- Nie widzę alternatywy w energii wiatrowej. Wiele zdezelowanych niemieckich wiatraków czeka, żeby można było je przenieść do Polski - stwierdził poseł PiS Karol Karski. Tymczasem Niemcy właśnie osiągnęli pokrycie 100 proc. zapotrzebowania na prąd tylko dzięki OZE.
Jak pisze Gazeta.pl, 6 maja wieczorem rzecznik dyscypliny partyjnej PiS na antenie TVP Info przekonywał, że energetyka wiatrowa nie może być alternatywą dla węglowej. Jako przykład podał Niemcy, ojczyznę energetyki wiatrowej.
- Nie widzę alternatywy w energii wiatrowej, to jest taka koncepcja niemiecka - wskazał Karski. - Wiele zdezelowanych niemieckich wiatraków czeka, żeby można było je przenieść do Polski, czy w jakiekolwiek inne miejsce. Niemcy próbują je gdzieś upchnąć, a poszukują innych źródeł energii - przekonywał.
Tymczasem, zaledwie kilka dni wcześniej Niemcy osiągnęli rekordowy poziom produkcji energii elektrycznej ze źródeł odnawialnych. We wtorek 1 maja niemieckie elektrownie wiatrowe, słoneczne, wodne, na biomasę i biogaz przez dwie godziny dostarczały do krajowej sieci elektroenergetycznej więcej mocy, niż wynosiło zapotrzebowanie całego kraju.
Tak wynika z danych Niemieckiej Agencji ds. Sieci przeanalizowanych przez portal WysokieNapiecie.pl. Praca elektrowni węglowych, gazowych i atomowych nie była ani przez chwilę konieczna, ale dla bezpieczeństwa i uniknięcia problemów technicznych nie wyłączono ich całkowicie.
Nadmiar energii był wysyłany do sąsiadów Niemiec, ale ze względu na specyfikę dnia (1 maja to dzień wolny od pracy w większości państw tego regionu) zapotrzebowanie było niskie, co poskutkowało tym, że niemieckie elektrownie konwencjonalne musiały dopłacać, żeby ktoś odebrał od nich nadmiar wytworzonej mocy.
Z tych korzystnych okoliczności nie skorzystali polscy odbiorcy. Energia z Niemiec przepływała przez nasz kraj tranzytem na południe Europy. Pomimo dnia wolnego, ceny na polskiej giełdzie pozostały na wysokim poziomie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl