5 groszy. To najniższa wypłacana emerytura w Polsce. Jej beneficjent na starość odłożył niecałe 11 złotych. A ZUS wyda 200 razy więcej na obsługę jego świadczenia, niż on sam dostanie.
Według urzędników w Polsce za mniej niż 350 zł miesięcznie nie da się przeżyć. To ustawowa granica ubóstwa, która po rozbiciu na cały miesiąc daje mniej więcej 11 zł dziennie na osobę.
Ale najniższa emerytura w kraju to dużo mniej - dokładnie 5 groszy. Tak wynika z informacji Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, której udzielił wiceminister Marcin Zieleniecki w odpowiedzi na jedną z poselskich interpelacji. W tym roku niższego świadczenia jeszcze nie wypłacono.
To oznacza, że najbiedniejszy emeryt w Polsce na starość odłożył niecałe 11 złotych. Taką składkę oddaje do ZUS osoba, która zarobiła 100 zł. Te pięć groszy emeryt będzie miał wypłacane przez kolejne 220 miesięcy. Bowiem taki jest prognozowany czas życia mężczyzny w wieku 65 lat. ZUS za obsługę jego emerytury w ciągu całego tego okresu zapłaci ponad 2,2 tys. zł. Dlaczego? Bo średni koszt obsługi i wypłaty jednego świadczenia to 10 zł. Oznacza to, że w przypadku osób z najniższym świadczeniem w Polsce, ZUS wykłada 200 razy więcej na obsługę konta niż emeryt w ogóle dostanie.
Emeryci z groszami
Poniżej progu 100 zł miesięcznie brutto jest według szacunków ZUS około 2 tys. emerytów. Ale na granicy minimum niezbędnego do przeżycia są w sumie tysiące seniorów. 15 tys. Polaków pobiera emerytury nie większe niż 500 zł brutto. Co miesiąc muszą przeżyć za niecałe 450 złotych. 69 tys. Polaków ma emeryturę pomiędzy 500 a 700 złotych. Na rękę dostają maksymalnie 611 zł po objęciu obowiązkowych składek.
Zobacz także: Głodowe emerytury to problem wyłącznie kobiet. Dostają średnio o tysiąc złotych mniej
Kolejne 154 tys. musi sobie radzić za mniej niż 900 zł brutto. To armia ludzi, która mogłaby spokojnie w całości zamieszkać Zieloną Górę, Bytom, Rybnik czy Rudę Śląską. W sumie 5,5 proc. emerytów i rencistów musi żyć za świadczenie, które nie przewyższa tysiąca złotych - czyli tak zwanej emerytury minimalnej.
Zobacz także: List od ZUS o przyszłej emeryturze. Jak poprawnie odczytać dokument?
Jeremi Mordasewicz z Konfederacji Lewiatan jest przekonany, że emerytów z najniższymi świadczeniami będzie w Polsce przybywać. Dlaczego? Bo w nowym systemie (obowiązuje od 1999 roku) wypłacana emerytura to wyłącznie to, co sami odłożyliśmy. Ci, którzy zaczęli pracę po tym terminie, nie mają żadnego kapitału początkowego.
- Jednocześnie w Polsce nie funkcjonuje żaden minimalny próg wypłaty świadczeń. Wystarczy jedna składka i już jest prawo do emerytury. Inaczej wygląda sprawa dopiero przy minimalnym świadczeniu w wysokości 1 tys. zł, tutaj trzeba spełnić próg stażowy w wysokości 20 lat dla kobiet i 25 lat dla mężczyzn - dodaje. A to właśnie ostatnia duża reforma emerytalna minimalny próg uprawniający do otrzymania świadczenia usunęła.
Potwierdzają to dane Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. - W 2017 roku po raz kolejny zwiększyła się liczba osób, którym do otrzymania gwarantowanego ustawowego najniższego świadczenia (1000 zł) zabrakło odpowiedniego stażu ubezpieczeniowego. Minimalnego świadczenia nie miała co 25. emerytka i prawie co 100. emeryt - analizuje ZUS w raporcie za 2018 rok. W tym roku liczba pobierających bieda-emerytury znów urosła. O 76 proc.
Jednorazowa wypłata?
Od dłuższego czasu szefowa ZUS-u prof. Gertruda Uścińska proponuje, by tym, którzy osiągną skrajnie małe świadczenia, po prostu wypłacić je w całości. Ewentualnie wypłaty mogłyby być w systemie kwartalnym lub rocznym.
Sugestia, aby wprowadzić minimalny okres składkowy nie jest do końca nowa. To jedna z propozycji, jaką dla rządu przygotował ZUS w ramach przeglądu systemu emerytalnego jesienią 2016 roku. Do tej pory pomysł Zakładu nie przybrał formy oficjalnego projektu rządu.
Rekomendacje ZUS mówiły o tym, by wprowadzić minimalny staż pracy, który dla kobiet miałby wynosić 15 lat, zaś dla mężczyzn – 20. Emeryt poniżej tego okresu nie miałby prawa otrzymywać z ZUS comiesięcznego świadczenia. Ale nie byłby pozbawiony pieniędzy, które do tej pory wpłacał do ZUS. Pomysł polegał na tym, żeby wypłacić mu te środki jednorazowo. Dzięki jednorazowej wypłacie ZUS uniknąłby marnotrawienia czasu i pieniędzy.
- Lepiej wypłacić wszystko od razu - mówi Jeremi Mordasewicz. - Ponad 20 lat życia i pobierania co miesiąc mniej niż 100 zł nie ma najmniejszego sensu. Ponad tę kwotę jeszcze można mówić o dodatkach, ale poniżej? Niepotrzebny koszt - tłumaczy Mordasewicz.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez * *dziejesie.wp.pl