Główną przyczyną zwycięstwa przeciwników konstytucji Unii Europejskiej we Francji był lęk przed reformami rynkowymi i to, że prezydent Chirac nie umiał przekonać do nich Francuzów - uważa komentator "Washington Post" David Ignatius.
"Zdumiewające odrzucenie przez Francję nowej europejskiej konstytucji było przede wszystkim głośnym protestem przeciw destrukcyjnej sile gospodarczej globalizacji" - pisze Ignatius w poniedziałkowym numerze dziennika.
Jego zdaniem "było to odrzucenie zdeterminowanego przez rynek sposobu życia, który uważa się za oczywisty w Ameryce, a nade wszystko wotum nieufności wobec prezydenta Chiraca, który próbował podstępem namówić swych rodaków do pogodzenia się z realiami globalnej gospodarki, zamiast wytłumaczyć im je szczerze i bez ogródek".
Chirac - pisze publicysta - "nie potrafił uczciwie mówić z Francuzami o zmianach, które są niezbędne do zachowania cenionego przez nich sposobu życia".
"Francuzi chcą utrzymać to, co posiadają - nieskłonne do ustępstw związki zawodowe, sześciotygodniowe urlopy i 35-godzinny tydzień pracy - a jednocześnie mieć rosnącą, dynamiczną i przedsiębiorcza gospodarkę. Chiracowi zabrakło charakteru, by powiedzieć im, że nie mogą mieć jednego i drugiego" - czytamy w artykule.
Ignatius ostrzega, że wynik referendum może się okazać "zaraźliwy" dla całej Europy.
"Europejscy politycy będą teraz podlegać pokusie jeszcze większego marnowania czasu przez bagatelizowanie faktu globalnej konkurencji, zamiast pomagać swoim społeczeństwom w dostosowaniu się do niej i zamiast przeprowadzać zmiany" - pisze autor.