" Tesli. Zamieścił nawet zdjęcie, na którym siedzi oparty o samochód, trzymając karton z napisem "bankrut!".
Choć tweety były oczywistym żartem, inwestorzy Tesli nie docenili dowcipu Elona Muska. W czasie poniedziałkowych przedsesyjnych notowań, akcje spółki zanurkowały o 5 proc. Ostry spadek zaliczyły także obligacje spółki.
Skąd tak nerwowa reakcja rynku? Wszystko wskazuje na to, że problemem nie jest brak poczucia humoru inwestorów, ale fakt, że żart z "bankructwa" padł w fatalnym dla firmy okresie, po serii spadków kursu akcji i niekorzystnych wydarzeń, gdy wielu inwestorów mogło faktycznie nabrać wątpliwości co do przyszłości firmy.
W połowie zeszłego tygodnia akcje Tesli tąpnęły. W środę i czwartek przecena wyniosła po blisko 8 proc. Przekłada się to na spadek wartości rynkowej spółki z 51 do 43 mld dolarów. Wszystko przed dwie informacje, które wystawiły na próbę zaufanie inwestorów.
Pierwszym z nich był śmiertelny wypadek z jednym z aut Tesli, które prawdopodobnie było ustawione w trybie Autopilot, czyli jazdy półautonomicznej. Wzbudziło to wątpliwości o poziom bezpieczeństwa nowoczesnych samochodów produkowanych przez Teslę.
Następnie agencja Moody's obniżyła swoje oceny wiarygodności kredytowej Tesli. Pod znakiem zapytania stanęła więc wypłacalność spółki w dłuższej perspektywie czasu. Rating Moody's spadł z poziomu B2 do B3. Co więcej, jest ostrzeżenie dalszych cięć.
Jakby tego było mało, firma musiała ogłosić akcję naprawczą 123 tys. egzemplarzy Modelu S, a 1 kwietnia pojawiły się informacje w mediach, że spółka ogłosi, że poziom produkcji kluczowego dla jej przyszłości Modelu 3 jest niższy, niż oczekiwano.
Analitycy spodziewają się, że firmie nie udało się dotrzymać obietnicy wyprodukowania 10 tys. egzemplarzy najnowszego, masowego modelu elektrycznego. Prawdopodobnie niepowodzeniem zakończyła się próba zwiększenia skali produkcji przed końcem marca do 2,5 tys. samochodów tygodniowo.