Spowolnienie brytyjskiego PKB, ograniczanie wydatków konsumentów, wzrost liczby upadłości tamtejszych firm i osłabienie funta poważnie utrudnią życie polskim eksporterom. Na największe straty powinni się przygotować polscy producenci żywności i sprzętu RTV.
Kiedy już niemal 1,5 roku temu Brytyjczycy zdecydowali o wyjściu z Unii Europejskiej, w pierwszej kolejności powstało pytanie, co z 850 tys. Polaków mieszkającymi na Wyspach.
Potem wicepremier Mateusz Morawiecki próbował narzucić retorykę korzyści, jakie Polska może odnieść w wyniku Brexitu: wielkie korporacje finansowe, które będą uciekać z Londynu - dziś finansowego centrum Europy – mogą przyjść do nas, Polska tylko na tym skorzysta.
Dziś okazuje się jednak, że jest jeszcze jedna grupa, która z pewnością odczuje skutki Brexitu – to małe i średnie przedsiębiorstwa, które są podstawą polskiej gospodarki. Te, które eksportują do Wielkiej Brytanii mogą mieć problem.
„Nie boimy się Brexitu, bo...”
- Ewidentnie odczuwamy osłabienie funta, ale na razie jeszcze nie widzimy większych konsekwencji Brexitu dla naszej firmy – mówi Anna Górna, specjalistka ds. sprzedaży w firmie Maciejka Footwear Sp. z o.o. z Gniezna, która produkuje obuwie.
To dlatego, że firma w Wielkiej Brytanii ma tylko jednego kontrahenta, który jest dystrybutorem jej produktów na rynek brytyjski i irlandzki, z którym na razie współpraca układa się dobrze. – Ale nie wiem jakby to było, gdybyśmy sprzedawali do wielu różnych sklepów – przyznaje Anna Górna.
Kondycja brytyjskich przedsiębiorców się pogarsza i rośnie ryzyko ich niewypłacalności, a to również ryzyko dla polskich dostawców, którzy coraz częściej myślą o tym, żeby się przed tym zabezpieczać.
– Ubezpieczamy swoje należności, bo kiedy nasz klient ma kłopoty i nie płaci faktury, wtedy firma otrzymuje odszkodowanie w wysokości wartości zamówienia – wyjaśnia Górna. Jej firma w połowie opiera się na eksporcie, nie tylko do Wielkiej Brytanii, ale też do Niemiec, Francji, Kanady czy Nowej Zelandii. Właściwie handel z Wielką Brytanią to niewielka część eksportu firmy, jedynie 1-2 proc. obrotów. Skąd więc taka przezorność?
Brexit to problem nie tylko dla tych, którzy eksportują dziś na Wyspy, bo jego skutki odczują niemal wszystkie europejskie gospodarki. Nie handlujesz z Brytyjczykami, ale z Niemcami? Brexit i tak odbije się na bilansie twojej firmy. Kłopot niemieckiego przedsiębiorcy, którego brytyjski partner zbankrutuje to może być też polski kłopot.
- Nie odczuwamy żadnych skutków Brexitu, ani się ich nie obawiamy – mówi z kolei pewnym głosem Marcin Kamiński, dyrektor handlowy w firmie WKG. Spółka zajmuje się produkcją, obróbką i montażem kamienia naturalnego. Działa dopiero od dwóch lat, ale już eksportuje swoje produkty do krajów UE, Australii, USA, Egiptu, na Białoruś i Ukrainę.
- Brexit w rozmowach z naszymi kontrahentami pojawia się najwyżej jako przedmiot żartów – dodaje Kamiński. Ignorancja? Nonszalancja? Przecież wzrost liczby upadłości firm z Wielkiej Brytanii to zdaniem ekspertów pewnik.
– Nie obawiamy się tego, bo wszystkie transakcje, szczególnie te eksportowe mamy ubezpieczone. Nie mamy się więc czego bać, bo wszystko mamy wkalkulowane w koszty działalności firmy – wyjaśnia Kamiński. I dodaje, że jego firma wcale nie zamierza rezygnować z brytyjskiego rynku, przeciwnie, planuje zwiększać na nim swoją obecność, bo marże tam są nadal znacznie wyższe niż w Polsce.
Polska straci najwięcej
Jeszcze w czerwcu ubiegłego roku prestiżowy dziennik „Financial Times” pisał, że Brexit może nawet wywołać recesję na Wyspach.
Wzrost gospodarczy Wielkiej Brytanii już teraz spowalnia. Jeszcze w 2015 r. PKB rósł w tempie 2,2 proc., rok później zwolnił do 1,8 proc., a szacunki wskazują, że 2017 i 2018 r. będą jeszcze słabsze. Według prognoz firmy Allianz w tym roku PKB wzrośnie o 1,4 proc., a w przyszłym zaledwie o 1 proc.
To oznacza, że brytyjskie firmy będą radziły sobie coraz gorzej. I będą mniej pewnymi partnerami dla polskich przedsiębiorców.
Możliwa recesja, o której pisał w czerwcu ub. roku „Financial Times” zdaniem gazety może mieć długotrwałe skutki szczególnie dla gospodarek wschodzących, zwłaszcza tych w Europie Wschodniej. Najmocniej oberwać mogą Czesi i Węgrzy, których PKB z tego powodu może się skurczyć odpowiednio o 0,7 i 0,5 proc.
