Lider głównego tureckiego ugrupowania opozycyjnego, Republikańskiej Partii Ludu (CHP) Kemal Kilicdaroglu oskarżył dziś szefa państwa, Recepa Tayyipa Erdogana, przywódcę Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP), o wprowadzanie reżimu prezydenckiego de facto.
Dziennik turecki _ Hurriyet _ napisał dziś, że prezydent Erdogan, gdy uzna to za celowe, osobiście rozpocznie w przyszłym roku zwoływanie posiedzeń Rady Ministrów, co będzie praktyką dotąd nie stosowaną w Turcji.
Erdogan odkąd wygrał w sierpniu wybory prezydenckie nie ukrywa, że zamierza wykorzystać maksymalnie prerogatywy władzy prezydenckiej, w tym przewodniczyć posiedzeniom Rady Ministrów. Różnymi publicznymi wypowiedziami przygotowywał opinię publiczną na zmiany mogące oznaczać wprowadzenie w Turcji systemu prezydenckiego de facto.
B. minister transportu Binali Yildrim, polityk bliski Erdoganowi, zapowiadał w telewizji, że szef państwa zamierza korzystać począwszy od 2015 roku z nowych atrybutów władzy prezydenckiej. Uzasadniał to faktem, że Erdogan _ został wybrany głosami 52 procent narodu _.
Przywódca tureckiej opozycji Kilicdaroglu zaapelował w piątek do premiera Ahmeta Davutoglu, aby uwolnił się od _ kurateli _ Erdogana i korzystał ze swych prerogatyw szefa władzy wykonawczej.
Erdogan mianował Davutoglu swym następcą na stanowisku premiera przed objęciem urzędu prezydenta kraju. Davutoglu uważany jest za politycznego sojusznika szefa państwa.
Czytaj więcej w Money.pl