W najbardziej ostro sformułowanym fragmencie notatki, o której poinformował CNN, Bosworth napisał: "Łączymy coraz więcej ludzi. Być jednak będzie to kogoś kosztowało życie, poprzez narażanie go na kontakt z prześladowcami. Może też ktoś zginąć w ataku terrorystycznym koordynowanym za pomocą naszych narzędzi. Ale wciąż łączymy ludzi" - napisał wiceprezes Facebooka.
W notatce Bosworth zauważał również, że to nie wygodna prawda dla wszystkich żyjących w bogatych krajach, gdzie mogą spokojnie pracować i konsumować. Wiceszef giganta przestrzegał jednak swoich współpracowników przed bagatelizowaniem tego zagrożenia, bowiem zasięgi Facebooka, które cały czas zwiększa się dla dobrego funkcjonowania biznesu, pozwalają na takie, niewłaściwe jego wykorzystanie.
Słowa swojego zastępcy skomentował dla serwisu buzzfeed sam twórca Facebooka. Zuckerberg powiedział, że "Boz" jest wprawdzie utalentowany liderem, ale ma skłonność do wygłaszania prowokacyjnych tez. Ta miała być właśnie jedną z nich.
Zucckerberg zdecydowanie również nie zgodził się z Bosworthem i podkreślił, że większość ludzi w Facebooku, również się z tym nie zgadza. "Nigdy nie wierzyliśmy, że cel uświęca środki" - powiedział Zuckerberg.
Kiedy wokół notatki zrobiło się już naprawdę gorąco, sam jej autor postanowił rzecz skomentować. "Nie zgadzam się z tym postem dziś i nie zgadzałem się z nim, kiedy go pisałem" – napisał, wprowadzając w osłupienie swoich współpracowników i komentatorów.
Bosworth wyjaśnił również, że w ten sposób chciał tylko intelektualnie sprowokować swój zespół do bardziej ożywionej dyskusji. Jak już pisaliśmy w money.pl, Facebook znalazł się pod obstrzałem po tym, jak okazało się, że dane użytkowników były wykorzystywane do politycznej agitacji bez ich zgody i wiedzy.
Ten wyciek danych kosztował też jego właścicieli dziesiątki miliardów dolarów. To nie koniec. Pierwsze agencje straszą obniżeniem ratingu, a nowe regulacje oraz odwrót reklamodawców i użytkowników mogą odbić się na wynikach.
Akcje Facebooka w minionym tygodniu poleciały w dół aż o 7 proc. Tak panicznej reakcji inwestorów posiadających papiery firmy nie widzieliśmy od września 2012 roku. W jeden dzień wartość spółki zmalała aż o 40 mld dolarów. Mniej więcej na tyle wyceniono problemy, jakie teraz może mieć w związku z aferą ujawnioną w toku dziennikarskiego śledztwa "New York Timesa" oraz "Observera".