Dyskusja na temat modelu finansowania służby zdrowia toczy się od lat i będzie toczyć się przez wiele następnych. Tymczasem lekarze i pacjenci wypracowali własny system. Niekiedy są to niegroźne pączki własnego wypieku, jako symboliczny wyraz wdzięczności za uratowanie życia, ale nierzadko do kieszeni lekarza wsuwana jest koperta z niemałą sumką, aby ten w ogóle raczył zająć się pacjentem.
_ fot. PAP/Wojciech Szabelski Nie tylko z Narodowego Funduszu Zdrowia płyną pieniądze do służby zdrowia. Do zarobków lekarzy dokładają się też pacjenci. _
„Emocjonalna więź między pacjentem a lekarzem jest czymś nieuniknionym i naturalnym, a wyrażenie wdzięczności lekarzowi to ludzka potrzeba” - uważa Maciej Hamankiewicz, przewodniczący Okręgowej Rady Lekarskiej w Katowicach.
Z taką opinią zgadza się wielu pytanych lekarzy. Na szczęście jednoznacznie potępiają oni uzależnianie leczenia od gratyfikacji.
Zdaniem Andrzeja Baszkowskiego z Wielkopolskiej Izby Lekarskiej, wręczanie dowodów wdzięczności po skończeniu leczenia to „pewnego rodzaju tradycja”.
Komisja do spraw Etyki Okręgowej Rady Lekarskiej w Katowicach już w 2002 roku, jako pierwsza w kraju, przyjęła stanowisko omawiające aspekty okazywania wdzięczności przez pacjentów i możliwych do przyjęcia przez lekarzy form jej okazania. "Niektórzy etycy mówią nawet o prawie pacjenta do takiej formy wdzięczności i uważają jej nieprzyjęcie za afront i upokorzenie dla obdarowującego" - czytamy w dokumencie.
Komisja uważa, że lekarz może przyjąć od pacjenta drobne upominki po zakończeniu leczenia, jeśli dalsze losy pacjenta nie zależą już w żaden sposób od tego lekarza. Cytuje jednocześnie odmienną opinię części środowiska, która sprzeciwia się takim gestom, określając je mianem „kelnerskiego modelu wdzięczności".
Najbezpieczniejsze, zdaniem komisji, podarunki to kwiaty, książki i ozdobne bibeloty, przedmioty własnoręcznie wykonane przez uzdolnionego pacjenta lub jego rodzinę: hafty, obrazy czy rzeźby, własnoręcznie upieczony tort, owoce z własnego ogrodu.
Odnosząc się do wartości materialnej prezentu komisja przypomina, że zgodnie z badaniem przeprowadzonym przez Fundację im. Batorego zdecydowana większość ankietowanych uważa prezent o wartości powyżej tysiąca złotych za łapówkę.
Czwartkowy „Super Express” ocenia dokument jako „sposób na zalegalizowanie łapówek” i „obrzydliwy sposób tłumaczenia, że łapówkarstwo nie jest niczym złym”.
Andrzej Baszkowski podkreśla jednak, że „kwestią jest to, co się wręcza”. „Jeżeli lekarz dostanie kwiaty, to jest w porządku, ale jeżeli kopertę, w której są pieniądze równoważne wartości bukietu, to już nie. Można przyjąć butelkę koniaku, a dwie lub pięć? To są sprawy, które są trudne do wyważenia” - wyjaśnia.
Jego zdaniem, jeżeli pacjent odczuwa potrzebę okazania wdzięczności lekarzowi, to ma do tego prawo. „Jeżeli lekarz uzależnia swoje świadczenia od wręczenia mu jakiejś wartości finansowej, to jest to przestępstwo i jest to postępowanie całkowicie potępiane przez Izbę Lekarską” - zaznacza.
Danuta Korcz z Okręgowej Izby Lekarskiej w Łodzi podkreśla, że „leczenie to obowiązek każdego lekarza, jego praca, i dostaje za to wynagrodzenie. Nie może być dodatkowo honorowany. Nie wolno mu oczywiście uzależniać leczenia od pieniędzy”.
Barbara Sarankiewicz-Konopka z Okręgowej Izby Lekarskiej w Gdańsku uważa, że lekarz, który pracuje w służbie zdrowia, godzi się na „takie, a nie inne wynagrodzenie i nie może brać innych pieniędzy, bo jest to nieetyczne”.
W przeprowadzonym w 2001 roku badaniu CBOS na zlecenie Fundacji im. Batorego 36 proc. respondentów przyznało się, że albo oni sami, albo ktoś z ich rodziny, wręczyli łapówkę pracownikowi służby zdrowia. W 70 proc. przypadków były to pieniądze. Średnia wartość gratyfikacji dla pracowników służby zdrowia to 500 zł. W 47 proc. przypadków do jej wręczenia do szło przed podjęciem terapii.