Po 2020 r. Polsce grożą niedobory mocy - ostrzegają Polskie Sieci Elektroenergetyczne. Dlatego PSE proponują reformę rynku energii elektrycznej w Polsce. Jak jednak ostrzega "Rzeczpospolita", za oddalenie widma blackoutów i zwiększenie bezpieczeństwa energetycznego Polski zapłacimy wyższymi rachunkami za prąd.
- Wierzę, że reformy rynkowe, które zamierzamy przedsięwziąć, nieco pobudzą inwestycje w sektorze wytwarzania - stwierdził Eryk Kłossowski, prezes PSE, podczas poniedziałkowej konferencji poświęconej strategii polskiego operatora sieci przesyłowych na lata 2017-2019.
Jak przekonywał Kłossowski, długoterminowym rozwiązaniem dla polskiego rynku jest wprowadzenie rynku mocy. Jest to rodzaj pomocy publicznej polegającej na tym, że wytwórcy energii otrzymują pieniądze nie tylko za energię dostarczoną, ale też za gotowość jej dostarczenia.
Długo oczekiwany projekt ustawy o rynku mocy został przedstawiony przez Ministerstwo Energii w grudniu zeszłego roku. Resort chce zapobiec niedoborom mocy wytwórczych, a także stworzyć zachęty ekonomiczne do budowy i modernizacji jednostek wytwórczych.
Będzie drożej
Zanim jednak rynek mocy zostanie wprowadzony, reformę obecnych regulacji zamierzają przeprowadzić Polskie Sieci Elektroenergetyczne, które chcą dać spółkom energetycznym impuls inwestycyjny. Jak jednak ostrzega "Rzeczpospolita", proponowane przez PSE rozwiązania w praktyce będą oznaczać wyższe ceny hurtowe energii elektrycznej, a co za tym idzie - wyższe rachunki za prąd dla odbiorców indywidualnych.
Jedną z proponowanych przez PSE zmian jest zniesienie limitu ceny za energię elektryczną na rynku bilansującym, który wynosi dziś 1500 zł/MWh. Inną opcją jest podniesienie ceny maksymalnej do poziomu zbliżonego do tego, jaki obowiązuje na Zachodzie. Ceny na rynku bilansującym mają pośredni wpływ na ceny obowiązujące na rynku.
PSE chce też gruntownie zreformować rynek bilansujący, a już teraz trwają prace nad systemem informatycznym, który ma pozwolić na lepsze zarządzanie dostępnymi mocami i popytem. PSE będzie płacić nie tylko za ograniczenie mocy, ale także za gotowość do wprowadzenia takiego ograniczenia. Jak pisze "Rzeczpospolita", zwiększy to budżet tego mechanizmu, a w konsekwencji - rachunki za prąd.
Ryzykowny kabel w pobliżu Kaliningradu
Jak z kolei pisze serwis Energetyka24.com, niektóre z planowanych przez PSE inwestycji budzą wątpliwości w kontekście zapowiedzi zwiększenia bezpieczeństwa energetycznego Polski. Chodzi o budowę drugiego mostu energetycznego z Litwą za pośrednictwem kabla podmorskiego. Z informacji przekazanych przez Eryka Kłossowskiego wynika, że PSE złożyło propozycję takiej inwestycji litewskiej spółce Litgrid.
"Taki kabel musiałby zostać ułożony na wodach międzynarodowych niedaleko obwodu kaliningradzkiego co w dobie zagrożeń hybrydowych wydaje się dość ryzykowne" - pisze Piotr Maciążek w serwisie Energetyka24.com i przypomina utrudnianie przez rosyjską Flotę Bałtycką ułożenia kabla pomiędzy Litwą i Szwecją.
Według Maciążka, PSE jednak zdaje sobie sprawę z własnych słabości na polu zabezpieczenia podmorskiego połączeń, dlatego w zeszłym roku podpisało w ubiegłym roku umowę z centrum bezpieczeństwa energetycznego NATO.
Zbyt restrykcyjny pakiet zimowy Komisji Europejskiej
Eryk Kłossowski ocenił podczas konferencji, że strategia PSE "nie jest przełomowa i nie zawiera fajerwerków". Podkreślił, że jest to dokument, który opisuje rzeczywistość. Wyjaśnił, że horyzont 2019 r. wynika również z tego, że nie wiadomo, jak będzie wyglądał rynek elektroenergetyczny po 2020 r. W przypadku polskiego rynku - jak przekonywał - długoterminowym rozwiązaniem jest wprowadzenie rynku mocy.
W pakiecie zimowym Komisji Europejskiej opublikowanym pod koniec listopada zaproponowano taki limit emisyjności CO2, że ze wsparcia rynku mocy nie mogłyby korzystać nasze nawet najbardziej nowoczesne elektrownie węglowe. W pakiecie zimowym Bruksela zaproponowała takie zmiany na rynku energetycznym UE, by dopasować go do potencjału sektora źródeł odnawialnych. Z jednej strony wykluczone mają być elementy wsparcia dla OZE, z drugiej rynek ma się tak zmienić, by było im łatwiej.
Zdaniem Kłossowskiego w pakiecie zimowym KE - "wysoko na maszt" wciągnięto "banderę rynku jednotowarowego". W jego ocenie "znakomicie utrudnia to w poszczególnych krajach włączenie mechanizmów mocowych". Jak mówił, "restrykcje" zapisane w pakiecie nie mają żadnego uzasadnienia.
Problem niestabilności odnawialnych źródeł energii
Prezes PSE podkreślił, że obecnie systemy elektroenergetyczne zmagają się z problemem niestabilności odnawialnych źródeł energii. Owa niestabilność wpływa na cały system, a operatorzy tych systemów, w trosce o bezpieczeństwo, muszą wymagać od wytwórców konwencjonalnych pracy niestabilnej, do której źródła konwencjonalne nie są - z przyczyn technicznych - przystosowane.
Powoduje to wzrost kosztów eksploatacji, co z kolei skutkuje tym, że inwestorzy prywatni, którzy chcą inwestować w moce konwencjonalne, oczekują wyższej premii za ryzyko. - Tylko i wyłącznie mechanizmy mocowe mogą wyrównać poziom przychodów jednostek konwencjonalnych - podkreślił prezes PSE.
Kłossowski wskazywał też na niebezpieczeństwo, jakie czai się w innym zapisie pakietu zimowego, czyli na propozycję wprowadzenia tzw. Regionalnych Centrów Operacyjnych. Jak wyjaśnił, centra takie mają na celu prowadzenie analiz bezpieczeństwa i nabywanie rezerw na potrzeby regionu. Zdaniem Kłossowskiego oznaczało by to "deprecjację" roli narodowych operatorów systemów przesyłowych i "całkowitą" zmianę myślenia o bezpieczeństwie elektroenergetycznym.
Odejście od myślenia narodowego
- Ta zmiana będzie polegała na przejściu z perspektywy myślenia narodowego, kategoriami krajowych systemów energetycznych, na perspektywę regionalną. Głównym niebezpieczeństwem dla użytkowników krajowego systemu elektroenergetycznego będzie wprowadzenie elementu licytacji. Bezpieczniej będzie miał ten, kto wyżej wyceni swoje bezpieczeństwo. Zatem polski konsument, jeśli zostanie zestawiony z konsumentem niemieckim, będzie musiał zapłacić więcej za swoje bezpieczeństwo, inaczej nie uzyska takiego poziomu bezpieczeństwa jak niemiecki - tłumaczył.
Prezes PSE poinformował też, że w jego firmie powstanie specjalna jednostka, która zajmie się problemem bezpieczeństwa cybernetycznego operatora. Jak mówił, cyberataki to nie science fiction, a realna rzeczywistość i każdy operator infrastruktury krytycznej może doznać kolosalnych skutków takich ataków. Jak dodał, chciałby również przekonać wszystkich zainteresowanych do myślenia o fizycznym bezpieczeństwie sieci elektroenergetycznych.
- Chcemy zbudować przekonanie, że bezpieczeństwo naszych linii i stacji to nie tylko sprawa PSE, czy jakiejś spółki, która powinna sobie poradzić, ale sprawa całego państwa, wszystkich organów administracji, wszystkich służb - stwierdził Kłossowski.