We wtorek 1 maja niemieckie elektrownie wiatrowe, słoneczne, wodne, na biomasę i biogaz przez dwie godziny dostarczały do krajowej sieci elektroenergetycznej więcej mocy (łącznie 54 GW), niż wynosiło zapotrzebowanie całego kraju (53 GW) – wynika z danych Niemieckiej Agencji ds. Sieci przeanalizowanych przez portal WysokieNapiecie.pl.
Wniosek jest taki, że praca elektrowni węglowych, gazowych i atomowych nie była ani przez chwilę konieczna, ale dla bezpieczeństwa i uniknięcia problemów technicznych nie wyłączono ich całkowicie. Nadmiar energii wysłany został do sąsiadów. Jednak ze względu na specyfikę dnia (1 maja to dzień wolny od pracy w większości państw tego regionu) zapotrzebowanie było niskie, co poskutkowało tym, że niemieckie elektrownie konwencjonalne musiały dopłacać, żeby ktoś odebrał od nich nadmiar wytworzonej mocy.
Źródło: WysokieNapiecie.pl
Z tych korzystnych okoliczności nie skorzystali polscy odbiorcy. Energia z Niemiec przepływała przez nasz kraj tranzytem na południe Europy. Pomimo dnia wolnego, ceny na polskiej giełdzie pozostały na wysokim poziomie.
Niemcy konsekwentnie realizują politykę transformacji energetycznej. Z roku na rok powiększa się udział odnawialnych źródeł energii w tym kraju. W 2016 roku wyniósł on 34 proc., w 2017 roku ponad 38 proc., a w kwietniu 2018 roku już 42 proc. - wynika z danych Instytutu Fraunhofera. Dodatkowo zmniejszają produkcję w elektrowniach atomowych, węgla kamiennego i węgla brunatnego. Niemcy w ostatnim czasie stały się jednym z największych eksporterów energii elektrycznej na świecie i drugim, po Francji, w Europie.
Ile Niemcy dopłacają do „zielonej” energetyki? O tym w dokończeniu artykułu na portalu WysokieNapiecie.pl
LINK:
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl