Mateusz Morawiecki ostatnią wizytę w Wielkiej Brytanii wykorzystał do tego, by namawiać rodaków do powrotu do kraju. Zachęcał do tego studentów i tych, którzy wyjechali do pracy i mieszkają tam z całymi rodzinami. Kusił programem "Rodzina 500+" i niskim bezrobociem. Wygląda jednak na to, że będzie musiał równie aktywnie nakłaniać Polaków do zostania w kraju.
Jak wynika z raportu przygotowanego przez grupę Paylab, której członkiem jest serwis rekrutacyjny Monster Polska, prawie połowa Polaków jest gotowa wyjechać do pracy za granicę. Taką chęć zgłosiło aż 47 proc. badanych. Z badań płyną też inne wnioski. Niepokojące. Polska wciąż pozostaje w czołówce krajów o największym poziomie emigracji w regionie.
Badanie zostało przeprowadzone w 11 państwach: Estonii, Łotwie, Litwie, Polsce, Czechach, Słowacji, Węgrzech, Słowenii, Chorwacji, Bośni i Hercegowinie oraz w Serbii. Polska znalazła się na czwartym miejscu pod względem odsetka gotowych opuścić kraj w celach zarobkowych.
Wyżej uplasowały się Czechy. Tam aż 55 proc. zatrudnionych chce wyjechać do pracy za granicę. Na kolejnym miejscu znalazły się Serbia (51 proc.) oraz Bośnia i Hercegowina (również 51 proc.). Co ciekaw, Czesi deklarują chęć wyjazdu tylko na kilka tygodni. Eksperci sądzą, że byłyby to wyjazdy związane tylko ze zdobyciem odpowiedniego wpisu w CV. Polacy z kolei chcą wyjeżdżać na dłużej, by zarabiać.
11 proc. naszych rodaków rozpatruje możliwość wyjazdu na kilka tygodni, 10 proc. na kilka miesięcy, a 26 proc. na dłużej niż rok. Eksperci MonsterPolska zwracają uwagę, że same wyjazdy nie są niczym niepokojącym. Dla gospodarki i rynku pracy najgorsze są wyjazdy specjalistów. I tu znów pojawia się problem.
- Na ten moment dużo większym zagrożeniem z punktu widzenia ekonomii wydaje się nie emigracja w ogóle, a emigracja specjalistów - mówi Joanna Żukowska, ekspert międzynarodowego serwisu rekrutacyjnego MonsterPolska.pl. - To wysoko wykwalifikowani pracownicy zapewniają dynamiczny rozwój i wysoki poziom innowacyjności każdej gospodarki - dodaje.
Polska w zestawieniu wyjeżdżających zawodowców zajęła drugie miejsce wśród wszystkich badanych krajów. Więcej wykwalifikowanych osób chce opuścić tylko Litwę. Tam ten odsetek wynosi 75 proc. pracowników.
Skali tego zjawiska kilka miesięcy temu przyjrzeli się eksperci Banku Światowego. Postarali się ocenić wielkość "drenażu mózgów" (z ang. brain drain, czyli ściąganiu specjalistów) w krajach rozwijających się. Wnioski? Znów dla Polski niekorzystne. Należymy do kilku narodów, w których tempo wypływania wartościowych pracowników jest największe. W ciągu dekady intelektualna emigracja podskoczyła w Polsce aż o 115 proc. W ciągu dziesięciu lat liczba wyjeżdżających z Polski wykształconych osób urosła z 500 tys. w 2000 roku do ponad 1 mln w 2010 roku.
Podobnymi wskaźnikami mogą się pochwalić Indie (pierwsze w zestawieniu) i Meksyk (trzeci w zestawieniu). W przypadku Indii, czyli lidera rankingu przygotowanego przez "The Wall Street Journal" na podstawie danych Banku Światowego, skala wzrostu wyjazdów jest jeszcze większa. Przez 10 lat liczba emigrantów podskoczyła o 123 proc. W Meksyku wzrost nie jest tak imponujący - jest to "zaledwie" 86,4 proc. Cały raport Banku Światowego można znaleźć tutaj.
Na problem kilkukrotnie zwracał uwagę Mateusz Morawiecki, wicepremier i podwójny minister w resortach rozwoju i finansów. Podczas jednej z konferencji o innowacjach, zorganizowanej w styczniu przez MIT Enterprise Forum Poland, Morawiecki zapowiadał, że skończy się "drenaż polskich mózgów". Badanie opinii pokazuje, że przekonanie Polaków do zmiany zdania nie będzie jednak takie łatwe.