Izba Domów Maklerskich krytykuje zmiany i ostrzega przed negatywnymi konsekwencjami. Jeden z czołowych polskich brokerów już liczy potężne straty.
Europejski nadzorca nakłada kaganiec na foreksowych graczy. Nie będą już tak swobodnie obracać pieniędzmi, którymi obstawiają wzrosty lub spadki notowań walut, akcji czy surowców.
Dotychczas mając 1 tys. zł na koncie w domu maklerskim, można było obracać nawet kwotą 100 tys. zł. Pozwalała na to tzw. dźwignia finansowa o parametrach 1:100. Przy nawet małych kwotach inwestycji można było więc zarabiać duże pieniądze. Teraz, decyzją European Securities Market Authority (ESMA), a więc europejskiego nadzorcy nad rynkiem finansowym, dźwignia finansowa została ograniczona maksymalnie do 1:30. To oznacza, że 1 tys. zł na koncie daje możliwości obrotu maksymalnie 30 tys. zł.
Po co to wszystko? Celem ESMA jest ograniczenie ryzyka związanego z inwestycjami na foreksie. Im mniejsza kwota, którą można obracać, tym mniejsza możliwość straty. Przykładowo, błędnie obstawiając 1000 zł na wzrost kurs euro, który spadł o 1 proc., przy dźwigni 1:100 można stracić całą wpłaconą kwotę. W analogicznej sytuacji, przy dźwigni 1:30, strata wynosi 300 zł.
Jak pokazująpolskie statystyki Komisji Nadzoru Finansowego, około 75 proc. graczy foreksowych traci pieniądze. Tylko w pierwszym półroczu 2017 roku z ich kont wyparowało łącznie prawie 330 mln zł. Ci, którym udało się zarobić, łącznie byli na plusie niecałe 125 mln zł.
Z jednej strony jest bezpieczeństwo. Z drugiej, dla foreksowych graczy jest to bardzo znacząca zmiana, która mocno ogranicza ich możliwości. Wielokrotnie narzekały na to różnego rodzaju organizacje inwestorów takie jak Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych (SII) czy Trading Jam.
Promocja szarej strefy?
Narzekają też firmy inwestycyjne oferujące handel walutami. Obawiają się mniejszej aktywności inwestorów i ucieczki klientów do firm spoza Unii Europejskiej, które regulacjom ESMA nie podlegają. Głos w sprawie zabrała m.in. Izba Domów Maklerskich.
- Inwestorzy indywidualni nie są przygotowani na tak drastyczne ograniczenie dźwigni finansowej na rynku CFD, jakie ESMA wprowadza poprzez interwencję produktową - ostrzega Piotr Sobków z IDM. Wskazuje, że obniżenie "lewara" w praktyce może oznaczać przejście inwestorów indywidualnych do podmiotów poza jurysdykcją Unii Europejskiej, np. z Australii, Ameryki Środkowej i Południowej czy Rosji, a w konsekwencji wygaszanie europejskiego rynku CFD.
Przedstawiciele domów maklerskich zwracają też uwagę na to, że zamiast zwiększyć bezpieczeństwo inwestorów, drastyczne obcięcie dźwigni sprawi, że będą narażeni na inne ryzyko. Część klientów polskich firm może zdecydować się na przejście do "szarej strefy" i skorzystanie z oferty firm z Bahama czy innych egzotycznych zakątków świata.
- Praktyka rynku pokazuje, że poziom dźwigni nie jest skutecznym narzędziem ochrony inwestora - podkreśla Piotr Sobków.
Klienci, zawierający transakcje za pośrednictwem zagranicznych podmiotów niezarejestrowanych w Polsce, będą objęci mniejszą ochroną z uwagi na fakt, że nie wszystkie podmioty i instytucje powołane do ich ochrony u nas w kraju będą miały prawo do interwencji. W sporze z taką instytucją bezsilna będzie KNF czy polskie władze. Poszkodowany klient będzie musiał zwrócić się do zagranicznej instytucji i tam dochodzić swoich roszczeń, co ze względu na konieczność prowadzenia postępowania sądowego w kraju pochodzenia firmy inwestycyjnej oraz bariery językowe może stanowić duży problem.
Ucierpi branża maklerska
Piotr Sobków narzeka też na krótki czas, jaki będą miały domy maklerskie na dostosowanie się do nowych regulacji. Nie wiadomo jeszcze dokładnie, w którym momencie wejdą w życie, ale to już tylko formalność. Polega m.in. na przetłumaczeniu regulacji na języki poszczególnych krajów Unii Europejskiej.
O tym, jak poważne rodzi to konsekwencje dla domów maklerskich, może świadczyć duża przecena akcji XTB. To jeden z najbardziej rozpoznawalnych podmiotów oferujących handel walutami i to nie tylko w kraju, ale i za granicą. Po komunikacie ESMA błyskawicznie spadła wartość akcji XTB na giełdzie w Warszawie. Przecena sięga już 15 proc., co oznacza, że biznes XTB w oczach inwestorów stracił na wartości w ciągu jednego dnia około 100 mln zł.
Obserwuj bieżące notowania akcji domu maklerskiego XTB src="https://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1522134000&de=1522249200&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=XTB&colors%5B0%5D=%230082ff&fr=1&w=605&h=284&cm=0&lp=1&rl=1"/>
Izba Domów Maklerskich wyliczała w lipcu ubiegłego roku, że spadek obrotów firm inwestycyjnych związany ze zmianą parametrów dźwigni do poziomu 1:25 może wynieść 30, a może nawet 40 proc. Podobny był skutek poprzednich ograniczeń wprowadzanych ponad dwa lata temu, gdy dźwignię obniżono do poziomu 1:100.
Ówczesne wyliczenia były odpowiedzią IDM na projekt zmian w przepisach przygotowany przez Ministerstwo Finansów. Można więc powiedzieć, że ESMA częściowo wyręcza polskiego ustawodawcę, który także m.in.poprzez ograniczenie dźwigni chciał rozwiązać problem ryzykownych inwestycji. Do tej pory jednak projekt ciągle jest tylko w sferze planów.
Trzeba podkreślić, że na początek nowe regulacje będą obowiązywać 3 miesiące. Będzie to rodzaj okresu próbnego, po którym teoretycznie jest jeszcze możliwość modyfikacji, a nawet wycofania się z drastycznego ograniczenia dźwigni.
Na pewno IDM chciałby, żeby tak sprawa się zakończyła. Izba zapowiada, że będzie negocjować z ESMA. Co ważne, nie będzie sama. Większość podobnych organizacji z innych krajów sprzeciwia się nowej regulacji.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl