W połowie marca Christopher Wylie, sygnalista i były pracownik Cambridge Analytica ujawnił, jak dane, które wyciekły z Facebooka pozwoliły zmanipulować opinię publiczną przed wyborami prezydenckimi w USA.
Obecnie kryzys wizerunkowy w serwisie się pogłębia, ale coraz więcej ekspertów zadaje pytanie, czy naprawa Facebooka w ogóle jest możliwa. - Niekoniecznie – uważa John Naughton, publicysta i naukowiec, zajmujący się zagadnieniami internetu.
Publicysta na łamach brytyjskiej gazety "The Guardian" przypomina, że serwis i jego założyciel początkowo gardził reklamami, podobnie jak niegdyś założyciele Google. - Na początku zresztą Facebook w ogóle nie miał modelu biznesowego. A przecież desperacko go potrzebował, tym bardziej że miał pozostać dla użytkowników na zawsze darmowy - pisze Naughton.
Naprawa Facebooka? Trzeba by zmienić cały model biznesowy
W końcu Zuckerberg znalazł ten model właśnie w reklamach - zauważa naukowiec. Powstał on na bazie "kapitalizmu inwigilacyjnego", jak to określił autor. Im więcej użytkownicy FB spędzali w nim czasu, korzystając z serwisu, tym więcej danych zostawiali. Im więcej z kolei było tych danych, tym bardziej były one cenne dla reklamodawców. Efekt? Serwis stał się szóstą najbardziej wartościową firmą świata.
Zdaniem publicysty, jednak nie tylko to spowodowało obecny kryzys. Problemem było także niedostateczne przywiązanie do etyki głównych inżynierów serwisu, ale i "polityczna naiwność Zuckerberga".
Naughton wątpi, że naprawa Facebooka jest możliwa – serwis stał się biznesowym gigantem właśnie dzięki inwigilacji i zmiana modelu działalności byłaby niezwykle trudna, o ile nie niemożliwa.
Autor zwraca jeszcze na coś uwagę – Facebook był w ostatnim czasie bohaterem nawet kilkunastu skandali, większość dotyczyła właśnie polityki prywatności. Reakcje Zuckerberga były zawsze podobne.
- Owszem, popełniliśmy błędy, ale się poprawimy - tak to mniej więcej brzmiało. - Czy więc można uznać, że obecne przeprosiny CEO Facebooka są szczere? - pyta retorycznie autor.