- Myślę, że nie ma obaw, że miejsca pracy w Polsce ucierpią. Jestem po rozmowie z prezesem Opla. Jestem po rozmowach z ministrem gospodarki Niemiec, dziś będę rozmawiał z ministrem finansów Niemiec - mówił w środę w Paryżu Mateusz Morawiecki, wicepremier i minister rozwoju oraz finansów. To bardzo ważna wiadomość dla polskiej gospodarki i kilku tysięcy pracowników zatrudnionych w fabrykach Opla w Polsce.
Chodzi o losy fabryk Opla po ewentualnym przejęciu tej spółki General Motors przez francuski koncern PSA (Peugeot-Citroen)
. Oba koncerny prowadzą negocjacje w sprawie transakcji.
Dla Polski efekt tych negocjacji jest bardzo istotny - amerykański koncern ma u nas dwa duże zakłady. Pierwszy to fabryka General Motors w Gliwicach - w ub. r. wypuściła na rynek ponad 200 tys. aut, przede wszystkim marki Opel.
Drugi zakład to fabryka silników w Tychach, gdzie m.in. mają być produkowane nowe silniki Diesla (także przede wszystkim dla Opli). W obu zakładach pracuje ponad 4 tys. pracowników z Polski.
Czy przejęcie Opla przez francuski koncern może oznaczać ograniczenie inwestycji w Polsce lub wręcz zamknięcie fabryk?
- Z dotychczasowych kilku rozmów z najwyższym kierownictwem Opla wynika, że jest podpisana umowa między związkami zawodowymi, a kierownictwem General Motors. Będzie ona respektowana przez nowe kierownictwo. Tak mi obiecano - mówił w środę w Paryżu Mateusz Morawiecki.
Dodawał, że z porozumienia wynika, że do 2019 r. nie będzie zmian w zatrudnieniu.
- Do 2020 r. kontynuowane będą rozpoczęte programy inwestycyjne. Mam nadzieję, że ze względu na bardzo wysoką produktywność polskich zakładów Opla one będą się rozwijać, a nie zwijać. Jestem tutaj dobrej myśli - dodał wicepremier.