Ekonomista, były wiceprezes NBP i doradca PiS snuje czarny scenariusz - dla świata i dla Polski. Prof. Krzysztof Rybiński radzi, by wycofać pieniądze z banków.
#
Prof. Rybiński proponuje swoje oszczędności wycofywać stopniowo z banków i w zamian inwestować je w obligacje rządowe.
"Są lepiej oprocentowane niż większość lokat bankowych i są obarczone znacznie mniejszym ryzykiem" – pisze prof. Rybiński na swoim blogu.
Wciąż jednak nie rezygnuje ze snucia czarnych scenariuszy dla świata. "W najbliższych kilku latach prawdopodobnie doświadczymy upadków wielu banków i wiele osób straci pieniądze" – pisze na swoim blogu. "Po co ryzykować, jak można kupić obligacje rządu i w dodatku zarobić na wyższych odsetkach" – dodaje.
Wraz z noworocznymi życzeniami ma jeszcze jedna radę: "Przestańcie się przejmować. Polską, dziećmi, zdrowiem, finansami, pogodą, czymkolwiek. Na to, co się dzieje w Polsce, nie macie żadnego wpływu, podobnie jak na pogodę".
Nowe zainteresowanie profesora
"Osobom, które znają co najmniej biernie język angielski, zamiast telewizji polecam e-learning. (...) Ja biorę udział w kilku takich kursach rocznie, a obecnie przebranżawiam się z ekonomisty w data scientist" – napisał na swoim blogu prof. Krzysztof Rybiński ostatniego dnia 2016 roku.
To bardzo interesujące wyznanie, bowiem prof. Krzysztof Rybiński to nie tylko celebryta wśród ekonomistów. Profesor był wiceprezesem Narodowego Banku Polskiego w latach 2004-2008, później również rektorem Uczelni Vistula, a w 2013 roku wszedł w skład grupy ekspertów, którzy mieli stanowić zaplecze rządu technicznego tworzonego przez prof. Piotra Glińskiego.
Ostatnio postawił jednak na karierę za granicą i w 2015 roku wyjechał do Kazachstanu, by objąć stanowisko rektora uniwersytetu ekonomicznego w Ałma Acie.
W Polsce słynął z kontrowersyjnych pomysłów. W 2013 roku zaproponował m.in., aby rodzice otrzymywali tysiąc złotych miesięcznie na każde dziecko, które nie ukończyło 18. roku życia. Jego pomysł został wręcz zmiażdżony przez innych polskich ekonomistów.
Dziś już wiemy, że pomysł w okrojonej formie został wcielony w życie. Tyle, że kwota jest o połowę mniejsza i wypłacana dopiero na drugie dziecko.
"Na razie nie wracam"
Z końcem 2016 roku prof. Rybiński wyznał, że chce zostać data scientist. Na swoim blogu napisał, że właśnie uczestniczy w kursie e-learningowym. Prof. Rybiński powiedział WP Money, że jego zainteresowanie nowym zawodem nie oznacza wcale, że porzuca ekonomię, choć tak można by przypuszczać na podstawie wpisu na blogu. – Rozszerzam swoja specjalizację. Ekonomistów jest wielu, ale wciąż niewiele osób zajmuje się data scientist – mówi prof. Rybiński.
Nie zamierza też na razie wracać do Polski. – Zostanę w Kazachstanie jeszcze co najmniej rok – deklaruje.
Eurogeddon tonie, ale już bez Rybińskiego
Ale to z czego prof. Rybiński słynie chyba najbardziej to Eurogeddon. Jest to fundusz inwestycyjny firmowany nazwiskiem profesora i realizujący jego strategię inwestycyjną. Przynajmniej do niedawna, bo jak się okazuje, to już przeszłość. – Od roku już się tym nie zajmuję – mówi.
Przypomnijmy, że strategia inwestycyjna Eurogeddonu opierała się na założeniu, że europejską gospodarkę czeka katastrofa, Grecja wyjdzie z UE, giełdy w Europie będą tracić, zyska za to dolar, zarówno wobec złotego jak i wobec euro. W tym scenariuszu drożeje również złoto, a także rośnie oprocentowanie włoskich obligacji, jako że kraj ten ma problemy z zadłużeniem.
Eurogeddon ruszył w lipcu 2012 roku. Warto jednak zaznaczyć, że nie był to zupełnie nowy fundusz. Działał on już wcześniej, od kwietnia 2009 roku jako Opera Universa-plus.pl, jednak w 2012 roku zmienił nazwę i strategię.
Jego jednostka kosztowała w lipcu 2012 roku ok. 13,5 zł. Jednak gospodarka wcale nie zachowała się tak, jak przewidywał prof. Rybiński, a inwestorzy, którzy w nią uwierzyli, tracili. W 2013 roku fundusz stracił prawie 35 proc., a w następnych latach czekały go jedynie kolejne spadki. Dotąd wycena jednostek spadła już o 58 proc.