"Turcja i Polska są także postrzegane jako bardziej narażone niż większość, ponieważ oba kraje kierują do Wielkiej Brytanii 7,1 proc. swojego eksportu" - pisał "Financial Times".
Kilka miesięcy później agencja Bloomberg potwierdziła tylko niekorzystny dla nas scenariusz. Według Bloomberga na rozwodzie Brytyjczyków z Unią najwięcej straci właśnie Polska. Do listy powodów dorzuciła jeszcze skromniejszy bez funtów brytyjskich budżet UE, z którego Polska obficie korzysta oraz ryzyko zacieśniania współpracy przez czołowe kraje Unii bez udziału Polski.
Polskie firmy stracą 847 mln euro
Załóżmy scenariusz optymistyczny – Wielka Brytania wychodzi z Unii, mając wynegocjowaną umowę o wolnym handlu. Jeszcze rok temu firma Euler Hermes - dostawca ubezpieczeń dla firm, szacowała, że w takim przypadku i tak w ciągu trzech lat liczba upadłości brytyjskich firm wzrośnie o ok. 1500 przedsiębiorstw rocznie wobec prognozowanych obecnie 20300 bankructw.
Spadek tempa brytyjskiego PKB, wzrost liczby upadłości, osłabienie funta i wzrost barier handlowych – to wszystko musi niestety odbić się na wymianie handlowej.
- Szacujemy, że bezpośrednie straty dla polskich eksporterów na skutek zmniejszenia popytu, inwestycji, zwiększonej skali niewypłacalności brytyjskich odbiorców, osłabienia funta zamkną się sumą 847 mln euro do 2021 r. Ogólnie w latach 2017-2021 nasi partnerzy handlowi – eurostrefa może stracić 24,6 mld euro z powodu mniejszego eksportu towarów i 5,5 mld euro w eksporcie usług, a w skali tempa wzrostu -0,4 proc. PKB – uważa Tomasz Starus, członek zarządu Euler Hermes.
A to tylko straty bezpośrednie, pośrednie są nadal trudne do oszacowania.
- Musimy brać pod uwagę to, iż inne kraje, dużo mocniej związane z rynkiem brytyjskim poniosą z tego tytułu większe straty niż Polska – w tym np. firmy niemieckie. Skala ryzyka i strat dla polskich firm może więc jeszcze wzrosnąć – dodaje Tomasz Starus.
Kto straci najwięcej? Z wyliczeń Euler Hermes wynika, że najmocniej Brexit odczują producenci żywności. W latach 2017-2021 ich straty mogą sięgnąć 123 mln euro. Stosunkowo najmniej stracą eksporterzy wyrobów mięsnych, którzy są wyjątkowo konkurencyjni zarówno jeśli chodzi o cenę jak i jakość produktów w całej Europie. Za to eksporterzy nabiału, słodyczy i innych produktów FMCG mogą mieć kłopoty.
W drugiej kolejności starty będą liczyć producenci RTV – 120 mln euro i firmy z branży meblarskiej i obróbki drewna – 115 mln euro. Branża motoryzacyjna to potencjalne straty rzędu 106 mln euro, sektor chemiczny – 104 mln euro, maszyny i części – 104 mln euro, natomiast AGD i artykuły elektryczne – 82 mln euro.
Takie straty poniosą polskie firmy w najbardziej dziś prawdopodobnym scenariuszu - Wielka Brytania i UE zawierają umowę handlową, w ramach której część towarów objęta zostaje średnią ważoną taryfą celną w wysokości 2-3 proc., a koszty usług rosną średnio o 10 proc.
Niepewność straszy
Jedna umowa handlowa z UE i sprawa załatwiona? Niestety to nie będzie takie proste. Eksperci szacują, że zanim dojdzie do faktycznego wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, na Wyspach zmienionych musi zostać nawet ok. 20 tys. przepisów. W którą stronę pójdą nowe regulacje? Tego jeszcze nie wiadomo i to właśnie jest największe zagrożenie, bo niepewność to dla biznesu największy wróg.
Widać to już wyraźnie w nastrojach przedsiębiorców w Polsce, szczególnie tych małych i średnich. Z badania Bibby MSP Index wynika, że co czwarta firma z sektora MŚP obawia się skutków Brexitu, aż 40 proc. czuje się niepewnie wobec zmian w polityce handlowej na terenie całej Unii. Choć jeszcze nic się nie wydarzyło, 18 proc. badanych firm już zetknęło się ze spadkiem zainteresowania importem z Polski, a 16 proc. ma problem ze znalezieniem kontrahentów za granicą.
Dlaczego tak się dzieje? Bo Brytyjczycy też już odczuwają skutki nadchodzącego Brexitu i ograniczają wydatki. W tym roku branża handlu detalicznego zaliczyła największy spadek od siedmiu lat, bo osłabienie funta powoduje, że towary importowane stają się coraz droższe, a więc mniej chętnie kupowane. Eksporterzy wysyłający swoje towary na Wyspy już dziś mają trudniejsze zadanie.
Materiał powstał przy współpracy z Euler Hermes