Eurodeputowany na zwołanej dziś konferencji prasowej wyjaśnił, że stał się ofiarą nieporozumienia. Twierdzi, że reprezentował czeskiego spadkobiercę, który od dziewięciu lat bezskutecznie zabiegał o kontakt z bankiem szwajcarskim w sprawie ogromnego należnego mu spadku. Miloslav Ransdorf zaprzeczył, jakoby chciał podjąć pieniądze z banku. Chciał jedynie pomóc spadkobiercy w nawiązaniu rozmów z bankiem.
Europoseł, który jest członkiem Komunistycznej Partii Czech i Moraw, znany jest jako osoba o ogromnej inteligencji i wiedzy. Jednocześnie, nawet jego najbliżsi znajomi i przyjaciele twierdzą, że jest też wyjątkowym życiowym fajtłapą. Cała sprawa jest pilnie śledzona przez czeskie media.
Władze partii komunistycznej nie zawiesiły Randorfda. Oczekują na rozwój sytuacji. Sam podejrzany zawiesił swoje członkostwo w lewicowej frakcji w Parlamencie Europejskim.
