Podatek od wyrobów tytoniowych i napojów energetycznych spowoduje wzrost ceny tych produktów o 100 proc., zaś napojów gazowanych - o 50 proc.
Wpływy z podatku, jak podkreśliła AP, mają zwiększyć dochody kraju i pomóc w zrównoważeniu negatywnych skutków wynikających ze spadku cen ropy.
Dekret w sprawie nowych podatków przyjął w poniedziałek prezydent Zjednoczonych Emiratów Arabskich szejk Chalifa ibn Zajed an-Nahajan.
W czerwcu podobne podatki wprowadziła Arabia Saudyjska. Według AP stopniowe nakładanie tego typu obciążeń jest częścią szerszych działań prowadzonych przez państwa z regionu Zatoki Perskiej, których celem jest dywersyfikacja wpływów budżetowych. Ma to zmniejszyć zależność krajów tego rejonu od przychodów z ropy naftowej.
Jak podała AP, ciągły spadek wpływów z ropy naftowej zmusił kraje eksportujące ten surowiec do konsolidacji wydatków - w szczególności kraje Zatoki, których mieszkańcy przyzwyczaili się do korzystania z hojnych dotacji i przywilejów oferowanych przez państwo.
Jak już pisaliśmy w money.pl to zaciskanie pasa zaczęło się już pod koniec 2015 r. Wtedy Monarchie Zatoki poszły za przykładem niekwestionowanego lidera regionu, czyli Arabii Saudyjskiej, której deficyt budżetowy - choć jest ona największym eksporterem ropy na świecie - wzrósł wtedy roku do rekordowego poziomu 98 mld dol.
Minister finansów saudyjskiego królestwa Ibrahim ibn Abd al-Aziz ibn Abd Allah al-Asaf zapowiedział więc znaczące ograniczenie wydatków rządu, redukcję wynagrodzeń w sektorze publicznym oraz obniżenie hojnych subwencji na paliwa i wodę. Władze w Rijadzie poinformowały też, że cena benzyny wzrośnie o 50 proc.