Emigracja zza wschodniej granicy ratuje nasz rynek pracy. Są to nie tylko robotnicy rolni, ale także specjaliści. Polskie firmy chciałaby zatrudnić rekordową liczbę Ukraińców. Najwięcej w budownictwie, transporcie i przetwórstwie przemysłowym - pisze "Rzeczpospolita".
Rekordową liczbę 1,3 mln pracowników ze Wschodu, głównie z Ukrainy, chciały zatrudnić w 2016 r. polskie firmy na podstawie uproszczonej procedury oświadczeń stosowanych przy zatrudnieniu sezonowym - wynika z szacunkowych danych Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. To o dwie trzecie więcej niż w 2015 r., który też przyniósł skokowy wzrost popytu na imigrantów.
Według resortu pracy miniony rok był rekordowy także pod względem liczby zezwoleń na stałą pracę: wydano ich ponad 123 tys., niemal dwukrotnie więcej niż rok wcześniej. Z tego 83 proc. Ukraińcom.
Zapotrzebowanie na pracę cudzoziemców wzrosło o dziesiątki tysięcy osób w budownictwie, transporcie i przetwórstwie przemysłowym. Ponad dwukrotnie zwiększył się popyt w gastronomii i hotelarstwie. Dlatego rolnictwo, które jeszcze W 2010 r. dawało zarobek 60 proc. pracowników ze Wschodu, teraz ma już tylko 27-proc. udział w ich zatrudnieniu.
"Ukraińcy nie zabierają Polakom miejsc pracy, ani nie zaniżają wynagrodzeń. Zarabiają ponad 2 tys. zł brutto, a do tego trzeba jeszcze doliczyć koszty zakwaterowania" - zaznacza Tomasz Dudek, dyrektor operacyjny agencji Otto Polska, która w ub. roku zatrudniała 2,5 tys. pracowników z Ukrainy (o 900 więcej niż rok wcześniej). Teraz przymierza się do sprowadzania pracowników z Białorusi i Mołdawii, choć ich pozyskanie utrudniają uciążliwa biurokracja i niejasne przepisy w tych krajach - podaje "Rzeczpospolita".
Ukraińcy coraz bardziej potrzebni pracodawcom
Polscy przedsiębiorcy coraz bardziej narzekają na brak ludzi do pracy. Jak podkreślał prezes Krajowej Izby Gospodarczej Andrzej Arendarski, nie tylko poprawa sytuacji na rynku zatrudnienia jest tego przyczyną, ale też między innymi niedopasowanie kandydatów do potrzeb pracodawców. Przybywający z Ukrainy podejmują się najczęściej prostych prac, ale wśród tych osób są również znakomici fachowcy, których warto byłoby zatrzymać w Polsce na dłużej - podkreśla prezes KIG. Więcej czytaj tutaj.